Rozdział III

20 1 0
                                    

Najtrudniejszym zadaniem było ukrycie go przed resztą Diamentów. Na Homeworldzie było mnóstwo klejnotów i niełatwo było utrzymać w tajemnicy fakt, że znajdował się tu człowiek. Pod nieobecność Diament dzieckiem zajmowała się jej Perła. Jednak ani ona, ani Niebieska nie miały zbyt dużego pojęcia o zajmowaniu się ludzkim dzieckiem. W końcu klejnoty ich nie posiadały. Niebieska kilka razy na Ziemii podglądała jak ludzie opiekują się dziećmi i dzięki temu z czasem w miarę wiedziała co ma robić. Najtrudniejszym zadaniem było wykradanie jedzenia, do którego dostęp był tylko na Ziemi i w ludzkim zoo. Jednak przemycenie tego typu produktów także było dość kłopotliwe, bo trzeba to było robić tak, by nie wzbudzać niczyich wątpliwości, a już na pewno nie wątpliwości Białej Diament.
Najgorzej było kiedy dziecko zaczynało płakać. Wtedy każdy mógł usłyszeć jego głos. Na szczęście w miarę upływu czasu Niebieska nauczyła się je uspokajać. Brała je na ręce i kładła na błękitnej chmurce.

Nadszedł dzień narady Wielkiej Diamentowej Rady. Żółta weszła do błękitnej łaźni, w której był wielki basen. Zastała Niebieską siedzącą przy lustrze, która nucąc jakąś melodię, rozczesywała swoje włosy.
-Za ile będziesz gotowa? - spytała rozglądając się po pomieszczeniu.
-Za parę minut. - odparła z lekkim uśmiechem. Żółta skupiła swój wzrok na niej. Dostrzegła, że od jakiegoś czasu jest jakaś inna, weselsza. Coś musiało się wydarzyć. Tylko co? Wciąż latała na Ziemię i bywała w ludzkim zoo, wciąż brakowało jej Różowej, więc skąd nagle ta zmiana nastroju? Poza tym Żółta przeczuwała, że jej błękitna przyjaciółka coś ukrywa. Widać to było po jej zachowaniu. Często się gdzieś zakradała, coś zabierała, rozglądała się czy nikt jej nie widzi. Żółta miała dość niepewności, więc zapytała prosto z mostu, kładąc dłoń na oparciu krzesła:
-Czy Różowa jednak żyje?
-Słucham? - Niebieska odwróciła się i spojrzała na nią z pytającym wyrazem twarzy. - Skąd Ci to przyszło do głowy? Przecież Rose ją rozbiła. Widziałaś te odłamki. - nagle sposępniała.
-To czemu się tak dziwnie zachowujesz?
-To znaczy?
-Coś ukrywasz widzę to. Poza tym jesteś jakaś taka bardziej... szczęśliwa. Cieszy mnie to, ale... czuję, że masz przede mną jakiś sekret.
-Nie, no skądże... - skłamała.
Wtedy do środka weszła Perła Niebieskiej z dzieckiem na rękach.
-Moja Diament - elegancko się ukłoniła - Skończyło nam się jedzenie dla dziecka. - oznajmiła.
-Że co?! - wrzasnęła Żółta. - Czy to jest człowiek?! Jak mogłaś przemycić człowieka na Homeworld?! Co Ci strzeliło do głowy, żeby... - w tym momencie Niebieska zasłoniła jej usta rękami.
-Ciii... Wiem.
-A jak Biała się dowie?!
-No to zróbmy tak, żeby się nie dowiedziała.
-Oszalałaś, żeby tak ryzykować? Skąd je wzięłaś? Z ludzkiego zoo?
-Nie. Z Ziemii. No ale spójrz na nie. Jest nieszkodliwe.
-Ale co jak Biała się dowie! Każe je zabić albo gorzej! A Ciebie wtrąci do lochu!
-Jest coś gorszego od zabicia człowieka? - Niebieska zmarszczyła brwi.
-No nie, chyba nie, ale... jak Ty to sobie wyobrażasz? Przecież to jest człowiek. Nie może się wychowywać wśród klejnotów.
-Na Ziemii klejnoty żyją wśród ludzi. - Niebieska skrzyżowała ręce.
-Ale my nie jesteśmy na Ziemii. - Żółta zaczęła wymachiwać rękami. - Oddaj je chociaż do ludzkiego zoo. Tam będzie przynajmniej bezpieczne.
-Ale ja chcę je wychowywać. To moje dziecko. Ja je znalazłam. - wciąż upierała się przy swoim.
-Ahh... zachowujesz się jak Różowa! - wrzasnęła, a jej rozmówczyni znów zmarszczyła brwi.
-To co? - Żółta złapała się palcami za nasadę nosa i teatralnie westchnęła.
-Po co Ci to dziecko tak w ogóle?
-Przypomina mi Różową. Jestem szczęśliwa odkąd mogę się nim zajmować. Jego matka zginęła, samo nie dałoby sobie rady. - Żółta zastanowiła się przez chwilę. - Sama mi mówiłaś, że mam sobie znaleźć kogoś na kim się skupię, by nie rozpaczać tak bardzo nad odejściem Różowej. - dodała. I tu Żółta nie miała kontrargumentów. To dziecko uszczęśliwiało Niebieską. Przecież właśnie tego chciała - jej radości.
-Dobrze. Niech będzie. Zatrzymamy je. Nikomu nic nie powiem. Ale musimy być bardzo ostrożne. - rzekła. Wtedy dziecko machnęło ręką a błękitny promień wystrzelił z jego dłoni i uderzył Żółtą w oko.

"Błękitny Sekret" (Steven Universe)Where stories live. Discover now