Część 22

121 10 0
                                    

- Twój pokój jest niesamowity - Nora przybyła kilka minut temu i natychmiast poczuła się jak u siebie. Od razu rzuciła się oglądać każdy mebel, każdą poduszkę, przejechała nawet dłonią po dywanie zachwycając się jego miękkością - Można by chodzić po min bez butów. No i to łóżko, ogromne. Pewnie jest niesamowicie wygodne. Mogę się na nim położyć?

Nim wyrażam na to zgodę dziewczyna wskakuje na nie chichocząc. Otula się pościelą wdychając jej zapach. 

- Zrobimy bitwę na poduszki? A może zbierzemy wszystkie koce i zrobimy z nich szałas? 

Mały chochlik, tak chyba będę ją teraz nazywać. Nora jest tak radosna i pełna energii, że roztacza ją dookoła i zaraża nią wszystkich w pobliżu. Jest też niezwykle dziecinna jak na swój wiek, to musiałam przyznać Markusowi. Nie miałam jednak o to do niej pretensji. Wprost przeciwnie, ta cecha bardzo do niej pasowała. Nora ma jeszcze dużo czasu na zostanie dostojną i elegancką księżniczką jaką zapewne chce z niej zrobić brat. Miałam jednak nadzieję, że nawet wtedy będzie umiała odnaleźć w sobie tą dziecinną radość. 

- Możemy robić to na co masz ochotę - zapewniam ją 

- Super - woła uradowana - Tak bardzo brakowało mi zabawy. W posiadłości mam tylko obowiązki i zajęcia. Nikt nie chce się ze mną bawić. Wszyscy są tacy...

- Sztywni? - kończę za nią zdanie

- No właśnie. Tylko nauka, etykieta, nauka, etykieta. To takie nudne. 

- Na pewno jest coś co cię interesuje - zagaduję siadając obok niej

Nora podnosi się i w zamyśleniu stuka palcem po brodzie. 

- Lubię wiersze - oznajmia po chwili - Ale nie te długie i wyniosłe. Wolę takie krótkie, rymujące się i wesołe. Bardzo szybko je zapamiętuję. 

- Ja również mam do nich słabość - przyznaję wspominając jak jako dziewczynka jeszcze mniejsza od Nory zapamiętałam cały tomik z takimi wierszami. Nawet teraz potrafiłabym wyrecytować kilka z nich. 

- Nie lubię za to historii i matematyki. Nauka o rodach jest zupełnie bez sensu. Nie rozumiem dlaczego muszę wiedzieć kto był ojcem jakiegoś wampira nieżyjącego od kilkuset lat. 

- Jako siostra króla na pewno będziesz uczestniczyć w rożnych spotkaniach. To oznaka szacunku dla możnych rodów, że zna się ich genealogię - mówię chociaż w sumie się z nią zgadzam

- Nie chodzę na spotkania, ani na bale, ani przyjęcia - mówi smutno Nora 

- Jesteś jeszcze za młoda, ale za kilka lat...

- Nawet za kilka lat nie będę, Markus mi nie pozwoli 

- Dlaczego? - pytam 

- Bo nie jestem jego pełną siostrą. Jestem nią tylko w połowie. I na dodatek mój ojciec nie poślubił mojej mamy. 

A więc zdaje sobie z tego sprawę. Biedaczka. 

- Czy Markus jest dla ciebie niemiły z tego powodu?

Nora wzrusza ramionami i robi smutną minkę. 

- Dba o mnie, ale chyba mnie nie lubi. Nigdy ze mną nie rozmawia tak jak ty teraz. Czasem tylko o coś zapyta. No i nieustannie wysyła mnie do posiadłości. Rzadko jestem na zamku. Na twoje powitanie przyjechałam tutaj po raz pierwszy od kilku miesięcy. Gdyby nie dzisiejszy atak też mnie by tutaj nie było. 

Podłapuję temat.

- Wiesz coś więcej o tym ataku? - wiem, że powinnam teraz okazać jej wsparcie i współczucie, ale kiedy Nora wspomina o ataku łowców muszę pociągnąć ten temat .

- Nie, tylko tyle, że zaatakowali składzik z bronią, który był w pobliskim gospodarstwie. Pojawili się nie wiadomo skąd. 

- Czy ktoś został ranny? 

- Chyba jeden wampir, ale nie jestem pewna. Nikt się tego nie spodziewał, więc składzik nie był chroniony. To straszne, że coś takiego się wydarzyło. 

Tak, również uważałam to za straszne, ale chyba z zupełnie innego powodu niż Nora. To my zmusiliśmy ludzi do takich zachowań traktując ich niczym zwierzęta. Buntowali się, a ja potrafiłam to zrozumieć.

Cały czas w głowie krążyła mi myśl, że Jonas też tam był, i że należał do tych buntowników, łowców jak sami siebie nazywali i jak zaczęli nazywać ich inni. To było najlogiczniejsze wytłumaczenie naszego spotkania w lesie. Opcja sekretnych kochanków już nie była dla mnie tak oczywista. Oczywiście Jonas mógł mieć kogoś. Był przecież przystojny i szarmancki, na pewno nie jedna kobieta za nim wzdychała. Mogłam sobie to wyobrazić. 

Co powinnam zrobić z tą informacją? Jednego byłam pewna, nie wydam go. W każdym razie nie tak od razu, nie poznawszy jego wersji. Być może w ten sposób zdradzałam swój gatunek, ale byłam mu to winna. Zatem postanowione, przy najbliższej okazji zapytam go o jego tajemniczą wyprawę. 

- To co, bitwa na poduszki czy szałas? - wyrywa mnie z zamyślenia Nora 

- Co tylko zechcesz 

- Więc może...

Naszą rozmowę przerywa zamieszanie na korytarzu. Słyszę liczne kroki i ponaglania.

- Co się tam dzieje? - pyta podenerwowana Nora 

- Zaczekaj tutaj, sprawdzę - proponuję 

Wstaję z łóżka i kieruję się w stronę drzwi. Uchylam je nieznacznie wychylając się na tyle by zobaczyć co dzieje się na zewnątrz. 

Po korytarzach biegają wystraszeni ludzie. Chociaż biegają nie jest tutaj dobrym określeniem. Są oni zaganiani przez wampiry w kierunku schodów prowadzących do głównych drzwi. 

- O co chodzi? - łapię za ramię wampira, który właśnie mija moje drzwi 

Mężczyzna przystaje i patrzy na mnie jakby widział mnie po raz pierwszy. 

- Wszyscy ludzie mają stawić się na dziedzińcu - wyjaśnia 

- Dlaczego?

- Taki rozkaz - oznajmia - Król kazał ich sprowadzić 

- Król wrócił na zamek?

- Przed chwilą - potwierdza wampir - I przywlókł ze sobą łowców. Chyba odbędzie się publiczna egzekucja. 

Poszczam jego ramię zamierając na te słowa. Wampir natychmiast odchodzi pokrzykując na ludzi, którzy w tym całym zamieszaniu nie wiedzą gdzie się kierować. 

- Zostań w pokoju Noro - mówię do dziewczyny - Za chwilę wrócę. 

Wybór Królowej [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz