Część 7

149 15 0
                                    

Rozmowy gości mieszają się ze sobą przypominając coś na kształt brzęczenia roju pszczół. Już jakiś czas temu przestałam się wsłuchiwać w ich wymiany zdań starając się coś wyłapać i wziąć udział w konwersacji. Jeżeli już coś dosłyszałam i zrozumiałam były to sprawy o których nie wiedziałam co powiedzieć lub nie chciałam wypowiadać się w cale. Kobiety namiętnie dyskutowały o sukniach i biżuterii, dla mnie ten temat był obcy. Nie znałam się na panującej obecnie modzie, nie interesowałam się tkaninami i szlachetnymi kamieniami. Mężczyźni natomiast opowiadali o prowadzonych przez siebie interesach i tutaj może mogłabym coś powiedzieć gdyby nie fakt, że szybko zeszli na temat sprzedaży służących i pochodzącego z tego całkiem niezłego dochodu. 

Sam król również nie kwapił się do rozmowy. Po wzniesieniu toastu nie powiedział już do mnie ani słowa. Co jakiś czas popijał tylko wino ze swojego kieliszka i skubał zawartość talerza. Za to uważnie obserwował gości co jakiś czas zatrzymując swoje spojrzenie na jednym z nich. 

Nie zaobserwowałam by baczniej przyglądał się zebranym tutaj młodym dziewczętom. Może matka nie miała racji i nie interesowały go romanse, a może dobrze to ukrywał lub uznał, że własne zaręczyny to nie jest odpowiedni moment aby podziwiać niewątpliwe atuty innych kobiet.

Przy końcu stołu dostrzegam Norę. Kiedy dziewczyna podchwytuje moje spojrzenie uśmiecha się radośnie. Wydaje mi się dziwne, że siedzi w tak odległym miejscu. Jako siostra króla powinna być blisko niego. Należy w końcu do panującej rodziny, chociaż w przypadku wampirów to tylko król miał władzę. Jego rodzina cieszyła się większym szacunkiem, ale nie miała prawa podejmować żadnych politycznych decyzji o ile on na to nie pozwolił. 

- Wydajesz się zamyślona - odzywa się w końcu - I prawie nic nie zjadłaś. 

Odkładam widelec, którym grzebałam w mojej potrawie już od dobrych kilku minut.

- Wasza wysokość też zjadł niewiele - zauważam 

- Sofie, jesteśmy zaręczeni - mówi - Chyba czas abyś mówiła mi po imieniu. W sytuacjach publicznych oczywiście będzie wskazane byś używała właściwego tytułu, jednak kiedy rozmawiamy między sobą nie ma takiej potrzeby. Więc, chyba poznałaś już moje imię, w końcu to Nora cię tutaj przyprowadziła. 

- Twoja siostra jest urocza Markusie 

Mężczyzna uśmiecha się pod nosem.

- Jest niezwykle dziecinna 

- Jest jeszcze dzieckiem - przypominam mu 

- Pora aby w końcu dorosła. Życie to nie bajka, w której zdaje się żyć. 

- Uważam, że to urocze, że ma w sobie tyle radości i energii. 

- Cechy dobre dla dziecka z nizin, nie siostry króla. Właściwie to przyrodniej siostry. Ojciec miał brzydki zwyczaj przyprowadzać do domu nieproszonych gości.

Czyli Nora była nieślubnym dzieckiem, bękartem. Z tonu głosu Markusa i sposobu w jaki ją przedstawił odczytuję jednak, że nie darzy siostry szczególnie ciepłym uczuciem. Zdaje się ją tylko tolerować, a ona wydaje się być tego nieświadoma. Biedaczka, jest karana za coś na co nie miała wpływu. 

- Zgodnie z tradycją powinienem coś ci podarować - mówi król - Zaręczynom towarzyszą podarki. Powiedz, o czym marzysz? 

O powrocie do domu, miłości, wolności i możliwości podejmowania własnych decyzji. O życiu tak jak ja tego zapragnę, a nie moi rodzice. 

- Chyba mam wszystko - odpowiadam zamiast tego 

- Nonsens, mów śmiało. Spełnię każdą twoją prośbę. 

Wybór Królowej [Zawieszone]Where stories live. Discover now