Rozdział 6

82 5 125
                                    


Będzie dobrze...

Skończyłem robić porządki na górze, w momencie kiedy chłopaki wrócili do domu. Poszedłem na dół i powiedziałem im, żeby się przebrali i możemy pójść popływać w basenie. Wszyscy na to przystali. W końcu kto by nie chciał?

Postanowiłem, że będę po prostu moczył nogi na brzegu, bo nie wytrzymam z tymi ranami na plecach w basenie. Chlor... Po kilku minutach wszyscy byli na dole. Wyszliśmy. Dobrze, że basen był blisko tarasu.

Usiadłem póki co na leżaku, nie opierając pleców. Wiadomo z jakiego powodu. Chłopcy od razu weszli do wody. Byron podchodząc do basenu dotknął przelotnie mojego ramienia.

Uśmiechnąłem się lekko i podążyłem wzrokiem za blondwłosym chłopakiem. Powoli zachodziło słońce. Postanowiłem, że włącze wtedy różnokolorowe lampy, będzie super.

Chłopaki świetnie się bawili. Postanowiłem pomoczyć te nogi w basenie. Podszedłem do krawędzi i usiadłem na niej zanurzając nogi w wodzie.

Uśmiechnąłem się do chłopaków. I już po chwili zostałem ochlapany wodą. Który taki mądry?
-Chyba lepiej będzie jak zacznę spierdalać - zaczął Xavier.
-Radzę ci się ulotnić w ciągu dwóch sekund.

Pierdole ten chlor, wchodzę. Szybko z brzegu wysunąłem się do wody i podpłynąłem do Xaviera. Zacząłem go podtapiać. Sam tego chciał wariat jeden.

Po chwili w tym basenie wybuchła wojna. Każdy każdego zaciągał pod wodę. Za którymś razem zostałem pociągnięty na dno przez Byrona.

Dałem się wciągnąć w jego niecny plan. Mianowicie mój przyjaciel zaciągnął mnie pod wodę po to, żeby jak najszybciej pokonać dzielący nas dystans i pocałować mnie mocno, a potem się wynurzyć...

JAKI PODSTĘPNY BLONDYNEK! Byłem w chuj zdziwiony, dlatego żebym się nie utopił Byron wyciągnął mnie na powierzchnię. Odetchnąłem z ulgą. Dopiero teraz zauważyłem, że był zarumieniony. Bardzo.

-Pogadamy później w domu, aniołku. - szepnąłem do niego i podpłynąłem do krawędzi basenu. Podciągnąłem się i wyszedłem na brzeg. Trochę zakasłałem, ale po chwili już wstawałem.

Wiedziałem, że będę żałował swojej decyzji o wejściu do chloru... Usiadłem powoli na leżaku i wytarłem się ręcznikiem. Skutków tej kąpieli jeszcze nie odczuwałem, ale wiedziałem, że one będą. Tylko trochę później.

Chłopaki pływali, śmiali się. Byli w swoim żywiole. A ja? Ja siedziałem skryty pod maską radości. Tak naprawdę było okropnie. Nic nie mogłem zrobić, żeby to zmienić... Tak bardzo chciałem pokazać siebie naprawdę, ale nie potrafiłem...

Nie umiałem się przed nikim otworzyć. To było w chuj ciężkie... Nie potrafiłem tego zrobić. Coś mnie blokowało. Jakaś niewidzialna siła... Dlaczego? Tego nie wiem. A przynajmniej nie wiem tego na pewno.

Tak bardzo chciałem teraz się nie rozpłakałać. Nie przy nich. Zaczęły by się pytania. No i wtedy jestem w dupie. Nie odpowiedziałbym na żadne. Chętnie bym teraz poszedł do swojego pokoju, ale nie będę niemiły. Zostanę jeszcze i pójdę potem.

Usłyszałem, że dzwoni do mnie telefon. Sięgnąłem ręką do niskiego stolika obok leżaka i popatrzył na nazwę na wyświetlaczu telefonu. Wujek Harry. Hmm? Czego on mógł ode mnie chcieć? Odebrałem.

-Witaj Nathanie. Muszę ci coś ważnego powiedzieć. To może być dla ciebie... Wstrząsające, ale twój wujek nie odbiera. Jest obok ciebie ktoś kto mógłby przejąć rozmowę, gdyby zaszła taka potrzeba?
-Cześć wujku Harry... Emmm, tak są obok mnie koledzy z drużyny.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 23 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nathan Swift. Pozwól mi grać z przeszłością.Where stories live. Discover now