Rozdział 3

80 4 148
                                    

Będę mógł grać...

(Włączcie sobie "Another Love" wtedy gdy będzie moment, że Nathan wychodzi na taras/autorka)

Po półgodzinnym obchodzie całego domu chłopaki pojawili się w kuchni. Chwilę później stawiałem przed nimi talerz z parującym makaronem serowym i mięsem. W końcu pewnie są cholernie głodni. Po tak wykańczająncyn treningu na pewno...

Na później przygotowałem jeszcze śmietankowe lody z owocami. Tak na deser. Chłopcy wzięli się za jedzenie.
-Dlaczego nie jesz? - spytał mnie Jude.
-Ja... Nie jestem zbyt głodny...

Byron popatrzył na mnie z troską.
-Musisz coś zjeść, mnie nie oszukasz - mrugnął do mnie blondyn.
-Ech, no w porządku... - westchnąłem.

Wziąłem do rąk talerz i nałożyłem sobie mniejszą porcję obiadu. Zjadłem to wszystko z trudem, ale postarałem się dla Byrona. Dla mojego przyjaciela...

Zjadłem to co mi podano, a chłopakom i sobie podałem lody z owocami i czekoladą w pięknych szklanych pucharkach. Zjedliśmy to co mieliśmy do zjedzenia i postanowiliśmy, że czas się rozpakować. Ja poszedłem najpierw do swojego pokoju i rzuciłem torbę na łóżko po czym zdjąłem koszulkę i odetchnąłem z ulgą.

Gorąca jest w tym domu, więc podejrzewam, że każdy będzie chodził bez koszulki. Postanowiłem jej nie zakłdać, bo bym się spalił w niej. Prawdobownie.

Wyjąłem ubrania z torby i ułożyłem je ładnie na półce w szafie. Lubił porządek. Chociaż w mojej głowie go nie mam to w pokoju już tak. Piłkę mojego brata położyłem w kącie obok łóżka.

Gdy już opróżniłem torbę, zawiesiłem ją na uchwycie od drzwi szafy. Odetchnąłem cicho i postanowiłem zajrzeć do chłopaków. Wszystkie drzwi były otwarte na oścież, więc pewnie mogłem zajrzeć.

Oczywiście na przeciwko mojego pokoju znajdował się pokój Byrona, a jakżeby inaczej. Oparłem się o framugę drzwi i uśmiechnąłem lekko.

-Jak ci się podoba? - spytałem przyjaciela.
-Bardzo fajnie tu! Coś czuję, że to będą moje najlepsze wakacje w życiu!

Uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę i poszedłem do kolejnego pokoju. Tym razem był tam Axel.

-I jak? Podoba ci się? - znów spytałem.
-Tak, jasne. Miło spędzę czas z przyjaciółmi i to mi się podoba - pokiwał głową.

Kiwnąłem głową z uśmiechem i podszedłem do kolejnych drzwi. Był tam pokój Xaviera.
-I jak tam?
-Super! Coś czuję, że to nie jest zwykły dom.
-Masz rację. Nie jest zwykły i jeszcze dzisiaj się o tym przekonacie.

Z tajemniczym wyraźne twarzy podszedłem do następnego pomieszczenia. Pokój Jude'a.
-Wszystko w porządku, Jude? - spytałem widząc, że rozgląda się z zakłopotaniem po pokoju.
-Tak, jasne tylko... Tak się zastanawiam gdzie są twoi rodzice całymi dniami.
-Ja... Wyjaśnię wam potem, dobrze? Uznajmy, że są obecnie po prostu niedostępni - Uśmiechnąłem się lekko.

Podszedłem do pokoju Marka.
-Podoba się?
-Jasne! Coś czuję, że te wakacje będą nadzwyczajne! - odpowiedział Evans jak zwykle radośnie. Cały Mark.

Uśmiechnąłem się i poszedłem spowrotem do pokoju Byrona. Zauważyłem, że siedzi przy biurku i coś rysuje. Cicho podszedłem do niego i spojrzałem mu przez ramię.

Ja i on śmiejący się z czegoś... Jaki on ma talent... Zaśmiałem się, a Bry momentalnie odwrócił się wystraszony moim śmiechem.

-Ey, spokojnie! To tylko ja.
-No tak, tak. Nie patrz, nie ładnie tak podglądać.
-Nie mogę popatrzeć na talent mojego przyjaciela?
-Jeszcze nie, innym razem...

Nathan Swift. Pozwól mi grać z przeszłością.Where stories live. Discover now