Rozdział III

44 8 4
                                    

Gdy Nathalie rano wstała była godzina szósta, równo z budzikiem, od razu wzięła się za obowiązki, w końcu miała zaległości z poprzedniego dnia.

Najpierw poszła się wykąpać, pomalować, uczesać no i oczywiście ubrać w swoje codzienne pracownicze ubrania czyli czerwony golf, marynarkę i spodnie. Nie zapomniała również standardowo założyć czarnych szpilek.
Potem w zamiarze miała zrobić sobie śniadanie.

Kobieta zeszła na dół do kuchni, ale to co zobaczyła dość mocno ją zdziwiło.
- Coś do jedzenia? Może kanapki, jajecznicę? Oo, albo tosty, zrobiliśmy z Adrienem! Chcesz spróbować?
- Umm.. Oczywiście. - odpowiedziała po chwili, była bardzo rozkojarzona. Chciała powiedzieć coś w stylu "Czy szef się dobrze czuje?" ale w ostatniej chwili ugryzła się w język.

- Ile zjesz tych tostów? - zapytał się z uśmiechem Gabriel co bardzo cieszyło Nathalie, dawno nie widziała swojego szefa w tak dobrym humorze.
- Dwa poproszę. - odpowiedziała również z uśmiechem.
- Już się robi. - Gabriel podszedł do Adriena dodając jeszcze w jej stronę "usiądź wygodnie".

Nathalie nie wiedziała co myśleć o swoich uczuciach, niby go kochała, ale wiedziała że on przecież nie kocha jej, kocha swoją żonę, a tym uczuciem robi sobie tylko nadzieję, rani samą siebie i choć zrezygnowała ze swojego uczucia część jej nie odpuszczała. W końcu czasem nie da się tak poprostu o czymś zapomnieć. Wymaga to trochę więcej czasu, a w tym przypadku "trochę więcej" jest o wiele za małym sformułowaniem. Ona sądzi że potrzebuje na to o wiele więcej czasu, ale czy aby na pewno?

- Gotowe, smacznego. - powiedział starszy z Agreste, a do Nathalie dopiero dotarło że minęło jakieś pięć minut od momentu kiedy zaczęła swoje rozmyślania.
- A tak, dziękuję i smacznego. - Wzajemnie. - dodał jeszcze Adrien i wszyscy zaczęli spożywać posiłek. - Naprawdę smaczne. - Powiedziała Nathalie, na co obaj Agrestowie uśmiechnęli się.
Jedli tak i jedli do puki Adrien poszedł by się szykować do szkoły, wtedy atmosfera się zmieniła było trochę bardziej niekomfortowo. - Mam dziś dużo pracy więc muszę się już zabierać, ale jedzenie było naprawdę pyszne, dziękuję. - powiedziała gdy zjadła aby jak najszybciej stamtąd uciec.

Poszła do swojego miejsca pracy i odpaliła komputer.
Przeglądała tak e-maile aż skończyła, wzięła się za spisanie raportu i przeglądanie skrzynki pocztowej.
- Spotkanie, spotkanie i jeszcze więcej spotkań.. Po co to komu? I tak w sumie to po co oni wysyłają mu zaproszenia skoro ja, gdzie jestem jego asystentką, nie pamiętam kiedy ostatnim razem w ogóle gdzieś był. - Pomyślała przeglądając dalej listy.
- Okej, jeszcze tylko ustalić kilka rzeczy z szefem i koniec! - mówiła do siebie w myślach.

Skierowała się w stronę swojego pracodawcy i wręczając mu pocztówki powiedziała; - Szefie, jest tu kilka zaproszeń na jakieś spotkania i inne uroczystości. - Hmmm.. te mnie nie interesują ale to zostawię, zapisz datę i godzinę w grafiku. Firma ******* chce abym coś dla nich zaprojektował, a za to bardzo się wzbijemy. - powiedział odchodząc i dodał jeszcze z uśmiechem - Na dzisiaj to już koniec. - W końcu.. - pomyślała.

- To może pójdę na ten spacer, czy coś. - powiedziała do siebie będąc już w progu drzwi.
Spojrzała jeszcze na zegarek i widząc godzinę osiemnastą, usiadła na fotelu by jeszcze chwilę sobie odpocząć przed wyjściem.

Po godzinie Nathalie zaczęła się ubierać była już prawie zima więc musiała włożyć na siebie gruby płaszcz, szalik, czapkę i jakieś inne buty. Tak też zrobiła, po czym wyszła z rezydencji.
Było już dosyć ciemno, ale drogę do parku chyba każdy mieszkaniec Paryża znał na pamięć. W sumie nie miała się czym martwić, przecież miała tam oświetlenie takie jak lampy, czy inne świecidełka pod domami innych ludzi.

Szła, aż w końcu doszła w upragnione miejsce. Usiadła na ławce i patrzyła na wierzę Eiffla.
Długo tego potrzebowała, potrzebowała chwili wyciszenia na świeżym powietrzu.
Wyciszenie, wyciszeniem, ale nie na długo.

- Witaj, moja pani. - ukłonił się wskakując przed kobietę. Na jej nieszczęście, choć kto wie, nie było w parku prócz nich nikogo.
- Co znowu? Odwal się ode mnie. - mruknęła z niechęcią. A miało być tak pięknie.
- Oj schowaj pazurki, nie chciałem się tak wczoraj zachować.. - powiedział Władca Ciem patrząc na kolczyki Nathalie.
- Czyli ci się podobają? - Ale co? Aaa.. kolczyki. - odwróciła wzrok. - Ja... W ogóle co ty ode mnie chcesz? - zmieniła temat.
- Ja chcę się tylko zakolegować. - usiadł obok niej w dość małej odległości.
- Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co ty właśnie powiedziałeś? - powiedziała z innym tonem głosu.
- Tak na serio, co w tym złego? Oceniasz mnie nie wiedząc jaki jestem.. - Nathalie te słowa wpadły w pamięć, zbyt dobrze to znała.
Aż przypomniały jej się czasy gdy to ją oceniali w szkole za to kim według nich była.
- Powiedzmy że masz rację, ale zmęczona jestem więc daj mi lepiej spokój.
- W takim razie odpocznij, ja się tobą mogę zająć ślicznotko.
- Nie pozwalaj sobie za dużo okej? – Nie boisz się mnie? - Czego mam się w tobie bać? - te słowa wywołały u Władcy Ciem coś czego dawno nie czuł, nie mówiąc już o podziwie.
- Ja naprawdę już nie chce być zły... - A skąd taka nagła zmiana zdania? - Ja chcę się dla ciebie zmienić.
- Dla mnie? Nie bądź śmieszny.

Tak mijało im to nie planowane spotkanie była już dwudziesta trzydzieści a Nathalie traciła nad sobą kontrolę, już nie krzyczała na niego by odszedł, wręcz przeciwnie. Choć nie lubiła go, to jakoś jej nastawienie się zmieniło, ale nie chciała tego wykazywać. Wmawiała sobie że to tylko jakiś frajer choć wcale tak o nim już nie myślała.

- Adrien..! - Pomyślał Władca Ciem. - Wiesz co, ja muszę już spadać, ale jak chcesz Nath, to mogę cię zanieść do domu. - A wiesz gdzie mieszkam w ogóle? - Nie.. Znaczy tak, bo ty jesteś asystentką tego Gabriela Agreste'a? - Ummm.. Tak. - kobieta była zaskoczona że ktoś ją rozpoznaje. - W takim razie pod rezydencję? - złapał ją za ramię ale poczuł na jej ciele dreszcze. - Coś nie tak? - Nie, nie.. w takim razie, pod rezydencję. - zmieniła temat. A on wziął ją na ręce i w jak dla niej niebezpiecznej odległości niósł ją skacząc po dachach budynków.
Gdy byli już pod rezydencją podziękowała i weszła do środka.

Potem już tylko padła na łóżko z wrażeń i poszła spać.
Nie mogła jednak zapomnieć o dzisiejszych wydarzeniach, czuła się dziwnie.

„Mieszane Uczucie" HAWKNATHWhere stories live. Discover now