Rozdział II

60 9 6
                                    

- Halo.. Gabriel? - powiedziała bardzo zaspanym głosem i otworzyła oczy.
- Co ty do cholery tu robisz?! Czy my się w ogóle znamy? I jak wszedłeś na teren rezydencji?! Wiesz w ogóle z kim masz doczynienia?! - krzyczała, jednak on nic sobie z tego nie robił.

Jedyne stał i z uśmiechem się przysłuchiwał jej krzykom.
- Ale piękna, co się tak denerwujesz? - powiedział patrząc na to jak ona wstała. Dopiero ją nakryłem, a kołdra już leży na ziemi - pomyślał, gdy poczuł na swoim policzku dłoń. To nie była ta dłoń którą sobie wymarzył, ciepła, pełna troski i zainteresowania w jednym, to była dłoń która przyłożyła mu z liścia, z raczej, nienawiścią.. - Co ty powiedziałeś?
– No co, mam kłamać?
– Wynoś się. - powiedziała z niecierpliwością i gniewem choć dawno nikt jej nie skomplementował.
- W ogóle czemu mnie dotykasz..?! - Władcy Ciem wydawało się że Nathalie powiedziała to ze strachem. Nie można tego tak nazwać, on to widział.
- Hej.. spokojnie.
– Jak mam być spokojna wyjdź stąd! - nerwy jej puściły.
- Najpierw się uśmiechnij.
– Zjawiasz się tu z niewiadomo jakich przyczyn, dotykasz mnie, nazywasz mnie piękną, nie wiem nawet jak zareagować i do czego jesteś zdolny skoro się tu włamałeś i jeszcze czegoś ode mnie chcesz?!
– Dobra, dobra, może i masz rację źle to zacząłem, ale jesteś taka słodka gdy się gniewasz... W takim razie przepraszam za zamieszanie ale wiedz że jeszcze się zobaczymy, żegnaj mała! - ostatnie zdanie powiedział wyskakując przez okno balkonowe.

Nathalie nie wiedziała jak zareagować, powiedzieć o tym Gabrielowi? A może ukrywać to przed nim?
Ostatecznie wybrała drugą opcję, w końcu uważała że jako Sancoeur, powinna rodzić sobie sama.

Nie chciała by kto kolwiek o tym wiedział, ale nie wiedziała również co znaczyło "ale wiedz że jeszcze się zobaczymy".

- Nathalie? Nathalie? Nathalie?!
– A tak.. przepraszam, zamyśliłam się. - odpowiedziała po chwili.
- Nie spałaś? Nie wyglądasz najlepiej. - powiedział zmartwiony Gabriel.
- Ummm.. Tak, znaczy nie.. znaczy... Po prostu chyba troszkę słabo się czuję, i tyle.
– To może odpoczniesz? - zapytał.
- Nie.. jest dopiero czternasta.
– Nathalie, nie załamuj mnie, chcesz mi powiedzieć że masz zamiar przemęczać się tu jeszcze tyle godzin? Idź się położyć i nie wciskaj mi tu kitu, okej?
– Okej.. - niechętnie sie zgodziła i udała się w stronę swojego pokoju. Gdy już tam dotarła na swojej szafce nocnej ujrzała jakąś paczuszkę z jakąś karteczką.
Najpierw przeczytała co było napisane na kartce „Moja droga przyjmij chociaż to w ramach przeprosin. Na zawsze twój♡

To ma być jakiś żart? - pomyślała. Wiedziała już od kogo to jest. czuła jednak w tym coś dobrego. Chociaż przeprosił, lecz to go nie usprawiedliwia, w końcu włamanie to włamanie, a naruszanie jej prywatności?
Tego nic nie może usprawiedliwić, ale czy aby na pewno?

Wzięła w rękę paczkę zapakowaną w czerwony, papier ozdobny. Lekko zaczęła otwierać to coś, tak by tego nie uszkodzić.
Gdy już otworzyła prezent, ujrzała piękne, lekko zwisające złote kolczyki z drobnymi czerwonymi diamencikami na dole.

Kolczyki bardzo jej się podobały, ale to od kogo są, już nie. Była tak zmęczona że nie wiedziała co myśleć o tej całej sprawie, poza tym źle się czuła.
Pomyślała że może aby odpocząć od tego wszystkiego następnego dnia pójdzie na spacer, a teraz pójdzie spać i resztę dnia zajmie się naprawdę sobą.

Nathalie poszła do łazienki umyć się i w miarę poprawić swój stan, rozpuściła jeszcze włosy i ukryła się pod kołdrą by po chwili odpłynąć.

„Mieszane Uczucie" HAWKNATHWhere stories live. Discover now