*7:30, Otwarcie wielobranszu. Edgar siedział na kasie i grał w papier kamień nożyce z szprotką, a Nikolcia chodziła po sklepie i przestawiała wszystko na półkach, tak, żeby wszystko pasowało do siebie kolorem. Około 7 minut później, do sklepu weszła Majka, a za nią Rozalia.*
E- Witamy w wielobranży, w czym mógłbym pomoc? *Scarfiątko macha swoją łapką w stronę klientuf*
M- Dzień dobry, ja tylko tu przyszłam po taki dy-EDGAR?
E- O mój boże...
R- Wnusia, znasz go?
M- Tak... Ale.. Nie ważne, szukałam dywanu, kiedyś tu mieliście taki... Chyba w pszczoły, z takim jakby miodem rozlanym na nim?
E-... Co?
N- TAAK, MAMY TAKI! *Colette biegnie do dalszej części sklepu, a potem wraca z trzema różnymi dywanami* Tu, proszę! Nie mogłam się zdecydować jaki pani chciała, więc przyniosłam takie!
M- Ojejku, nie trzeba było.... Dziękuję... A pani to...?
N- Colette! Można mi mówić nikola, nikolcia.... Niki też!
M-.... 0_0... To ja może... Przyjdę kiedy indziej... *Bea łapie rosę za rękę* choć, babciu, idziemy...
N- DOOWIDZENIAA!!!
E- NIKOLA! Zamknij pizde!
N- Coooo?!
E- Możesz poprostu powiedzieć dowidzenia, nie musisz za nimi wołać...
N- A.No okej!
*Pov Majki.
Bea wracała do domu autobusem, ze swoją babcią, Rozalią.
Przez całą drogę myślała o tym zajebistym dywanie, miała nadzieję że nikt go nie wykupi...
Ale także myślała o czymś innym.
O kimś innym.
O swoim obiekcie uczuć, Brocku.
Od zawsze uznawała go za miłego i ciekawego, jednak ten prawie nigdy na nią nie zwracał uwagi.
Ale Majka postanowiła to zmienić.*---------------------------------------
Krotki chapter, sorka.
Kocham was
Luuuuvvvkiiii <33333
YOU ARE READING
Wypociny z brawl stars
FanfictionFanfik o max z brawla (nie tylko) bo mi sie nudzi w zyciu. (Czuje ze za rok czy 2 jak tu przyjde to doslownie popelnie sepuku or smth) Fala cringu. Będą przekleństwa, itd itd. Zapraszam (i tak nikt tego nie będzie czytał kogo ja zapraszam)