XXVIII - Powrót koszmarów

120 5 231
                                    

[Jake]

~ To niemożliwe! ~ usłyszałem w myślach zdziwiony głos Kirlii ~ Natalie? Ona miałaby zrobić coś tak podłego?

Postanowiliśmy się udać do kantyny - do tego samego miejsca, w którym niedawno razem z Sereną jedliśmy praktycznie jedyny posiłek tego dnia. To było niesamowite, że mimo tego, że byliśmy całkowicie wypruci z całej energii i niesamowicie głodni to znajdowaliśmy w sobie siłę, żeby między sobą żartować, śmiać się...

Żebym nazwał Sereną moją ulubioną, tańczącą dziewczyną jednocześnie próbując nie spłonąć z faktu, jak bardzo byłem tym faktem speszony.

~ Przesadzaj częściej ~ przypomniałem sobie jej roześmianą twarz i wesołe iskierki w oczach, które pojawiły się po moich słowach.

Jakiekolwiek przyjemne wspomnienia miałem w tym miejscem, w tamtym momencie nie było już po nich ani śladu.

Siedziałem wraz z moim Pokemonem w słabo oświetlonej sali. Choć żarówki lamp wiszących nad naszymi głowami działały całą noc (w wybranych PokeCentrach był to standard), to aby zużywały nieco mniej energii ich moc była znacznie zmniejszana.

Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież takie światło może dawać coś w rodzaju nastroju, jednak szczerze mówiąc w obecnym stanie przypominało mi to raczej klimat rodem z jakiegoś horroru.

Idealnie się złożyło, chyba gram w nim pierwszoplanową rolę.

Chyba jedyne, czego tu brakowało, żeby te lampki bez większego powodu zaczęły się delikatnie kołysać, a ich światła włączały się i zanikały co chwilę.

~ Dalej w to nie wierzę ~ pomyślałem i spojrzałem na Kirlię, by momentalnie przeskoczyć wzrokiem na ścianę przed nami ~ Jak ona mogła mi to zrobić?! Siostra! Moja siostra, rozumiesz?! Przecież to jest....

Nie byłem w stanie przyjąć do świadomości tego, co przecież momentalnie musiało stać się moją nową rzeczywistością.
Owszem, Natalie to był ten typ rodzeństwa, z którym byłem się w stanie zatłuc na smierć w walce o pilot do telewizora, jednak obaj wiedzieliśmy, że gdyby groziło nam jakiekolwiek niebezpieczeństwo, to jeden walczyłby za drugiego nawet, jakby musiałby ponieść przez to najwyższą cenę.

„Gdyby". Jakbyśmy nigdy w życiu nie walczyli ramię w ramię mając z tylu głowy myśl, że to mogą być nasze ostatnie chwile.

Chciałbym narzekać na brak wrażeń w moim życiu.

Próbowałem to w sobie tłumić. Próbowałem jakoś zamaskować to, jak bardzo boli mnie fakt, że dostałem nóż w plecy od osoby, którą darzyłem zaufaniem podobnym, jak Mroczną - która przecież znalazła mnie tak samo dobrze, jak ja sam, a może nawet i lepiej.

Dla dobra misji, nie ważne jak trudne by to było, musiałem na ten moment zachować wszystkie szarpiące mną emocje nie ważne jak trudne miałoby się to okazać.

~ Ale skoro nie mogłem ufać osobie, której ufałem dotąd praktycznie bezgranicznie, to dlaczego miałbym teraz zaufać komukolwiek obcemu? ~ zacząłem rozmyślać ~ Dlaczego w ogóle mógłbym ufać...

~ Jake, proszę przestań! ~ odparł mi mój psychiczny Pokemon, który musiał usłyszeć moje myśli i dotknął mnie w dłoń zwracając tym samym moją uwagę ~ Popadniesz w paranoję myśląc w ten sposób!

Spojrzałem na Kirlię i momentalnie posmutniałem. Dobrze wiedziałem, że miała w tej kwestii rację, jednak z drugiej strony ona w przeciwieństwie do Mrocznej na pewno nie wiedziała jaki mętlik dział się wtedy w mojej głowie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 03 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pokemon: Cień LumioseWhere stories live. Discover now