Prolog.

20 2 0
                                    

-Słuchaj Malik, ja naprawdę nie dam rady dziś przyjść na trening.- powiedziałem do telefonu, gdy mój przyjaciel był na mnie strasznie wkurwiony, za to że kolejny raz opuszczam treningi.

-Kurwa Lou, wiesz że jak się nie zjawisz, Styles zajmie twoje miejsce?- powiedział.

-Kurwa! pieprzony Styles, zajebie go kiedyś, obiecuje.- powiedziałem po czym rozłączyłem się i zeszłem z łóżka.

Pierdolony Harry Edward Styles, wszędzie musi się wcisnąć. Oceny ma lepsze, na konkursach zawsze zajmuje pierwsze miejsce, i teraz kurwa jeszcze tylko zabrakło, aby zabrał mi funkcję kapitana. Okej, może gra dobrze, ale nikt, ale to nikt nie jest lepszy w piłce nożnej od Louisa pieprzonego Tomilsona.
Wydaje mi się, że gram bardzo dobrze, dlatego mam funkcję kapitana, ale przez to że zbyt wiele razy opuszczam treningi, trener powiedział, że jak tak dalej będzie szło to Styles zajmie moje stanowisko kapitana.

Wychodzę spod prysznica, i owijam biały ręcznik wokół taili. Podchodzę do lustra nad umywalką, i biorę do ręki szczoteczkę do zębów, i pastę. Następnie układam sobie moje włosy, które są aktualnie w nieładzie.

Wychodzę z łazienki, którą mam w swoim pokoju, i podchodzę do szafy, aby wyjąć z niej luźne szare dresy, i szarą bluzę z Nike. Ubieram się niechętnie, bo naprawdę nie mam dziś ochoty iść na ten pieprzony trening, ale nie pozwolę Harry'emu zająć moje miejsce, nie ma mowy.

Pakuję moją torbę na trening, i wychodzę z domu, żegnając się z mamą, i siostrami.
Idę na piechotę, bo daleko do szkoły nie mam, mam tak właściwie tylko dziesięć minut.

Gdy dochodzę już do szkoły, kieruję się od razu w stronę szatni, gdzie znajdują się moi przyjaciele, oraz Harry.

-Siema Malik.- przybijam pionę z mulatem. Zayn wygląda na trochę zdziwionego, że na prawdę przyszłem na trening.

Witam się jeszcze z resztą, oprócz Harry'ego, który posłał mi tylko ciepły uśmiech. Wydaje mi się, że Styles tak naprawdę mnie nie nienawidzi, chyba nie ma powodu do tego, ale ja mam.

Przebieram się szybko w czerwony strój, i zakładam opaskę kapitana. Trener woła nas, więc wszyscy wychodzimy w stronę boiska.

Trener Corden, wita nas wszystkich z ciepłym uśmiechem, po czym każe nam na rozgrzewkę zrobić trzy kółka wokół boiska.

-Louis, nie wiedziałem że serio przyjdziesz.- do mojego boku dołączył Zayn, wraz z Liamem.

-Nie pozwolę tej kurwie, zwanej Harry, zająć moje, miejsce kapitana.-podkreślam słowo moje.

-Miło mi słyszeć, że jestem tak zwaną, kurwą.-odzywa się Styles, po czym mnie wyprzedza z uśmiechem.

-Frajer.-mówię tak jakby sam do siebie, po czym odbiegam od mulata i Liama, bo nie mam ochoty na żadne rozmowy.

*****

Trening mija mi szybko, nim się obejrzę jestem już w drodze do domu, wraz z Zaynem.

U mnie w domu graliśmy w fife, obżeraliśmy się pizzą, nawet wypiliśmy piwo. Po kilku godzinach, Stan napisał do mnie, że szykuje się ogromna impreza, i jestem na nią zaproszony, wraz z Malikiem.

Wstałem z ziemi, kierując się w stronę szafy, by zmienić swój strój z dresów, na czarne obcisłe rurki, oraz białą zwykłą koszulkę. Zayn'owi pożyczyłem czarne rurki, oraz czarną koszulkę z jakimiś wzorami. Ubrałem moje ukochane Vansy, wziąłem telefon i portfel, i nim się obejrzałem, stałem już pod domem Stana.

Pierdolony Malik.

•••••
Witam kochani, to moja pierwsza książka, i nie wiem czy jest najlepiej, ale miło by mi było jakbyście dali gwiazdkę jeżeli wam się podoba xxx.

enemies to lovers. {LARRY STYLINSON}Where stories live. Discover now