Rozdział V

2 0 0
                                    

Nomi prov

Nawet nie wiem ile czasu minęło, gdy siedziałam zamknięta w tej piwnicy, ale przynajmniej korzeni nie zdążyłam zapuścić. W nocy obudziły mnie kroki, a po chwili otworzyły się drzwi; w nich zobaczyłam tych dwóch zwyroli, którzy się nade mną znęcali

- Ruszaj się księżniczko, idziesz z nami
- Co tym razem sobie wymyśliliście? -warknęłam
- Sama się przekonasz. A tym razem, to nie nasze wymysły
- Nie możemy -burknął drugi
- Ojoj, Max iu was ogranicza? Jak mi przykro
- Stul pysk -potrząsnął mną - Gdyby nie on, to już dawno byśmy się tobą zabawiali do woli
- Powodzenia. Jakoś po was nie widać, żebyście w ogóle dali rade wytrzymać dwie minuty
- Kurwa, trzymaj mnie, bo zaraz ją rozniosę
- Uspokój się! Nie widzisz, że cię prowokuje? Idź lepiej do auta, ja sobie poradzę -Od razu zostałam sama z jednym z nich - Musisz wybaczyć, bo się nie pobawisz. Gościu nie potrafi zachować zimnej krwi, więc jeszcze trochę, a by rozjebał coś lub jedno z nas
- A szkoda, mogłoby być ciekawie
- No powiedzmy, bo Max by nas rozniósł, gdybyśmy cię nie dostarczyli
- Przynajmniej już wiem co mnie czeka. Chociaż prędzej czy później by to nastąpiło

Po chwili znaleźliśmy się w aucie, którym mieli mnie przewieść do siedziby Max a. Oczywiście nikt nie wie gdzie to jest, więc zawieźli mnie po prostu do jednego z jego klubów. Nie było to dla mnie obce miejsce - niestety. Po chwili znalazłam się pod drzwiami jego biura. Weszliśmy do środka, a w pomieszczeniu unosił się dym z cygara, które Max lubił palić. Za biurkiem siedział on, a na kolanach siedziała mu jedna z tancerek erotycznych, natomiast druga stała z boku opierając się o jego 'fotel prezesika'. Nasze wejście przerwało ich śmiechy

- O Nomi, nareszcie -uśmiechnął się i pokazał dziewczynom, aby wyszły, co zrobiły posłusznie - Co cię do mnie sprowadza?
- A jak myślisz -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i kiwnęłam na tych dwóch typów
- No cóż, nie możesz tak sama chodzić, jeszcze ci się krzywda stanie. Sama widzisz ile psychicznych typów się tu pałęta, którzy mogliby cię zgwałcić -próbował przedrzeźniać chłopców, co mnie poddenerwowało
- Na pewno, o ile nie będą to takie półgłówki jak niektórzy -kiwnęłam głową na osiłka, który nie był w stanie zrozumieć mojego wcześniejszego droczenia się
- Coś ci nie pasuje, ten, kurwa? -oburzył się i ruszył w moją strone
Może -odpowiedziałam. Zanim zdążył cokolwiek więcej zrobić lub powiedzieć Maks kazał im zostawić nas samych i zamknął drzwi

- Widzę, że się ciekawie bawiłaś w towarzystwie BTS. Tu gala, tam pląsy w wytwórni, wyjazd na wakacje, nie wspominając o tym, co się działo u nich w dormie. Powiem ci, że trochę u nich zabawiłaś. Z jednej strony lider, a z drugiej tancerzyk. No nie powiem - myślałem, że na więcej cię stać i z każdym się trochę zabawisz, a tu taka grzeczna dziewczynka z ciebie wychodzi
- To, że się dla ciebie kurwiłam, nie oznacza, że na moich zasadach będę wskakiwać każdemu do łóżka!
- A szkoda, moglibyśmy coś na tym ugrać
- Co masz na myśli?
- No wiesz, słynny boysband na całą Koreę i stawiający kroki w międzynarodowej sławie korzysta z usług kurwy. Ciekawy mógłby być dramat, gdyby to poszło do prasy, przykładowo do Dispatch
- Wiedziałam, że jesteś powalony, ale żeby niewinnym ludziom niszczyć kariere? -zaśmiał się, po czym zbliżył się do mnie i pociągnął mnie za włosy odchylając moją głowę do tyłu
- A myślisz, że czemu to tak wszystko prosperuje? Mały szantażyk, jak widzisz, jeszcze nikomu nie zaszkodził
- Nikomu oprócz tobie -odepchnęłam jego rękę
- Może, ale co mnie to obchodzi? Jestem wysoko skarbie. Bądź grzeczna, a może tobie się też uda. Miałem co do ciebie wielkie plany i nadzieje, ale musiałaś to wszystko zjebać oczywiście
- To nie moja wina, tylko Ari! Jak coś planujesz, to chociaż dokładnie, a nie wsadzasz w to te idiotkę, która jest bardziej tępa niż tamten ochroniarz -Max westchnął ciężko i oparł się o biurko będąc twarzą do mnie
- Całe życie z debilami -zaczął przecierać twarz dłonią
- Uwierz, że mi się też to się zbytnio nie uśmiecha -przewróciłam oczami

°     °     °     °     °     °    °

Minęły już jakoś 2lata. Max postanowił wprowadzić parę zmian, żeby mieć mnie pod stałą kontrolą, aby nie uciec już więcej. Wszystko po to, aby nie stracić cennego sposobu na dochód. Taki plus, że przynajmniej 'swoje dziewczynki' traktuje trochę lepiej i sprawia, aby im się żyło dobrze, żeby nie czuły się jak w niewoli i chciały dla niego pracować. Już wtedy obiecał mi, że jeśli będę się dobrze sprawować i nie będę odwalać mu żadnych krzywych jazd, to "pozwoli mi być bliżej moich chłopców". Nie wiem co miał na myśli; nawet nie wiem czy chce wracać do nich, aby tylko sobie popatrzeć. Wszystko, byle ich nie narażać - nawet swoim kosztem. Do teraz mnie zastanawiają te akcje z kiedyś, dlaczego Max momentami pojawiał się osobiście zamiast za każdym razem wysyłać kogoś, aby się nie narażać. Nie wiem, ale na pewno to ma swoje drugie dno, bo inaczej musiałabym go nie znać

The Missing Angel || Kim NamjoonWhere stories live. Discover now