Rozdział II

8 0 0
                                    

Stałem przed drzwiami pokoju lidera i zapukałem delikatnie; po czym odezwałem się - Namjoon, mogę wejść? -zacząłem powoli otwierać drzwi i wchodzić do środka - Co jest Hobi? -zamknąłem je i stanąłem na środku pokoju

-Musimy porozmawiać
- No co?
- Czemu się tak zachowujesz?
- Ale jak?
- Tak chamsko i agresywnie, jeżeli chodzi o Nomi
- No co? Wyrażam tylko swoją opinię. Powinniśmy się zajmować naszą karierą i marzeniami, a nie jakąś dziewczyną, która po prostu sobie uciekła od nas. Pobawiła się trochę w naszym towarzystwie, znudziło jej się zapewne i uciekła; proste
- A skąd to niby możesz wiedzieć? To są tylko twoje podejrzenia
- A skąd wy wszyscy możecie wiedzieć, że 'biednej' Nomi coś się stało?
- No nie wiem, może dlatego, że co jakiś czas coś się działo nie tak i dość często coś zagrażało jej zdrowiu, a nawet życiu?
- Dobra, tu może masz racje
- To jest po prostu bardziej prawdopodobne niż twoja wersja. Dlaczego ty w ogóle się tak o niej wypowiadasz? Co się stało w twoim pokoju, gdy ona wybiegła? -chłopak spojrzał na podłogę i mocno zacisnął swe piąstki
- To nie jest wasza sprawa
- Namjoon, uwierz mi, jesteśmy jak bracia i wszystko nas dotyczy. Dlaczego nie chcesz z nami porozmawiać i wyjaśnić całą te sytuacje?
- Bo to nie jest wcale wasza sprawa. Czego ty tutaj nie rozumiesz do jasnej cholery?
- Tego, że dopiero co byłeś w niej ślepo zakochany, a teraz wypowiadasz się o niej, jak o najgorszym śmieciu
- Już powiedziałem, że to nie wasza sprawa! Hoseok wyjdź stąd -wkurzony wyszedłem z pokoju. Nie chciałem dalej ciągnąć tej rozmowy ponieważ obawiałem się, że przerodzi się w coś większego i przysporzy więcej problemów. Zszedłem na dół

- I co?
- Nic, dalej wkurzony, a jak zacząłem naciskać, to dostał białej gorączki
- Jeżeli naciskać, to faktycznie, ale...
- Ale z nim nie można nawet ze spokojem porozmawiać i dowiedzieć się czegokolwiek, bo od razu się wkurza albo zmienia temat
- Ehh, mówi się trudno. Nikogo do niczego nie zmusisz
- Masz racje hyung, masz racje

Nomi prov

Obudziłam się cała obolała, siedząc na krześle i zaniepokoiło mnie to, że byłam związana. Zanim ogarnęłam co się dzieje minęła dobra chwila. Byłam w ciemnym, pustym pomieszczeniu i była to zapewne jakaś piwnica. Siedziałam na środku pokoju, naprzeciwko sporych, metalowych drzwi. Niewiele światła wpadało przez drobne, podłużne okienka umieszczone blisko sufitu; chociaż wiedziałam, jaka jest pora dnia. Spróbowałam parę razy się uwolnić, chociaż szarpaniem. Może bym jakoś poluźniła więzy, ale jednak nie wychodziło pomimo wielokrotnych starań. Nawet samo wstanie z krzesła było niemożliwe. Nie pamiętałam kompletnie nic, co się stało oprócz tej kłótni - właśnie, kłótni. Na samą myśl o tym zabolał mnie policzek, a łzy zaczęły napływać do oczu.

Po dłuższej chwili usłyszałam jakieś rozmowy za drzwiami, po czym otworzyły się, a w nich stanęło dwóch mężczyzn.

- Ty zobacz, nasza księżniczka się obudziła
- Wreszcie, ile można było czekać
- Idź po szefa -po czym jeden z nich wyszedł. Ten, który został oparł się o ścianę i patrzył na mnie z szemranym uśmieszkiem wymalowanym na jego twarzy. Nie musiałam długo czekać, aby się odezwał

- Dłużej nie można było? -przewróciłam oczami. No tak, a może by tak ciebie uśpić i zobaczymy jak długo ci zajmie ocknięcie się
- Z resztą, to nie ważne, szef i tak jest zadowolony

Popatrzył się jeszcze chwile, po czym podszedł do mnie i ukucnął. Złapał i podniósł mój podbródek, po czym rzekł

- Nie taka zła z ciebie laleczka -na jego słowa gwałtownie odchyliłam głowę w bok, byle na niego nie patrzeć
- Zostaw ją. Nie widzisz, że ją zniechęcasz? - usłyszałam tak znany mi głos. Miałam nadzieję, że nigdy więcej go w życiu nie usłyszę

- Odsuń się -mężczyzna zrobił to, co kazał mu Max
- Widzę, że moja księżniczka już odzyskała przytomność -podszedł do mnie i zaczął gładzić mnie po głowie, a po chwili po twarzy - Dobrze się spało? A no tak, przepraszam. Nie masz przecież jak z nami rozmawiać. Ściągnijcie jej te taśme z twarzy

Jeden z nich podszedł i zerwał taśme z moich ust. Bolało...

- A może by tak delikatniej? Może przykleimy ci te taśme przy jajach i też gwałtownie oderwiemy. Chcesz poczuć to na sobie?
- Jak zwykle wyszczekana. Nic się nie zmieniłaś
- Ty również, jak zwykle jesteś gnidą
- Miło mi usłyszeć to z twoich uroczych usteczek -mężczyzna uniósł mój podbródek i przejechał kciukiem po moich wargach. W tamtym momencie miałam ochotę mu odgryźć ten palec

- Coś ci nie pasuje?
- Tak, wiele rzeczy -na moją odpowiedź Max złapał mnie za koszulke i szarpnął
- To już jest twój problem -po jego słowach usłyszałam już tylko rozrywający się materiał
- Widzę, że za dobrze ci tam z nimi było - przytyłaś. Ale nie martw się, my o ciebie zadbamy
- O czym ty do cholery mówisz -złapał mnie mocno za ramie
- Miło było na wolności? To teraz kurwa wracasz do rzeczywistości i z powrotem jesteś moją własnością ty mała szmato! -jego ręka z każdym słowem zaciskała się jeszcze bardziej. Ugryzłam go w końcu, po czym syknął z bólu

- Ty mała... -zdzielił mnie w twarz przez co upadłam na podłogę. Ukucnął przy mojej twarzy i pociągnął mnie za włosy tak, abym patrzyła na niego

- Jesteś znowu moja i nic z tym nie zrobisz. To ja jestem od teraz twoim panem, twoim bogiem i to ode mnie zależą teraz twoje losy

Wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi, przy których stali ci dwaj faceci

- Pobawcie się z nią i najlepiej uwiecznijcie. Byle bez waszych twarzy -zagroził palcem - Byle nie za bardzo, nie może nam się nasza gwiazda przemęczać

Po tych słowach wyszedł, a drzwi za nim się zamknęły. Czekał mnie jeden z wielu koszmarów, które powróciły

The Missing Angel || Kim NamjoonWhere stories live. Discover now