𐙚Rozdział Piąty𐙚

11 2 0
                                    

- Na czym skończyłem...

... Obróciłem się i zobaczyłem górującego nade mną Gandalfa. Z mojego gardła wydobył się pisk; nigdy wcześniej nie widziałem go tak wysokiego i nigdy wcześniej nie skradał się tak cicho. Ale może to przez ten okropny wicher. Gandalf zapytał:
- Bilbo? To ty?
- Gandalf?!
- Ja.
- Ja -uśmiechnąłem się pochmurnie.
Zimno przenikało moje kości i byłem potwornie zmęczony. Chciałem wrócić do domu i usiąść przy kominku.
- Nie zimno ci?- zapytał Gandalf, pewnie zastanawiając się jak ja, hobbit, Bilbo Baggins łazi w tej zimnocie po dworze.
- Trochę -przytaknąłem- Chodźmy do mojego domu.
Gandalf chętnie przystał na tą propozycję; wizja ciepłego wnętrza wydawała się cudowna.
Poczłapaliśmy razem sobie mozolnie do Bag End. Minęło około pół godziny, zanim dotarliśmy na miejsce, więc byłem trochę zmęczony. Gandalf najwyraźniej też.
Po cichu wpełzliśmy do środka i Gandalf, jak to Gandalf, pierwsze co zrobił, uderzył głową w sufit.
- Ałaa!
Powstrzymałem chichot, bo Gandalfowi akurat często się to zdarzało, a poza tym wyglądał śmiesznie, jak wrzeszczał.
Nie uszło to jednak jego uwadze i spojrzał na mnie naburmuszony spode łba.
- Co to były za wrzaski? Tam, gdzie przyszedłeś -próbowałem nieudolnie zmienić temat, jeszcze trochę się podśmiewając z Gandalfa, jednocześnie drżąc na wspomnienie tamtych odgłosów.
- Nie uda ci się odbiec od tematu, Bilbo Bagginsie. Nie myśl sobie, że nie zauważyłem jak się śmiejesz z mojej biednej osoby. To wina twojego sufitu!- domyśliłem się że Gandalf udawał wcześniej naburmuszonego, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej, nie mogłem się już powstrzymać i zacząłem się śmiać w głos. Gandalf po paru sekundach przyłączył się do śmiechu i po chwili razem śmialiśmy się w głos; pewnie całe Shire nas słyszało.

₊‧.°.⋆🎄•˚₊‧⋆.

Siedzieliśmy w tym właśnie salonie i piliśmy ciepłą herbatę, bo Gandalf nie przepadał za kakaem.
- Co cię sprowadza tutaj, Gandalfie?
- Własne sprawy -oczywiście zagadkowo odparł czarodziej, popijając swoją herbatę.
Rozzłościłem się. Gandalf zawsze wszystko ukrywał. Nie rozumiałem dlaczego.
Żeby ukryć złość, wstałem i powiedziałem, że idę przyrządzić jedzenie na wigilię. Gandalf jednak poszedł za mną do kuchni, pijąc herbatę.
Uznając, że rozmowa nie dobiegła końca, czarodziej spytał spokojnie:
- A ciebie co tam sprowadzało? Na ten targ?
- Musiałem kupić karpia i składniki na owsiankę - wzruszyłem ramionami.
Gandalf nie skomentował, czemu akurat w taką zamieć postanowiłem kupić jedzenie. Sam nawet tego nie wiedziałem. Chciałem tylko zrobić jedzenie na wigilię i resztę świąt, nic więcej. Chyba...
- Na pewno?- głos Gandalfa wyrwał mnie z rozmyślań. Chyba się domyślił, co chodziło mi po głowie. Ech... Czemu musiał czytać mi myślach!?
Westchnąłem.
- No tak. Co innego mógłbym zrobić?- odparłem, starając się ukryć swoje zestresowanie. A zestresowany byłem tym, że wiem co ma na myśli Gandalf.
Czarodziej spojrzał na mnie.
- Coś ukrywasz, Bilbo Bagginsie.
Zawsze, kiedy się tak do mnie zwracał, wiedział już prawdę albo wskazywał na powagę sytuacji.
- Niczego nie ukrywam! - wzburzyłem się, szykując owsiankę.
- Owszem, ukrywasz, ja to widzę Bilbo Bagginsie. Ja wiem - powiedział czarodziej.
- Nie wiesz!!!!
- Wiem.
- NIEPRAWDA!!!!!!!!!!!!
- Chcesz się wybrać w następną podróż, prawda?
Zamarłem. On naprawdę wiedział. Naprawdę. Nie. Nie, nie, nie. Wiedziałem, że spróbuje mnie powstrzymać. Gandalf tak długo wbijał we mnie swoje spojrzenie, że cicho przyznałęm:
- Tak, chcę.
W środku czułem, jak moje plany się walą niczym domek z kart, które ktoś umyślnie potrącił.
Gandalf chyba zauważył moje wewnętrzne załamanie, ponieważ jego spojrzenie natychmiast złagodniało.
- Nie myśl, żebym ci pozwolił wyruszyć w taką pogodę i porę roku. Wyrusz wiosną, kiedy będzie cieplej, spokojniej i więcej żywności w lasach.
Przytaknąłem cicho, nie rozumiejąc sensu słów Gandalfa. Byłem załamany tym, że czarodziej domyślił się. Nie słuchałem.
Tego już Gandalf nie dojrzał.

⋆⁺₊⋆🎄⋆⁺₊⋆

Spędziliśmy z Gandalfem dzień raczej spokojnie. Dzieliliśmy się wspomnieniami nazbieranymi w ciągu kilku ostatnich lat. Pod koniec dnia Gandalf pomógł mi udekorować choinkę.
Kiedy skończyliśmy, Gandalf ruszył do drzwi wejściowych.
- Gandalfie?
- Co się stało?
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia niedługo, Bilbo.
Drzwi zamknęły się za czarodziejem.

I znowu byłem sam.



#frodusia

Świąteczne opowiadania★LOTR [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz