Rozdział 21

15.2K 537 22
                                    

STELLA

– Spokojnie, będzie dobrze, noc dopiero się rozpoczęła – szepcze mi do ucha. – Czeka cię jeszcze sporo niezapomnianych wrażeń. Wierz mi.

Chwila. Kiedy znalazł się tak blisko?

Coś w tym chłopaku sprawia, że moje wnętrzności kurczą się z niepokoju. Właściwie go nie znam. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale też nie jestem stałą bywalczynią imprez, a on zdecydowanie na takiego wygląda.

Ubrany w ciemne spodnie i kurtkę prawie stapia się z półmrokiem pokoju.

Jakąś godzinę temu przysiadł się do mnie i koleżanki, z którą przyszłam. Przedstawił się, ale nie pamiętam, jak się nazywa. Wszystko mi się miesza. 

Jeszcze raz odsuwam się na drugi kraniec materaca. Czuję się fatalnie i jego bliskość wydaje mi się bardzo... niekomfortowa. 

– Nie...- Zostaw mnie samą, chcę jeszcze powiedzieć, ale język mi się plącze. 

Brunet rechocze, jakby moje płochliwe zachowanie było dla niego niezwykle zabawne. Rozsiada się wygodniej i ponownie zmniejsza dystans między nami.

– Odpręż się - mówi.

Mroczki tańczą mi przed oczami, a oddech staje się dziwnie płytki.

– Nie zbliżaj się do mnie. – Pocieram skronie palcami. – Kręci mi się w głowie i to... takie dziwne. – Próbuję wstać.

Potrzebuję wody i świeżego powietrza. 

– Usiądź sobie.

Nie słucham go. Chwiejąc się na nogach, usiłuję podejść do drzwi.

– Nie. Chcę wyjść. – Znosi mnie w bok i uderzam barkiem w ścianę. – Muszę się przewietrzyć i wracać do domu.

Muszę...

Nagłe uderzenie gorąca sprawia, że prawie osuwam się na podłogę.

Co się ze mną dzieje?

– Lepiej zrobisz, jeśli zostaniesz tu ze mną. – Rozbrzmiewają słowa tego faceta.

Kiedy mój otumaniony wzrok na moment znów się wyostrza, zauważam, jak poklepuje materac łóżka i wygładza pościelone na nim prześcieradło.

To mógłby być bardzo niewinny gest, a ja mogłabym być po prostu laską ze zbyt wielką paranoją, ale coś głęboko we mnie nagle krzyczy, że powinnam uciekać.

Trzęsącą się dłonią sięgam do klamki, ale nie ustępuje. Próbuję jeszcze raz i następny, ale bez efektu.

Brunet podnosi się niespiesznie i idzie w moim kierunku, nucąc jakąś melodię.

– Co robisz? Odsuń się ode mnie – ostrzegam, kiedy zaplątuje palce w moich włosach. – Nie dotykaj mnie. – Usiłuję go odepchnąć.

To tylko prowokuje go do jeszcze głośniejszego śmiechu.

– Uspokój się. Chcę się tylko zabawić. – Jego dłoń zaciska się wokół mojego karku. Zmusza mnie do odwrócenia się ku niemu.

Gdy stajemy twarzą w twarz, napiera na mnie, więżąc mnie przy ścianie.

– Dlaczego drzwi są zamknięte? – szepczę.

W jego odurzonych alkoholem, szarych oczach coś się zapala. Coś, co przyprawia mnie o ciarki. Pożądanie.

– Zgadnij – mruczy, przemykając wargami wzdłuż mojego policzka.– Dbam o to, żeby nikt nam nie przeszkadzał. 

A potem wyciąga klucz z kieszeni.

Nie. Nie. Nie.

Dokuczające mi mdłości jeszcze przybierają na sile. Zalewająca mnie panika narasta.

– Oddaj mi klucz. – Głos mi się załamuje. – Chcę wyjść. To nie jest zabawne. Wypuść mnie stąd.

– Ale z ciebie sztywniaczka. Krążą plotki, że nikt cię jeszcze nie zaliczył, ale ja sądzę, że to ściema – Obrysowuje krańcem klucza dekolt mojej sukienki. – Nie czekałabyś na mnie, żebym został twoim pierwszym, co?

Łzy wzbierają mi pod powiekami.

– Proszę cię – łkam. – Otwórz drzwi, proszę. – Obracam się ponownie i zaczynam walić w nie pięściami.

Jego ramię obejmuje mnie w talii i odciąga.

– Jeszcze trochę i odlecisz. Nie walcz ze mną.

Sekundę później faktycznie lecę. Dosłownie.  Szybuję w powietrzu i uderzam plecami o łóżko.

O Boże.

– Co? Nie. – Podnoszę się, ale po chwili wszystko wokół znowu zlewa się w czarną plamę. – Nie. Niech ktoś otworzy te drzwi! Błagam! Błagam! Pomocy! – Uderzam dłońmi na oślep, wbijam paznokcie w jego skórę, a on tylko się śmieje.

Cały czas. Aż mam ochotę zatkać uszy, by odciąć się od tego szalonego dźwięku.

– Błagam! Pomocy! – przedrzeźnia mnie. – I po co to całe dramatyzowanie? Chyba powinienem był cię jeszcze związać. – Obezwładnia moje ręce i układa je z powrotem na materacu.

Desperacja i strach sprawiają, że nie mogę logicznie myśleć.

Powiedział: Jeszcze trochę i odlecisz. Jest tego pewien...

Drink. Dosypał mi coś do drinka.

– Nie – wrzeszczę na całe gardło. – Nie.

I wtedy się budzę. 

Serce łomocze o moje żebra, kiedy zapatruję się w mrok, a ciało przeszywają silne spazmy.

Dlaczego tamta noc wciąż musi mnie nawiedzać? Nie chcę już tego. Nie chcę.

Po omacku sięgam do szafki nocnej, gdzie postawiłam wcześniej kubek z wodą, jednak zanim zdążę go chwycić, już pojawia się tuż przed moją twarzą.

– To sen o mnie? O nas? – pyta cichy, chrapliwy głos. 

****

Macie niespodziankę na dzień dobry! 💖

No chyba że ktoś nie śpi i czyta o 2:00 w nocy 😁

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneWhere stories live. Discover now