Rozdział 69

14.1K 591 93
                                    


STELLA

– Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś – mówię, stojąc wtulona w Gabriela w zaciemnionym kącie pomieszczenia.

Jego usta rozciągają się w uśmiechu.

– Zrobię jeszcze wiele rzeczy, które dadzą ci mnóstwo przyjemności – mruczy z wargami przyklejonymi do mojego ucha. Całuje mnie lekko odrobinę niżej, a potem szczypie to miejsce zębami. 

Gdy przeszywa mnie dreszcz, jego zadowolony uśmieszek tylko się poszerza.

– Butelka, prawda czy fałsz albo nigdy przenigdy? – wrzeszczy jakaś dziewczyna z niebieskimi kucykami zasiadająca na dywanie z grupą osób.

Zerkam w ich stronę i widzę, jak głosują między sobą, w którą z tych durnych gier zagrają najpierw. Później pewnie przejdą do nieco ostrzejszej zabawy i w miejsce butelki pojawi się: przeleć lub wydymaj czy inne nieprzyzwoite atrakcje. 

– Chcesz zagrać? – proponuje Gabriel, zaciskając palce na mojej talii.

– Nigdy w życiu. Po tym jak te wszystkie wariatki dowiedziały się, że nie jesteś już do wzięcia, pierwszym co zrobią, jeśli siądziesz z nimi w kółeczku, będzie danie ci wyzwania, żebyś oblizał każdą laskę w tym pokoju – burczę. – Oczywiście poza mną.

Gabriel śmieje się.

– Niezłe wyzwanie. – Obrysowuje opuszką kształt kwiatka przyczepionego do mojej sukienki.

W odwecie piorunuję go wzrokiem.

– Nie zadzieraj ze mną, Holloway. 

– Nie wiedziałem, że jesteś taka zaborcza. – Przyciska mnie mocniej do ściany. – A moje nazwisko w twoich ustach brzmi bardzo zbereźnie. Podoba mi się.

Trudno tego nie zauważyć. Oczy mu płoną i coś mi mówi, że w jego umyśle właśnie kształtuje się plan porwania mnie z tej imprezy. Nie, żebym miała protestować. O wiele bardziej wolę być z nim sam na sam, zwłaszcza że wszyscy tutaj...

– Gapią się na mnie – narzekam. 

– Są zazdrosne. – Gabriel wzrusza ramionami i znowu przywiera ustami do skóry na moim gardle. – Jesteś taką szczęściarą. Doceń to.

Śmiech gilgocze mnie w gardło.

– Doceniać? – Przesuwam paznokciami po jego klatce piersiowej. – Teraz?

– Teraz byłoby idealnie. –  I jego wargi spadają na moje, zanim zdążę wziąć kolejny oddech.

Uśmiecham się w pocałunku, zarzucając mu dłonie na kark. Z jego krtani natychmiast wymyka się niemal zwierzęcy pomruk, a potem szepcze: Taka słodka. I wznawia pocałunek.

– Gabriel, mamy pytanie do ciebie – przerywam nam jakiś chłopak z tłumu.

Mój chłopak nawet na niego nie zerka. 

– Nie gram – odkrzykuje i już ma wrócić do kolejnej porcji pieszczot, gdy ponownie rozbrzmiewa ten sam głos.

– Nigdy przenigdy jej jeszcze jej nie dymałeś, co? – Rechocze. – Czy to dlatego musisz tak starannie udawać odstrzelonego przez amora? Bo ta dupa jest z wyższej półki i połapałeś się, że rozłoży przed tobą nogi dopiero, jak rzucisz magiczny tekst o miłości? – Wpatruje się wyczekująco w Gabriela, a dookoła roznosi się salwa śmiechów jego znajomych.

Czuję się trochę tak, jakby ktoś dźgnął mnie w żołądek ostrym szpikulcem.

Czy wśród nich zawsze będę pośmiewiskiem? Nie powinnam była zgodzić się na udział w tej imprezie. Uległam, bo Gabriel bardzo chciał, żebym dobrze się bawiła, zrelaksowała i przepędziła negatywne wspomnienia, a ja... Cóż,  chciałam udowodnić sobie, że jestem odważna, ale to kłamstwo.

A jego kumple to banda kretynów utwierdzających mnie w przekonaniu, że nasze światy do siebie nie pasują. Co mam niby zrobić? Udawać imprezową, wyluzowaną dziewczynę, którą nie jestem? A może kazać jemu zrezygnować z tego wszystkiego i wybrać tylko... nudną mnie? 

Zbyt wiele jest między nami różnic. Zupełnie, jakbyśmy stali po przeciwnych stronach przepaści. Nawet jeśli  któremuś z nas uda się dotrzeć na drugi kraniec, prędzej czy później zapragniemy zawrócić.

Walcząc ze swoimi wątpliwościami, obserwuję, jak Gabriel odwraca się w kierunku tamtego faceta.

– Lepiej waż słowa, Erick – warczy, wbijając w niego czarne oczy.

Niejaki Erick upija łyk piwa i rozsiada się wygodniej na kanapie.

– Prawda czy fałsz? –  nalega. Jego spojrzenie przemyka ku mnie. – Stella, może ty nam odpowiesz?

Wzdrygam się. Jest w tym typie coś takiego... co budzi mój lęk, mimo to nie zamierzam chować się przed nim ze strachu. Już otwieram usta, żeby kazać mu się odwalić, ale uprzedza mnie Gabriel. I robi o wiele bardziej dosadnie.

– Pierdol się. – Pozdrawia go środkowym palcem.

– Według zasad jeśli unikasz odpowiedzi na pytanie Ericka, musisz dać mu coś w zamian – świergocze jedna z blondynek klęcząca na dywanie. – Mam propozycję, by Evans sprawdził, jak całuje pierwsza prawdziwa ukochana naszego mistrza. To uczciwa cena za nieuczciwość wobec przyjaciół. 

Marszczę brwi.

Ma sprawdzić co? I jakiego mistrza?

Początkowo biorę to za żart, ale późnej ten facet podnosi się i zaczyna zbliżać. Grupka narąbanych siedzących w kręgu osób zaczyna mu wiwatować i klaskać.

Czy on... Zamierza mnie pocałować?

Zaczyna mnie mdlić, kiedy Erick zatrzymuje się o krok od nas i staje twarzą w twarz z Gabrielem.

– Tylko spróbuj, to połamię ci wszystkie kości – grozi mój chłopak.

– Postępuję zgodnie z regułami gry. – Erick przybiera niewinną minę. – Nie mam wyboru. – Daje kolejny prowokacyjny krok w moją stronę...

*****

I co teraz będzie? Jak myślicie? 😈

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz