5. Kac

99 12 2
                                    

-GDZIEŚ TY SIĘ PODZIEWAŁ- Wrzasnął do mnie Edd.
- W barze- odpowiedziałem mu na to pytanie.

-Czy WIESZ, KTÓRA JEST godzina?

-Nie, nie wiem- ..

- To CIE POINFORMUJĘ, pierwsza w nocy.- Słysząc tą godzinę, zdziwiłem się, myślałem, że jest jakaś dwudziesta druga, maksymalnie.

Na szczęście Edd po paru sekundach ochłonął i wpuścił mnie do domu. Pierwsze co zrobiłem, to ściągnąłem mokre buty. Następnie położyłem je na półce, a później zdjąłem kurtkę. Brunet stał za mną i opierał ramiona na barkach. Chyba się trochę wkurzył.

Denerwujące jest to, że Edd zachowuję się, jak jakaś upierdliwa matka. Matt miał gdzieś naszą, nie najlepszą konwersacje, bo sam był zajęty wpatrywaniem się w luserko. Jak zwykle, przecież to narcyz. Natomiast brazowo włosy domagał się wyjaśnień. Na co ja, posłałem mu spojrzenie, mówiące "Czy to co teraz odwalasz, jest na serio, czy jakiś nieśmieszny żart ". Po krótkim czasie odwróciłem się na pięcie, a potem powędrowałem do swojego pokoju.

Nie minęła jakaś dłuższa chwila, aż ja znalazłem się w swoim, cichym zakamarku. Pierwsze co zrobiłem, to rzuciłem się na łóżko. Następnie pociągnąłem, głęboki wdech, a później wydech. Położyłem się na plecach, no byłem smutny, może dlatego, bo Tord wykupił cały alkohol. Tragedia, jak ten zjeb mógł, przecież wie, że to mój ulubiony. Znów pewnie coś knuję, ale dlaczego musi być to powiązane z Smirnoff'em..

Zdenerwowany wtuliłem się w poduszkę i zasnąłem. Chociaż próbowałem, bo z głowy nie mógł mi się wymazać ten krzywy ryj, tego pieprzonego komunisty, z pięć lat nie było.

***

Do pokoju przez, nie zasłonięte rolety wpadły promienie słoneczne. Przez to, że wczoraj trochę przepiłem, to nie zasłoniłem ich. Niestety nie da się spać, gdy coś ci świeci w oczy, więc wstałem i udałem się pod okno i zetknąłem na zewnątrz ... nic ciekawego, ani nadzwyczajnego. Nie wiem, która godzina była, ale już było jasno. Pośpiesznie przebrałem się, a następnie powędrowałem w kierunku drzwi. Tego ranka w chuj bolała mnie głowa, więc postanowiłem zjeść szybkie śniadanie, a później wziąć jakieś leki przeciwbólowe. Na drodzę do kuchni spotkałem Edda.

-Ejj Tom wszystko dobrze?-spojrzałem na niego przelotnie, a następnie wziąłem się do robienia, czegoś do jedzenia.

Tak- Odpowiedziałem, robiąc sobie kanapkę.

-Na pewno?- Spytał, chyba mi nie wierząc.- Naprawę Tom słabo wyglądasz, jesteś cały blady.- zarzucił.

-Dlatego robię śniadanie, aby wziąć leki.- powiedziałem łapiąc się za brzuch. Poczułem jakby coś jeździło mi po żołądku...

- Tom naprawdę, powinieneś wracać do łóżka- Powiedział brunet. Zerkając na rękę znajdującą się na moim brzuchu. Chyba zaczynałem mu wierzyć.

Nawet nie połknąłem leku i pobiegłem do łazienki. Siedziałem przy sedesie, czując, że zaraz mogę coś zwrócić. Gdy tak siedziałem, do łazienki zajrzał Edd

-Ejj wszystko okej, zapomniałeś leku.- Przyszedł on z lekiem, który zostawiłem na blacie, a także z szklanką wody. Podszedł bliżej, a później dodał:

-Chyba zapomniałem ci powiedzieć, że Tord wraca.- Po usłyszeniu tego zdania zwróciłem chyba wszystko co miałem w żołądku.

Kaszlnąłem, a następnie spojrzałem na niego z wzrokiem domagającym się wytłumaczenia. Po krótkiej chwili odezwałem się:

-Jak to?

-A no, bardzo fajnie, nie? Nie było go kupę lat.- Brunet uśmiechnął się, a po sekundzie dodał.- Zostawiam ci ten lek tutaj, a ja ide zrobić nam śniadanie.

Jakoś nie mogłem przyswoić do wiadomości, tego co przed chwilą usłyszałem..

Gdy fan coli wyszedł, nastała głucha cisza. Najprawdopodobniej dlatego, bo pozostałem w pokoju sam.

Wiem, że rozdział jest trochę krótki, ale następny będzie trochę dłuższy.

Sernik [Tordtom/Tomtord]Where stories live. Discover now