7.

13 3 0
                                    


Widziałam ciemność więc otworzyłam swoje oczy. Blask świateł w pomieszaniu w którym się znajdowałam mnie oślepił. Z przymrużonymi oczami zaczęłam rozglądać się po sali. Leżałam na łóżku a po prawej stronie była podpiera do mnie kroplówką. Od razu wiedziałam gdzie jestem. Puste i chłodne z wyglądu sale to oddawały. Byłam w szpitalu, ale nic nie pamiętałam.

...


Byłam w szpitalu. Nie pamiętałam absolutnie nic a więc nie moja głowa nie mogła ułożyć sobie dlaczego się tu znajduje.Jednak pamiętałam jedna rzecz.. padał wtedy deszcz. Dlaczego to zapamiętałam?

Mówiąc o deszczu spojrzałam w okno. Był mrok, światło księżyca przebijały się przez rolety do środka. Było słychać krople deszczu odbijający się od parapetu czy też rynny. 


Gdy z łóżka patrzyłam na przepiękny księżyc z korytarza usłyszałam rozmowę. Była tak głośna że wszystko praktycznie słyszałam.

-𝙂𝘿𝙕𝙄𝙀 𝙊𝙉𝘼 𝙅𝙀𝙎𝙏?! 


-𝙋𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚̨ 𝙥𝙖𝙣𝙞 ,𝙥𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚̨ 𝙯𝙖𝙘𝙝𝙤𝙬𝙖𝙘́ 𝙨𝙥𝙤𝙠𝙤́𝙟. 𝙎𝙖̨ 𝙩𝙪 𝙩𝙚𝙯̇ 𝙞𝙣𝙣𝙞 𝙥𝙖𝙘𝙟𝙚𝙣𝙘𝙞 𝙠𝙩𝙤́𝙧𝙯𝙮 𝙥𝙤𝙩𝙧𝙯𝙚𝙗𝙪𝙟𝙖̨ 𝙤𝙙𝙥𝙤𝙘𝙯𝙮𝙣𝙠𝙪.


-𝙉𝙄𝙀 𝙍𝙊𝙕𝙐𝙈𝙄𝙀 𝙊𝘼𝙉 𝙕𝙀 𝘾𝙃𝙔𝘽𝘼 𝙕𝘼𝘽𝙄𝙇𝘼𝙈 𝙎𝙒𝙊𝙅𝘼 𝙐𝘾𝙕𝙀𝙉𝙉𝙄𝘾𝙀?


-𝙥𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚 𝙤 𝙨𝙥𝙤𝙠𝙤́𝙟. 𝙎𝙩𝙖𝙣 𝙥𝙖𝙣́𝙨𝙠𝙞𝙚𝙟 𝙪𝙘𝙯𝙚𝙣𝙣𝙞𝙘𝙮 𝙟𝙚𝙨𝙩 𝙨𝙩𝙖𝙗𝙞𝙡𝙣𝙮. 𝙈𝙤𝙯̇𝙚 𝙥𝙖𝙣𝙞 𝙟𝙖 𝙤𝙙𝙬𝙞𝙚𝙙𝙯𝙞𝙘́ 𝙟𝙚𝙨́𝙡𝙞 𝙣𝙞𝙚 𝙨́𝙥𝙞. 𝙎𝙖𝙡𝙖 𝟭𝟭.


Usłyszałam otwierające się drzwi więc moi wzrok pokierował się w tamtą stronę. Przez drzwi weszła moja nauczycielka.


Kobieta stanęła w drzwiach i popatrzała się na mnie po czym szybko przybiegła do mojego szpitalnego łóżka zatrzaskując z sobą drzwi.

Mia!-kobieta złapała mnie za rękę i popatrzyła się na mnie że szczęściem w jej przepięknych niebieskich oczach.

 -𝙉𝙞𝙘 𝙘𝙞 𝙣𝙞𝙚 𝙟𝙚𝙨𝙩 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙘𝙠𝙤? 𝙏𝙖𝙠 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙢𝙖𝙧𝙩𝙬𝙞ł𝙖𝙢..

Zamurowało mnie. To się działo tak szybko.

 -𝙩-𝙩𝙖𝙠..-wymamrotałam pod nosem i popatrzałam na nią.Kobieta klęknęła i zasłonią swoją twarz opierając głowę o barierkę łóżka ,nadal trzymając moja dłoń.

 -𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢..𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢..𝙩𝙤 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙬𝙞𝙣𝙖 𝙢𝙤𝙜ł𝙖𝙢 𝙩𝙖𝙠 𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙚̨𝙙𝙯𝙞𝙘́ 𝙬 𝙩𝙖𝙠𝙖̨ 𝙥𝙤𝙜𝙤𝙙𝙚̨..


-𝙥𝙚̨𝙙𝙯𝙞𝙘́? 𝙒 𝙟𝙖𝙠𝙖 𝙥𝙤𝙜𝙤𝙙𝙚̨? 

 Kobieta gwałtownie podniosła swoją głowę i skierowała ja na mnie. 

-𝙏𝙮 𝙣𝙞𝙘 𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙖𝙢𝙞𝙚̨𝙩𝙖𝙨𝙯?! ..𝙥𝙧𝙯𝙚𝙗𝙞𝙚𝙜𝙖ł𝙖𝙨́ 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙯 𝙥𝙖𝙨𝙮 𝙖 𝙟𝙖 𝙟𝙚𝙘𝙝𝙖ł𝙖𝙢 𝙖𝙠𝙪𝙧𝙖𝙩

 𝙨𝙖𝙢𝙤𝙘𝙝𝙤𝙙𝙚𝙢....

-𝙋𝙖𝙣𝙞 𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙪𝙨𝙞 𝙯𝙖 𝙣𝙞𝙘 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙘́..𝙩𝙤 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙬𝙞𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙘𝙞𝙚𝙯̇ 𝙩𝙤 𝙟𝙖 𝙬𝙮𝙨𝙠𝙤𝙘𝙯𝙮ł𝙖𝙢 𝙣𝙖 𝙙𝙧𝙤𝙜𝙚̨ 𝙟𝙖𝙠 𝙜ł𝙪𝙥𝙞𝙖 ..𝙋𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚̨ 𝙬𝙨𝙩𝙖𝙘́ 𝙟𝙖𝙠 𝙘𝙯ł𝙤𝙬𝙞𝙚𝙠 𝙞 𝙨𝙚𝙧𝙞𝙤 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙟𝙢𝙤𝙬𝙖𝙘́. 𝘾𝙯𝙪𝙟𝙚 𝙨𝙞𝙚̨

 𝙙𝙤𝙗𝙧𝙯𝙚.

 Kobieta puściła moja dłoń i podsunęła pod siebie taboret na kółkach po czym usiadła.Gdy spojrzałam na swoją dłoń, brakowało mi czegoś...odwracając wzrok nieśmiałe spytałam się:

 -𝙘..𝙘𝙯𝙮 𝙢𝙤𝙜ł𝙖𝙗𝙮 𝙥𝙖𝙣𝙞 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙩𝙧𝙤𝙘𝙝𝙚̨ 𝙢𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙤𝙩𝙧𝙯𝙮𝙢𝙖𝙘́ 𝙯𝙖 𝙧𝙚̨𝙠𝙚̨.? 𝙆𝙤𝙗𝙞𝙚𝙩𝙖 𝙯𝙖𝙨́𝙢𝙞𝙖ł𝙖 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙡𝙚𝙠𝙠𝙤 𝙥𝙤 𝙘𝙯𝙮𝙢 𝙤𝙙𝙥𝙤𝙬𝙞𝙚𝙙𝙯𝙞𝙖ł𝙖.


-𝙟𝙚𝙨́𝙡𝙞 𝙢𝙖 𝙘𝙞 𝙩𝙤 𝙥𝙤𝙥𝙧𝙖𝙬𝙞𝙘́ 𝙝𝙪𝙢𝙤𝙧 𝙩𝙤 𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙖 𝙥𝙧𝙤𝙗𝙡𝙚𝙢𝙪. 


Po chwili znowu poczułam ten wspaniały dotyk. Jej dłonie były bardzo gładkie i lekko wilgotne.. może się denerwowała albo to od deszczu..Gdy popatrzyłam się na nią nieśmiało ta wsunęła moje włosy za ucho głądząc mnie lekko po policzku.. 

Czułam jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej, na moich miękkich policzkach pojawiły się rumieńce. Czułam się dziwne ,złapałam dłoń pani Profesor i zdjęłam ja ze swojej twarzy.


-𝙈𝙞𝙖 𝙘𝙤𝙨́ 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙨𝙩𝙖ł𝙤?-𝙥𝙤𝙬𝙞𝙚𝙙𝙯𝙞𝙖ł𝙖 𝙯 𝙡𝙚𝙠𝙠𝙞𝙢 𝙯𝙙𝙯𝙞𝙬𝙞𝙚𝙣𝙞𝙚𝙢


-𝙣𝙞𝙚.. 𝙯𝙣𝙖𝙘𝙯𝙮 ..𝙘𝙝𝙘𝙞𝙖ł𝙖𝙗𝙮𝙢 𝙥𝙖𝙣𝙞𝙖̨ 𝙤 𝙘𝙤𝙨́ 𝙯𝙖𝙥𝙮𝙩𝙖𝙘́ ..


Nauczycielka kiwneła głowa co oznaczało że mogę mówić dalej.


Nie mogłam z siebie tego wydusić .Ciężko było to powiedzieć ale zacisnęłam swoją dłoń i popatrzałam na nią.

 -𝘾𝙯𝙮 𝙘𝙤𝙨́ 𝙥𝙖𝙣𝙞𝙖̨ ł𝙖̨𝙘𝙯𝙮ł𝙖 𝙯 𝙥𝙧𝙤𝙛𝙚𝙨𝙤𝙧𝙚𝙢 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗𝙚𝙢?


-𝙖 𝙙𝙡𝙖𝙘𝙯𝙚𝙜𝙤 𝙩𝙖𝙠 𝙢𝙮𝙨́𝙡𝙞𝙨𝙯?-𝙯𝙖𝙘𝙝𝙞𝙘𝙝𝙤𝙩𝙖ł𝙖


-𝙬𝙞𝙙𝙯𝙞𝙖ł𝙖𝙢 𝙩𝙚𝙡𝙚𝙛𝙤𝙣 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗𝙖, 𝙨𝙖̨ 𝙩𝙖𝙢 𝙥𝙖𝙣𝙞 𝙣𝙞𝙚𝙤𝙙𝙥𝙤𝙬𝙞𝙚𝙙𝙣𝙞𝙚 𝙯𝙙𝙟𝙚̨𝙘𝙞𝙖. 


Jej twarz zamarła a jednocześnie zrobiła się czerwona. Widziałam tylko jak wstaje i kieruje się do wyjścia. 

-𝙯𝙖𝙥𝙤𝙢𝙣𝙞𝙟 𝙤 𝙩𝙮𝙢. 

Szybko wyszła i zatrzasnęła za sobą drzwi.Byłam ciekawa co się stało pomiędzy nią a Jacobem że tak się zdenerwowała. 

...


Wspólny sekret | |Where stories live. Discover now