~ Prolog ~

510 21 16
                                    

Pozwolili mi wrócić do pokoju dzielonego z innymi nastolatkami, którzy tak jak ja przebywali tutaj, bojąc się, czy w ogóle dożyją następnego dnia. Nie mogłem jednak pozwolić sobie na długi wypoczynek, ponieważ za niecałe 10 minut mieli przyjść po nas ochroniarze i wprowadzić nas na halę główną, gdzie odbywały się sprzedaże. Patrzyłem w ciszy na podane mi ubrania - białą bluzkę z krótkim rękawem oraz czarne, krótkie spodenki. Po dobrych 5 minutach przebrałem się i spojrzałem w lustro, które było jedyną rzeczą w pokoju, oprócz czterech łóżek.

Było nas tu 24 osoby, a każdy należał do jednej z czterech grup, ja należałem do M. Była to grupa z osobami, które nie są bardzo długo w ośrodku i nie mają za sobą bardzo ciężkich kar, lecz są już na tyle przeszkoleni i posłuszni, by można było ich wystawić na sprzedaż.

Na pewno domyśliliście się już kim jestem - niewolnikiem, który za kilka chwil miał zostać wyprowadzony na halę sprzedaży. Mój numer to E0227 i siedzę w tym ośrodku chyba 9 miesięcy. Dziś trzeci raz będę wystawiany.

- Idziemy - do pokoju wszedł ochroniarz, po czym złapał mnie za ramię i szarpnął w stronę, wiecznie otwartych drzwi. Grzecznie spuściłem głowę i szedłem za trzymającym mnie mocno, napakowanym mężczyzną. Nagle światło się zmieniło na bardziej naturalne, domyśliłem się, że weszliśmy do hali. Ustałem na wyznaczonym miejscu, ciągle nie podnosząc głowy i wlepiając swój wzrok w podłogę. Cieszyłem się, że nie miałem związanych rąk, jak niektórzy z niewolników, stojących nieopodal. Po chwili na sali byli już wszyscy, którzy mieli dziś szansę na wydostanie się stąd.Niestety większość, którzy tu przychodzą po zakup nowej "zabawki" są po prostu zboczeńcami, lub niezrównoważonymi psychicznie kobietami.

- Witam, niech się pan rozejrzy, ma pan tu do wyboru czternastu niewolników - moich uszu dobiegł tak znany mi głos prezesa. Po jego słowach miałem pewność, że tym razem kupującym jest mężczyzna.
Osoba chodziła powoli przed nami, obok mnie przeszła dwa razy, za trzecim się zatrzymał i położył swoją rękę na moim podbródku, po czym lekko go uniósł, tak żeby mógł zobaczyć moją twarz. Zdziwiła mnie jego delikatność.

- Ten. Kupię go - odezwał się mężczyzna stojący przede mną. Miał na oko tak z 40 lat. Miałem tylko cichą nadzieję, że będę jego służącym, a nie zabawką.

- Wyśmienicie! - Odpowiedział mu prezes, z niekrytym entuzjazmem - Numer E0227 został sprzedany. Zapraszam pana do biura.

Po tym reszta niewolników została zaprowadzona do pokoi, lub swoich cel, a ja zabrany na korytarz, gdzie pod czujnym okiem ochroniarzy miałem czekać na swojego właściciela. Długo nie musiałem tak stać, gdy tylko zauważyłem skrawek materiału wystającego zza ściany, od razu spuściłem głowę na dół.

- A więc... - zaczął mój pan - Jak masz na imię?
- Elijah¹ - Odpowiedziałem niemal machinalnie.
- Dobrze, Elijah. Masz bardzo niespotykane imię - Nie wiedziałem co mógłbym na to odpowiedzieć, w ośrodku opiekunowie ciągle powtarzali mi, że moje imię jest nieważne, i że żaden właściciel nie przywiązuje do niego wagi. Stwierdziłem, że lepiej jest nic nie odpowiadać. Zamiast tego ciągle wpatrywałem się w panele podłogowe imitujące ciemne drewno.

- Chodź, zabieram cię stąd do mojej posesji - wypowiedział te słowa, po czym złapał mnie za nadgarstek i delikatnie zmusił do wyjścia przez szklane drzwi.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

¹ Elijah - czyt. Ilajdża

<3

Niewolniczy talent | yaoi Where stories live. Discover now