Rozdział 5

128 15 8
                                    

Wczorajszy wieczór nie poszedł po mojej myśli. Pół nocy spędziłam na płaczu i karceniu siebie w myślach na to jak głupia byłam. Ale czy zrobiłam coś złego?
Prawda jest taka, że to on jest głupi. Najgłupszy na świecie.
Ma pod swoim nosem fajną kobietę, która marzy, aby stworzyć normalny, kochający się dom jeśli tylko da się jej szansę i odrobine ciepła.
Czy to tak dużo?

O Boże!
A co jeśli on jest gejem? I to dlatego mnie unika i na mnie nie reaguje, bo po prostu gra do innej bramki? Nie przypominam sobie, abym widziała w internecie jego zdjęcie z jakąś inną kobietą, kiedy kilka dni temu przeszukiwałam tę kopalnie wiedzy. Szukałam jakiś wskazówek, które pomogłyby mi zrozumieć tego faceta.
Zastanawiałam się też czy może nie został on kiedyś tak bardzo skrzywdzony przez drugą osobę, że teraz nie chce pozwolić sobie na prawdziwe szczęście. Boże daj mi siłę, abym mogła naprawić tego człowieka, jeśli właśnie tego on potrzebuje.

Noc była długa, a ja większość niej oprócz płaczu spędziłam na biciu się z własnymi myślami. Czy naprawdę mam w sobie wystarczająco dużo zaparcia, aby nie poddać się mimo jego niechęci do mojej osoby? Nie wiem. Ale jestem pewna, że każdy zasługuje na miłość.
Długo nie mogłam zasnąć tworząc w głowie tabelę i odnotowując wszystkie „za" i „przeciw". Mimo moich wielkich starań większość podpunktów znajdowało się po drugiej stronie. Z bólem serca postanowiłam dać sobie spokój. Niech się dzieje wola nieba. Co będzie to będzie. Jeśli to przeznaczenie to znajdzie samo do nas drogę, bez niczyjej pomocy.

Jakie było moje zdziwienie kiedy po otwarciu oczu na stoliku nocnym dostrzegłam bukiet moich ulubionych słoneczników. I to tak duży, że średnich rozmiarów mebel ledwo dawał radę go utrzymać. Nie wiem czy kwestia ich wyboru była spowodowana porą roku czy jednak skądś doszukał się informacji, że są to moje ulubione kwiaty, ale mnie kupił. Mam w dupie to co ustaliłam w nocy. Dziś jest nowy dzień i zamierzam dalej walczyć o swoją przyszłość w tym domu. A jego mały gest daje mi cień nadziei, że jednak jest w nim cząstka człowieczeństwa.

Postanawiam się dzisiaj zabawić w perfekcyjną panią domu. Odprawiłam Margo i dałam jej dziś wolne. Sama ugotuje obiad dla swojego męża, a co tam. Chce odwdzięczyć mu się za piękny bukiet, bo choć noc miałam ciężką to poranek dzięki niemu bardzo przyjemny. Mam cudowny humor i chce go wykorzystać, a on mi dzisiaj tego nie zepsuje. Nie ma mowy, bo inaczej zrobię laleczkę wudu i będę wbijała szpilki całą noc, aby nie mógł spać.
Czuję, że dziś jest ten dzień, w którym zrobimy jakiś progres.

Ubrałam na siebie dzisiaj nieco więcej warstw niż wczoraj, ale postawiłam na żywe kolory. Fuksjowy sweterek idealnie pasuje do mrocznego otoczenia. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i zawiązałam na nim kokardkę w takim samym kolorze jak sweterek. Uważam, że nie jestem najgorszą kucharką, ale wolę nie ryzykować utraty włosów. Łysa na pewno nie wyrwę swojego męża.

Bezpieczną opcją na wszystkie okazje jest mój popisowy makaron z kurczakiem w sosie śmietanowym. Zrobiłabym go z zamkniętymi oczami i nawet gdyby ktoś obudził mnie w środku nocy to bym wyrecytowała przepis z pamięci. Sos z mięsem jest już gotowy, makaron dochodzi do siebie i za dwie minutki będzie gotowy. Kończę przystrajać stół. Talerze ustawiłam naprzeciwko siebie i nalałam nam już do kieliszków białego wina. Przygasiłam światła i odpaliłam świece, co dało efekt fajnego cienia. Nie za jasno i nie za ciemno, idealnie. Całość dopełniają stojące obok piękne słoneczniki. Odcedzam makaron w momencie, w którym słyszę odgłos silnika na podjeździe. Czas dziś mi sprzyja.
Nakładam szybko dla nas dwie porcje robiąc przy tym lekki bałagan w zlewie. Przy odlewaniu makaronu trochę wypadło mi poza miskę, ale posprzątam to później. Siadam przy stole i czekam aż Devon wejdzie do kuchni. Błagam, aby był głodny i tu wszedł, bo jeśli pójdzie od razu na górę to nie wiem jaką siłą miałabym go tu ściągnąć. Słyszę trzaśnięcie drzwiami i czuje jak bardzo spociły mi się ręce. Naraz mi zimno i gorąco. Zupełnie jakbym przechodziła już menopauzę. Jeśli tak on na mnie działa to słabo widzę nasze starania o dzieci w przyszłości. Szatyn wchodzi do pomieszczenia i przystaje w drzwiach jak sądzę zaskoczony tym co widzi. 

Twoja na zawsze. (ZAWIESZONE) Where stories live. Discover now