rozdział 11

140 12 13
                                    

Pov. Rosja.

Usiadłem na łóżku obok Ame. Położyłem rękę na jego tali.

- Ame - powiedziałem. - wstajemy, jest dziewiąta.

Chłopak się uśmiechnął po czym otworzył oczy. Usiadł i spojrzał na mnie.

- dzień dobry Russ - przywitał się zaspanym głosem.

Złapałem go za policzek i przypożyłem twarz bliżej jego twarzy.

- jak spałeś? - spytałem.
- d- dobrze - wyjąkał zarumieniony chłopak.
- to teraz jemy.

Podałem mu talerz z naleśnikami pod nos. Chłopak lekko się skrzywił i posmutniał.

- Russ nie chcę... Wiesz jak kocham jeść...
- ale coś jeść musisz. Jadłeś wczoraj kolację?
- nie...
- to teraz zjesz śniadanie i do końca dnia dam ci spokój.

Ame nie chętnie wziął ode mnie talerz i zaczął jeść. Uśmiechnąłem się i też się zabrałem za jedzenie. Kiedy oby dwoje skończyliśmy odłożyłem talerze na stolik.

- ubieramy się? - spytałem Ame.
- mhm.

Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej pierwsze lepsze ciuchy, podałem je Ame. Chłopak zaczął się ubierać. Kiedy znalazłem jakieś swoje również się ubrałem. Kiedy skończyliśmy Ame popatrzył na mnie.

- chyba powinienem wracać... - wymamrotał smutno.
- odprowadzę cię - powiedziałem.
- dzięki Rus.

Oby dwoje wstaliśmy. Poszliśmy do korytarza. Chcąc powiedzieć rodzeństwu że wychodzę otworzyłem drzwi do pokoju Kazachstanu. Chłopak był cały zapłakany.

- саған не керек ( czego chcesz )? - wymamrotał.
- wychodzę.

Na te słowa tylko skinął głową. Wróciłem do Ame i wyszliśmy z domu.

- może wejdziesz na kawę? - spytał.
- mogę nawet z tobą zostać do wieczora - na te słowa chłopakowi się zaświeciły oczy.
- na prawdę zostaniesz?!
- jasne że tak.

Chłopa rzucił mi się na szyję. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go po plecach. Ten po chwili mnie puścił i szliśmy dalej. Po chwili drogi weszliśmy do jego mieszkania.

- rozgość się - powiedział z uśmiechem na twarzy.

Usiadłem na krześle w kuchni. Ame usiadł na przeciwko mnie. Zacząłem się rozglądać.

- ładnie tu masz - powiedziałem.
- dzięki - odpowiedział krótko. - chcesz czegoś do jedzenia?
- masz coś do picia?

Chłopak lekko zaśmiał się pod nosem.

- wódka czy Whisky?
- ej no - aktorsko się obużyłem. - aż takim ochlejmordą nie jestem.. ale za wódkę bym się nie obraził.
- haha - zaśmiał się po czym wstał.

Podszedł do szafki i ją otworzył.

- ćwiartka, połówka czy setka? - zapytał mnie.
- ćwiartka, aż tyle nie będę pił.

Ame wyjął wódkę z szafki. Wrócił do stołu i dał mi butelkę.

Pov. Ame.

Rus prawie na jeden łyk wypił całą butelkę. Na serio to jest ciekawe. Mi by to zajęło z 10 minut a ten to ja jeden chlust. Mój przyjaciel wstał i podał mi rękę.

- zabieram cię gdzieś - powiedział mi.
- hm? - zdziwiłem się. - gdzie?
- zobaczysz - odpowiedział puszczając mi oczko.

Zaśmiałem się pod nosem, złapałem rękę chłopaka i wstałem. Oby dwoje ubraliśmy buty i bez kurtek w samych bluzach wyszliśmy na dwór. Rosja nadal trzymając moją dłoń gdzieś mnie prowadził. Chwilami mocniej ściskał moją rękę, jakby się bał że ktoś mu ją zabierze. Po chwili weszliśmy do parku. Nie wiedziałem do końca co w tym nadzwyczajnego. Po chwili chłopak i ja weszliśmy w dość zadrzewione miejsce w parku. Bo tam ślicznie. Był przyjazny i spokojny klimat. Kiedy Rosja się zatrzymał spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- może być? - zapytał.
- jeszcze pytasz? Tu jest ślicznie!
- a wiesz co jest jeszcze śliczniejsze?
- hm?

Chłopak przybliżył się do mnie i odgarnął mi włosy za ucho. Poczułem jak mnie pieką policzki. Rosja lekko się uśmiechnął i przybliżył twarz bliżej mojej. Wtedy czułem że policzki mi płoną. Złapał mnie delikatnie za kark po czym założył mi okulary z nosa na czoło.

- twoje oczy - powiedział w końcu. - czemu je zakrywasz?
- p- przez bliznę - zająkałem się. - w- wiesz.. on the left eye ( na lewym oku )...
- a z kąd ją masz?

Nie chcąc udzielić odpowiedzi odwróciłem głowę w bok. Rus kucnął i złapał mnie za ręce.

- hej, wiesz że możesz mi powiedzieć. Obiecuję że to zostanie między nami.
- o- ojciec kiedyś we mnie rzucił kawałkiem szkła.. nie widzę na to oko..

Po Rosji było widać że trochę posmutniał. Złapał mnie za policzek na co lekko złapałem go za nadgarstek. Ten się uśmiechnął.

- mogę spróbować poprawić ci humor?
- mhm - mruknąłem.

Chłopak wyjął z kieszeni telefon. Pochwili jego szperania z głośnika komurki zaczęła lecieć piosenka " zbuntowany anioł " ( starsze roczniki na pewno wiedzą ;) a ci co nie niech się doedukują :^ ). Rosja wstał i gestem ręki zaprosił mnie do tańca.

- zatańczysz? - spytał.

Złapałem lekko jego rękę. On złapał mnie w tali a ja go za ramię. Piosenka trwa trochę ponad 3 minuty i to chyba były najpiękniejsze 3 minuty w moim życiu. Rosja mnie obracał, a jego ruchy były bardzo płynne. Ten nawet tańczy zajebiście. Szczerze zazdroszczę karzdej jego dziewczynie takiego chłopaka. Pomyślałem kiedy melodia przestała grać. Rosja usiadł na ziemi a ja obok niego. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i paczkę papierosów. Wyjął z niej jednego i zapalił.

- paliłeś kiedyś? - spytał mnie.
- nigdy.
- to może pora spróbować.

Nie czekając na moją odpowiedź wyjął ostatniego papierosa z pudełka, zapalił go i dał mi. Nie do końca wiedząc co dalej wsadziłem go po prostu do ust. Patrzyłem jak Rus zciąga się dymem i wypuszcza go z ust. Wyglądał trochę jak bóg wyciągnięty z mitologi, taki Hades albo Ares. Wyglądał na prawdę majestatycznie. Kiedy on już wypalił peta spojrzał na mnie i lekko się zaśmiał pod nosem.

- pomóc ci trochę? - spytał.
- mhm - mruknąłem.

Chłopak zabrał mi papierosa i sam się nim zaciągnął. Po tym złapał mnie za brodę i.. pocałował. Automatycznie sparaliżowało moje ciało. Jedyne co to moje policzki z karzdą chwilą mnie mocniej piekły. Kiedy poczułem w ustach dym, Rus się oderwał. Nadal byłem sparaliżowany a ten się lekko zaśmiał. Schował puste pudełko po petach i wstał.

- będę wracać, do zobaczenia Ame.

Po tych słowach odszedł.

~Co do mnie czujesz?~ -rusameWhere stories live. Discover now