Rozdział 6

197 3 0
                                    

Schodzę na dół, a za mną Mia. Czy jestem gotowa na to, żeby zobaczyć Gabriela po dzisiejszych sytuacjach? Absolutnie nie jestem na to gotowa i mam cichą nadzieję, że nie odezwie się do mnie, bo inaczej nie będę ręczyć za siebie. Wchodzimy do jadalni i stajemy przy dziadku i Alicji, pierwszy do pomieszczenia wchodzi Felix i Armenia, mężczyzna miał butelkę pewnie jakiegoś drogiego koniaku, a dziewczyna trzymała dwie małe torby prezentowe. Podeszli najpierw do dziadka.

-Witaj przyjacielu- powiedział uśmiechnięty - Gabriel się spóźni i kazał przeprosić- poinformował patrząc szczególnie na mnie, pokiwałam tylko głową po czym przywitałam się z nim. Po chwili podeszła do mnie uśmiechnięta Armenia

-Cześć, ty jesteś pewnie Blanka, Gabriel cały czas mi o tobie opowiada- rozłożyła ręce, a ja zaszokowana przytuliłam ją.

-Tak to ja- zaśmiała się- A ty pewnie jesteś Armenia, twój brat też ostatnio mi o tobie opowiadał- uśmiechnęłam się miło.

-Dobrze już siadajcie- powiedział Fran podjeżdżając wózkiem do stołu, a ja zajęłam miejsce po jego lewicy, gdzie było napisane moje imię, zauważyłam, że obok mnie ma siedzieć Gabriel, ale mam cichą nadzieje, że jednak nie przyjedzie.

-Gabriel kazał przekazać, żebyśmy zaczęli bez niego- odezwał się Felix, po czym każdy zaczął nakładać sobie jedzenie, a następnie jeść, gosposia zaczęła rozlewać wino.

-Ja podziękuję- uśmiechnęłam się do niej, a ta pokiwała głową i ruszyła dalej, nie wsłuchiwałam się w rozmowy Frana, Alicji i Felixa, jadłam patrząc na etykietę z imieniem mojego przyszłego męża. Nagle z rozmyślenia wybudził mnie dzwonek do drzwi.

-To pewnie mój brat- odezwała się Armenia do mnie, a ja spojrzałam na Mie, która tylko spojrzała na mnie smutnymi oczami i wyszeptała "Będzie dobrze", wzięłam głęboki oddech, a gosposia wprowadziła go do jadalni, miał w ręku trzy bukiety, dwa małe składające się z różowych róż, a jeden duży który był z białych róż i tego samego koloru gipsówek.

Każdy wstał, żeby się z nim przywitać mimo to, że kilka godzin temu go widzieli. Alicji i Mii dał małe bukiety, po czym podszedł do mnie. Niechętnie wstałam poprawiając ubrania, mężczyzna podał mi bukiet, a ja narzuciłam na twarz sztuczny uśmiech.

-Dziękuję, nie trzeba było - powiedziałam niby szczęśliwa

-Dla ciebie wszystko kwiatuszku- powiedział patrząc mi w oczy, chciał mnie pocałować, ale wykręciłam się tak żeby mógł tylko w policzek

-Siadajcie i zjedzcie, a ja pójdę wstawić kwiaty do wody- uśmiechnęłam się do każdego i zabrałam bukiety od Alicji i Mii, ruszyłam prosto do kuchni, gdzie stała gosposia.

-Trzeba było mnie zawołać to bym je wsadziła do wazonów- powiedziała od razu widząc mnie.

-Aj przestań musiałam się wyrwać na chwilę stamtąd- powiedziałam ciszej i wzięłam od niej wazony, nalałam do nich wody.

-Coś się stało Panienko? - zapytała

-Proszę chociaż ty tak do mnie mówić- powiedziałam miło po czym wsadziłam kwiaty do wazonów z wodą- A odnośnie pytania co się stało to Gabriel się stał, ale nie chcę mówić już tego, bo znów się rozryczę. Dobra wracam do nich, bo zaraz po mnie przyjdą- zaśmiałam się i wróciłam do jadalni zajmując swoje miejsce.

Mężczyźni prowadzili jakaś rozmowę odnośnie interesów, gdy kończyłam moje jedzenie Gabriel położył dłoń na moim udzie, że on w ogóle ma czelność tak robić, zepchnęłam jego dłoń z nogi tak żeby nikt nie zauważył, a ten spojrzał na mnie, miałam chęć pokazać mu środkowego palca, ale powstrzymałam się i odwróciłam od niego tylko wzrok.

Dziedziczka Mafii #1 Dylogia Dziedziczek Where stories live. Discover now