Rozdział 5 ,,Francuski i Francuzki''

20 2 0
                                    

Charles jak nigdy dotąd skupiał się na lekcji Francuskiego i z zapałem przepisywał zdania do nauczenia się. 

-Charles.-Powiedział Jacques.- Tu masz źle, powinno być  Reine a ty masz Raine. Popraw to, proszę.

Przewrócił oczami, starzec z natury naprawdę był miły oraz wiele mogło się od niego dowiedzieć, ale do dzieci to ręki nie miał i za grosz cierpliwości. 

-Wiesz na czym polega różnica? -Ciągnął dalej.- Raine to deszcz, a Reine to królowa. Ale wybaczam Ci, chłopcze bo de facto nawet najwybitniejsi artyści mylą te dwa słowa. Weźmy sobie na przykład taką...

Westchnął w duchu. I znowu się zaczyna, Jacques był gadatliwym człowiekiem, i lubił popisywać się swoją wiedzą na temat Francji. A że te dwie cechy chodzą razem w parze, to nasz główny bohater musi teraz znieść opowieść o Madame Refluitte, która w urzędzie przy wpisywaniu ważnych dokumentów pomyliła te dwa słowa.

Charles spojrzał przez okno, lekcje odbywały się w jednej z najwyższych wież, i zamiast dość dużego miasteczka widać było lasy i góry, co jeszcze bardziej oddawało klimat. Widoki zapierały dech w piersiach, szczególnie gdy siedzisz przy oknie, w takich warunkach można znieść nawet Jacques, który już całkiem zatracił się w opowieści. 

Pomieszczenie, w którym chłopak i Celia się uczyli nie było za duże, ale zmieściło się tam biurko z ozdobnymi wzorami, szafki z literaturą francuską, tablica na której aktualnie Jacques nieczytelnym pismem skończył pisać jakieś zdanie, oraz dwie ławki z krzesłami na których siedziało nasze kochane rodzeństwo. 

-...i tak to było z tą Refluitte, skończyłeś?-  Nauczyciel prawie upuścił drewnianą pałeczkę, którą trzymał w dłoni. -Pour l'amour de Dieu! Mam cudowny pomysł, ty i Celia napiszecie wypracowanie po francusku z opowieści o której opowiedziałem, na ocenę. 

Charles miał ochotę sobie wbić długopis w oko.

-Ale proszę pana! To będzie za duże!

-Nie wygaduj głupstw, drogie dziecko. To łatwe jak bagietka z masłem, przecież słuchałeś historii,prawda? 

-Oczywiście!

-Czyżby?- Spojrzał na niego podejrzliwym wzrokiem.- To jak miał na imię pułkownik, z którym pojechała raz Madame Refluitte?

Chłopak przeklął w duchu. Jaki do cholery pułkownik?!

-Więc...

-Proszę pana!- Siedząca przed nim siostra podniosła do góry dwa palce.- Nie rozumiem tej części. La reine de a ville de Volvet, s'est liée avec a prince français d'Andantine? 

-Nie, nie, Celio. La Ville, i La Prince, a nie ,,a ville" lub ,,a prince". Już Ci powiem dlaczego...

Zanim jednak zdążył powiedzieć, zabrzmiał niegłośny dzwonek oznaczający koniec lekcji.

-...no nic, pamiętajcie o zadaniu. Au revoir, dzieci!

-Au revoir!-Powtórzyli oboje. 

I jak na zawołanie szybko spakowali książki i pióra do teczki, oraz wyszli z klasy. 

-Nie ma za co.- Powiedziała Celia mrugając porozumiewawczo.

-Siostra, nawet nie wiesz jak mi tyłek ratujesz, ale pamiętaj jeszcze o pomocy w tym wypracowaniu, może zdążymy jeszcze do rana?-Uniósł jedną brew czekając na rozbawieniem, lub przewrócenie oczami ale gdy nic takiego się nie stało, wziął głos.- No co?

-Jest coś o czym powinieneś wiedzieć, ale nie mogę powiedzieć tego tutaj.

-Czy chodzi to o...-Rozglądnął się.-... Duboisa?

Royal Blood ,,Krew, która płynie w żyłach władców'' [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now