ROZDZIAŁ V - ELSA

30 3 15
                                    

Od prawie trzech lat, a zatem, od czasów pamiętnej, chłodnej i powodującej nieoczekiwane zdarzenia koronacji Elsy na królową Arendelle, po tragicznej śmierci rodziców jej i Anny na morzu, dziewczyna nie potrafiła sobie wyobrazić, co by było, gdyby jej życie potoczyło się choć trochę inaczej. Mimo, że jako osiemnastolatka żyła w ciągłym strachu, że jej magiczne zdolności zostaną ujawnione przed światem, a ona sama zostanie uznana za potwora, miała przynajmniej rodziców, którzy starali się ją wspierać najlepiej jak mogli, a przynajmniej tak sądziła nastoletnia Elsa, ale od chwili, gdy zginęli podczas sztormu w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, na dziewczynę spadł ciężar obowiązków, których nigdy nie chciała nosić na swoich barkach. Najpierw koronacja, później ujawnienie jej własnych mocy, lawina nieoczekiwanego żalu i smutku, aż w końcu akceptacja przez samą siebie i całe królestwo. Choć Elsa chciała pomagać poddanym królestwa najlepiej, jak potrafiła, wciąż w głębi serca wątpiła, czy na pewno jest tak dobrą królową, jak zawsze chcieliby jej świętej pamięci rodzice, dobrzy i sprawiedliwi władcy Arendelle, którzy zawsze robili, co w ich mocy, aby ochronić zarówno swój dom, jak i rodzinę. Wprawdzie Elsa nie potrzebowała własnego potomstwa, na, czasem nawet czuła lekki dyskomfort na myśl o założeniu rodziny i podjęciu jeszcze większej odpowiedzialności, niż ta, która obecnie na niej ciążyła, lecz mimo wszystko, wiedziała, że jej rodzice chcieliby, aby była matką i królową idealną. Nie niepewną, zagubioną dziewczynką, lecz silną, niezależną władczynią, która dobrze czuje się w swoim królestwie i zrobi wszystko, aby nie doprowadzić do kolejnej tragedii, których w Arendelle było ostatnio na potęgę. Jednak Elsa, nie dość, że czuła, że brakuje jej w życiu dużo więcej rzeczy, niż mogłaby się tego spodziewać, to wciąż miała w pamięci dzień, w którym jej siostra o mało co nie zginęła z jej rąk, oraz gdy królestwo prawie popadło w ruinę, z powodu jej niekontrolowanej mocy. Dziewczyna potrafiła już sprawić, by jej zdolności nie wymykały się aż tak bardzo spod kontroli, jednak w głębi serca, wciąż czuła, że jej magia wciąż jest poważnym źródłem problemów nie tylko dla niej samej, ale też dla całego jej domu i rodziny. Jednak na razie, siedząc przy drewnianym biurku w swoim gabinecie i wypełniając stosy istotnych dokumentów, postanowiła nie zawracać sobie głowy problemami, choć nie ukrywała, że podobnie jak dokumenty z innych królestw, będące sprawą niecierpiącą zwłoki, tak jej problemy nie mogły zwlekać ani chwili dłużej, nawet, jeśli próbowała wyplenić je ze swojej głowy za wszelką cenę. Właśnie w tej chwili, gdy pogrążona w transie wypełniania ważnych stosów dokumentów i papierów królowa robiła wszystko co mogła, aby wykonać swoją pracę prawidłowo i rzetelnie, usłyszała charakterystyczne, ciężkie pukanie do drzwi. Odwróciła się z lekkim niepokojem, a do komnaty wszedł Kai, królewski doradca i wieloletni przyjaciel rodziny królewskiej Arendelle. Jeden z ludzi, którym Elsa ufała najbardziej i który był dla niej prawie jak rodzina.

-Wasza Miłość, mam do ciebie ważną sprawę... - zaczął Kai oficjalnie, a Elsa zaśmiała się cicho.

-Kai, przecież wiesz, że nie musisz tak do mnie mówić... znamy się od dziecka, przecież dobrze o tym wiesz - odpowiedziała Elsa z delikatnym uśmiechem na twarzy, próbując ukryć narastający w jej sercu i umyśle niepokój.

-Wybacz mi, Elso... - odpowiedział Kai, radośnie śmiejąc się pod nosem - Ale niestety, sprawa, którą mam ci do przekazania, nie jest tak pozytywna, jak mogłabyś się spodziewać...


W tej chwili ciało Elsy przeszedł zimny dreszcz, a biurko pod jej palcami zaczęło mimowolnie pokrywać się szronem. Królowa podświadomie wiedziała, co doradca ma jej do przekazania, jednak mimo wszystko, postanowiła pozostać dobrej myśli, choć nie ukrywała, nie było to łatwe.

-Co masz na myśli, Kai? - zapytała zaniepokojona królowa, a Kai bez słowa podał jej kartkę pożółkłego papieru, oznaczonego pieczęcią z godłem potężnego lwa, otoczonego liśćmi laurowymi.

-Król Nasturii chce przyjechać z rodziną na letni festiwal, równo za trzy dni - odpowiedział niepocieszony Kai, a Elsa poczuła, jak serce zamarza jej w piersi. Odkąd książę Hans, syn owego monarchy, próbował zabić ją samą i przejąć władzę w królestwie, stosunki polityczne z Nasturią były naprawdę napięte, a od trzech lat oba królestwa posiadały zerwaną umowę handlową, związana z wydarzeniami z czasów Wielkiej Zimy. Elsa nie wiedziała więc, jak zareagować na fakt, że ojciec Hansa chce odzyskać jej zaufanie i prawdopodobnie przywrócić warunki umowy handlowej, lecz mimo wszystko, królowa chciała zachować pozorny spokój, nawet w tak szokującej sytuacji.

-Dlaczego? - zapytała Elsa, powoli studiując list wysłany jej przed władcę Nasturii. Ręce drżały jej na myśl, że miałaby spotkać się ze swoim niedoszłym zabójcą ponownie, jednak pocieszała ją drobna myśl, że być może tym razem Hans nie będzie obecny w jej otoczeniu. Z drugiej strony, za każdym razem, gdy myślała o księciu, widziała jego błagalny wzrok, gdy prosił ją o zakończenie zimy i nawet mimo tak długiego upływu czasu, czuła, że w tej sytuacji jego emocje były szczere. Wciąż jednak żywiła do Hansa względną nienawiść, ale mimo wszystko, jego wspomnienie w jej głowie zdawało się być dziwnie żywe.

-Tak jak widzisz w liście, Elso, król Nasturii chce... wiesz, naprawić stosunki pomiędzy nami a swoim królestwem... może odważysz się i zaprosisz go do Arendelle, przynajmniej w stosunkach politycznych? Słyszałem, że od trzech lat Nasturia cierpi ze względu na brak dostaw świeżego lodu, królestwo naprawdę potrzebuje odświeżenia umowy handlowej...

-Nie ufam Nasturianom, po tym, co książę Hans chciał zrobić mnie i mojej siostrze - odpowiedziała chłodno Elsa, patrząc w sufit, podświadomie widząc na nim wzrok Hansa, dokładnie w chwili, gdy razem z Anną prosił ją podczas koronacji o błogosławieństwo ich małżeństwa. Cokolwiek by nie zrobiła, nie była w stanie pozbyć się wspomnienia Hansa, który wciąż wydawał się żyć w jej umyśle.

-Może akurat król i jego rodzina zasługują na drugą szansę? Słyszałem, że to naprawdę dobrzy i uczciwi ludzie - odpowiedział Kai, lecz Elsa rozpoznała po jego wyrazie twarzy, że on sam również nie jest przekonany do pomysłu pojednania z Nasturianami.

-Zastanowię się nad tym... ale jeśli choć raz wspomną o Hansie, to nigdy nie będą mieli wstępu do królestwa... lub gdy wezmą go ze sobą... - odpowiedziała Elsa, wzdychając ciężko i kompletnie nie wiedząc, co zrobić w tej trudnej sytuacji. Potrzebowała czasu, aby ustalić w swojej głowie za i przeciw w sprawie zaproszenia nasturiańskich monarchów do Arendelle, a nie była to sprawa do załatwienia zaledwie w trzy dni. Nie mogła jednak uciec od tego, że letni festiwal zbliżał się nieubłaganie, a ona sama miała zbyt mało czasu, aby podjąć właściwą decyzję - Kai, możesz dać mi nieco więcej czasu? Muszę to wszystko przemyśleć... - odpowiedziała z niepokojem Elsa, a Kai skinął głową na znak zrozumienia.

-Jak sobie życzysz, Elso - odpowiedział, a następnie, wychodząc z komnaty, niespodziewanie napotkał rozpromienioną Annę, która o mało co nie zwaliła go z nóg.

-Och, przepraszam! - odpowiedziała lekko zawstydzona księżniczka, pomagając Kaiowi utrzymać równowagę, a następnie podbiegła do Elsy, gotowa ogłosić jej nowinę. Elsie jednak wcale nie było do śmiechu i radości, mimo, że tak bardzo chciała usłyszeć, co jej siostra ma jej do przekazania.

-Elsa, nie uwierzysz, co się stało! - wykrzyknęła uradowana Anna, jednak jej siostra wciąż nie mogła uświadomić sobie tego, co usłyszała dopiero przed chwilą - Elso, wszystko dobrze?

-Nie do końca... - odpowiedziała królowa, co od razu wywołało niepokój Anny.
-Mnie możesz wszystko powiedzieć - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy, a Elsa, biorąc na siebie ryzyko negatywnej reakcji siostry na szokująca nowinę, wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić.

-Król Nasturii pragnie przyjechać na letni festiwal.



MÓJ DAWNY SKARB (DISNEY'S FROZEN X TANGLED CROSSOVER BOOK I)Where stories live. Discover now