ROZDZIAŁ II - ROSZPUNKA

13 3 0
                                    

-A teraz, możesz pocałować pana młodego - powiedział miłosierny biskup królestwa Corony, pozwalając królewskiej parze młodej, księżniczce Roszpunce Altenburg i jej świeżo upieczonemu mężowi, Julianowi Szczerbcowi, byłemu kryminaliście, a obecnie następcy królewskiej linii, oraz przyszłemu królowi krainy, pocałować się po raz pierwszy, jako pełnoprawnemu małżeństwu. Roszpunka, całując swojego ukochanego, czuła, że w jej życiu wszystko wreszcie się układa - trzy lata wcześniej, właśnie dzięki niemu, poznała przepiękny, prawdziwy świat, z dala od wieży, w której wychowywała się od maleńkości, zakochała się na dobre, a także odzyskała należną jej wolność, a także wreszcie poznała swoich ukochanych rodziców, którzy tęsknili za nią praktycznie jej całe życie. Dziewczyna kochała nie tylko królestwo, ale też Juliana, jej wymarzonego księcia, który pokazał jej, co znaczy kochać oraz być kochanym, po raz pierwszy w życiu. Życie z okrutną Gertrudą, która porwała ją, gdy była niemowlęciem, dla mocy jej magicznych włosów, ściętych przez bohaterski gest Julka, który w ten sposób uwolnił ją od bycia własnością okrutnej kobiety, nie było łatwe, ale Roszpunka dziękowała w duchu za wszystko, co nieoczekiwanie zaoferowało jej życie. Dziewczyna czuła się w pełni wolna, gdyż odnalazła szczęście, o którym zawsze marzyła i wiedziała, że nic nie może jej już zepsuć jej szczęścia, o którym marzyła tyle lat. Otworzyła bramę swojego serca, podobnie jak sam Julian i oboje, tego pięknego dnia, podczas wyczekiwanego przez całe królestwo ślubu, mającego miejsce słonecznego, lipcowego dnia, poczuli, że znają swoje miejsce na ziemi i nic więcej im do szczęścia nie potrzeba. Byli szczęśliwi, a teraz, gdy włożyli sobie złote obrączki na palce, czuli, że nic nie przerwie euforii, jaka zapanowała w ich sercach. Byli wolni, ze swoją nieskazitelną miłością i wiedzieli, że nikt ani nic, nie zdoła im tego przerwać. Trwali więc w pocałunku na ślubnym kobiercu, ku radości rodziców Roszpunki, króla i królowej Corony, którzy ogromnie cieszyli się ze szczęścia swojej świeżo odnalezionej córki, a także całego królestwa, które nie mogło powstrzymać wiwatów dla młodej pary.
-I co zamierzasz zrobić dalej, panie Szczerbiec? - szepnęła Roszpunka, żartobliwie używając dawnego określenia na swojego męża, gdy oboje zbiegali ze ślubnego kobierca, a na ich włosy, tradycyjnie, sypały się maleńkie płatki ryżu.
-Zamierzam żyć długo i szczęśliwie, Blondi... - Julek odpowiedział jej tym samym, a Roszpunka przewróciła oczami, jednocześnie zachowując uśmiech na swojej twarzy. Wiedziała, że oboje byli szczęśliwi i nic tego nie przerwie, nawet, jeśli świat chciałby ich rozdzielić za wszelką cenę. Mieli swoje długo i szczęśliwie, o których Roszpunka tak dużo czytała w książkach z baśniami, które dawniej posiadała w, dzięki Julkowi, opuszczonej wieży, a teraz jej marzenie o wolności stało się piękną rzeczywistością.


"Jestem wolna... oboje jesteśmy" - pomyślała dziewczyna, gdy ona i Julek wchodzili na salę balową, a następnie oboje, po toaście za nich samych, zatańczyli swój pierwszy, pełen miłości i namiętności taniec, zabawili się po wsze czasy, a następnie odjechali elegancką karocą w kierunku pałacu w Coronie, pełni nadziei na lepsze życie oraz zgodność ich małżeństwa, oraz myśli, aby równowaga ich szczęścia nigdy nie została zachwiana, nawet, jeśli los wystawi ich szczęście na próbę. Mieli siebie nawzajem i nic, a nic, nie mogło zaburzyć ich szczęścia i wolności, jakie dał im łaskawy los.

***
-Czy wyobrażasz sobie lepsze życie? - zapytała Roszpunka, kiedy razem z Julianem skierowała się do królewskiej sypialni, która, zgodnie z umową zawartą z królem i królową jakiś czas wcześniej, obecnie należała w pełni do młodej pary - Po tym wszystkim, co przeszliśmy, wreszcie jesteśmy szczęśliwi... zasłużyliśmy na to, nawet, jeśli musieliśmy przejść wiele, aby zrozumieć, że jesteśmy sobie przeznaczeni...
-Dobrze powiedziane - odpowiedział Julian, mrugając do swojej żony okiem, na co ona zareagowała szczerym uśmiechem oraz rumieńcem na twarzy. Tak bardzo kochała swojego męża, którego nieskazitelną i czystą miłość tak bardzo doceniała, a świadomość, że spędzą razem resztę życia, napawała ją wewnętrznym spokojem.


"Złe czasy minęły i teraz będzie już tylko lepiej" - pomyślała dziewczyna, patrząc głęboko w brązowe oczy Julka. Mimo, że na początku za sobą nie przepadali, a ich znajomość opierała się tylko i wyłącznie na układzie opartym na odzyskaniu korony i zobaczeniu lampionów, to jednak przy wszystkim, co przeżyli, ich znajomość przerodziła się w miłość, a Julek oddał własne życie, aby ją chronić, za co został wynagrodzony, powracając do życia i zyskując rodzinę i prawdziwą miłość, podobnie jak ona sama. Roszpunka wiedziała, że teraz, gdy są małżeństwem, a Gertruda nie żyje, będzie tylko i wyłącznie lepiej. Jednak w tej chwili, w jej głowie pojawiły się obawy, których nie spodziewała się po pozornie szczęśliwym ślubie, który miał być wejściem do szczęśliwego zakończenia, jakie ona i Julek mieli mieć razem, aż do końca swoich dni. Może w rzeczywistości, choć oboje woleli żyć w kłamstwie szczęśliwego życia, czekało na nich coś nieoczekiwanego. Coś, co na zawsze mogło zrujnować ich piękne, spokojne życie, jakie wiedli od prawie trzech lat, a które, bądź co bądź, dopiero się rozpoczęło. Gdy Roszpunka uświadomiła sobie, że katastrofa może czaić się bliżej, niż się spodziewała, uśmiech od razu zniknął z jej piegowatej twarzy.

- Coś się stało, Roszpunko? Spochmurniałaś... - zaniepokoił się chłopak, a Roszpunka popatrzyła na niego pełnymi smutku, zielonymi oczami. Wiedziała, że swojemu mężowi może powiedzieć wszystko, nawet najbardziej osobisty sekret. Udowodnił już w końcu wiele razy, że jest człowiekiem godnym zaufania, więc dziewczyna miała do niego pełen szacunek i nie bała się, że jej sekrety zostaną cudem ujawnione.
-

Po prostu boję się... - w oczach Roszpunki pojawiły się łzy, a następnie ona sama zwinęła się na łóżku, próbując stłumić negatywne emocje - Boję się, że nasze szczęście nie będzie trwać wiecznie... że nagle stanie się coś, przez co nasze szczęśliwe zakończenie nie będzie aż tak oczywiste...
-Słonko... musimy cieszyć się dniem obecnym... fakt, nie wiadomo co przyniesie nam kolejny dzień, ale musimy myśleć pozytywnie... nauczyłaś mnie tego trzy lata temu i wciąż się tego trzymam.. naprawdę nie ma się czego bać - odpowiedział ze zrozumieniem Julian, a następnie przytulił Roszpunkę od tyłu, wtulając się w jej plecy. Dziewczyna od razu poczuła się lepiej, gdy poczuła ciepły dotyk swojego męża na ciele, przez co jej negatywne emocje momentalnie odeszły w niepamięć.
-Naprawdę tak myślisz? - zapytała dziewczyna, ocierając ostatnie łzy na swojej twarzy.


Z pewnością, nie ma się czego bać, naprawdę... cokolwiek się stanie, będę przy tobie - rzekł Julek, a następnie on i Roszpunka trwali w kochającym uścisku, pozwalającym dziewczynie zrelaksować się na dobre - Wiesz co, mam naprawdę świetny pomysł... jeśli oczywiście pozwolisz, abym zaprowadził cię na zewnątrz...
-Oczywiście! - wykrzyknęła Roszpunka, a następnie ona i Julian, wolnym, a jednocześnie spokojnym krokiem wyszli na zewnątrz balkonu, naprzeciw królewskiej sypialni, gdzie czekał na nich ostatni lampion, gotowy do wypuszczenia w niebo.
-Gotowa? - zapytał chłopak, patrząc głęboko w oczy swojej żony.
-Jak nigdy dotąd - odpowiedziała Roszpunka, uśmiechając się szeroko. - Czas, abyśmy razem wypuścili ten jeden lampion, na cześć naszego małżeństwa... i, mam nadzieję, szczęśliwego, przyszłego życia...
-Za nasze małżeństwo. I za przyszłe szczęście - odpowiedziała Roszpunka, próbując zachować w sobie jak najwięcej nadziei, a następnie, gdy Julian chwycił ją za ramię, a następnie pocałował w policzek, wiedząc, że ich szczęścia nic już nie zniszczy.


Właśnie w tym momencie, oboje, pełni nadziei na spokojne i szczęśliwe życie, wypuścili jasny lampion w rozgwieżdżone niebo, a następnie oboje utonęli w kolejnym, namiętnym pocałunku.

W głębi serca jednak, mimo szczęścia, które obecnie posiadała razem z Julkiem, Roszpunka wciąż bała się tego, co miało nadejść, a świadomość, że złe rzeczy mogą wydarzyć się już niedługo, przyprawiała ją o ciarki niepokoju.

MÓJ DAWNY SKARB (DISNEY'S FROZEN X TANGLED CROSSOVER BOOK I)Where stories live. Discover now