ROZDZIAŁ IV - HANS

22 3 2
                                    

Gdyby książę Hans Westergaard, sponiewierany następca tronu Nasturii, miałby opisać, czym obecnie jest jego życie, po desperackiej próbie przejęcia krainy Arendelle, zakończonej fiaskiem, powiedziałby, że jest niekończącą się nicością, pełna pustki i jednoczesnej rozpaczy, pomieszanej z głęboko ukrytym, wewnętrznym poczuciem winy, do którego chłopak sam, mając w głowie fakt, że to właśnie królowa i księżniczka Arendelle okrutnie zniszczyły mu szansę na lepsze życie, nie chciał się przyznać. Był przecież o krok od spełnienia swojego najskrytszego marzenia, bycia zauważonym i otrzymania prawa do władzy, na które od zawsze zasługiwał, a tymczasem, jak na złość, bezkresna siła miłości królowej i księżniczki Arendelle, tak silnej, aby królowa Elsa pokonała swój strach raz na zawsze i uratowała królestwo od ciążącej na nim klątwy, sprawiła, że jego misterny plan posypał się jak domek z kart. Był tak blisko, o krok od sukcesu, a jednak, jak to przystało trzynastemu spadkobiercy ponurego królestwa, pech musiał dotknąć go w najmniej spodziewanym momencie. Hans nienawidził samego siebie za to, że nie pomyślał o konsekwencjach nieudanego planu wcześniej, a zamiast tego, z każdą chwilą w Arendelle postępował coraz bardziej spontanicznie, co sprawiło, że jego plan legł w gruzach, przez jego własną głupotę. Teraz, tkwił w nasturiańskich stajniach, przerzucając obornik, jako karę, podczas gdy tylko próbował załagodzić sytuację i być bohaterem, jakiego Arendelle wtedy potrzebowało. Trzy lata gnił w nudnej i ciężkiej pracy, bez szans na lepszą przyszłość, co wzbudzało w jego sercu ognistą wściekłość.

"Za jakie grzechy, dobry Boże?" - myślał Hans, każdego dnia, gdy był zmuszony do pracy w królewskich stajniach, najbardziej brudnym i najbardziej nieprzychylnym miejscu w całej Nasturii, ukarany przez swoich podłych braci i ojca, przed którymi całe życie chciał tak desperacko uciec. Był tak blisko osiągnięcia celu, spełnienia planu marzenia, które nosił w swoim sercu i umyśle całe życie, a tymczasem, przez jeden głupi błąd, cała jego nadzieja legła w gruzach, a on został skazany na potępienie i wstyd, jakiego pragnął nigdy nie otrzymać. Jak widać jednak, okrutny los miał inne plany, a książę Nasturii, dawniej i obecnie sponiewierany przez swoją własną rodzinę, obecnie tkwił w koszmarze pełnym wstydu i goryczy, z którego nie było ucieczki. Jedyna drogą wydostania się z nicości byłaby ucieczka, jednak ojciec Hansa skrupulatnie i okrutnie zaplanował, że jego syn, po porażce w Arendelle i uziemieniu we własnym królestwie, nie może wydostać się ze stajni ani na krok. To tam Hans spał, spożywał posiłki i mył się, bez wstępu do zamku, a co dopiero bez ucieczki poza wyznaczone miejsce życia i pracy. Ten koszmar trwał już trzeci rok, a książę, ogorzały i wykończony ciężką pracą, musiał zaakceptować swój trudny los, jak gdyby nigdy nic się nie stało, a jego przeznaczeniem od zawsze było przeżycie tej bolesnej porażki, nawet, jeśli królestwo miało go za bohatera, a samą królową za wiedźmę, przed którą Hans miał ich uratować. Wydawało się jednak, że obecnie jego sytuacja była bez wyjścia, a Hans, zdany sam na siebie, musiał pogodzić się z tym, że nigdy nie otrzyma swojego szczęśliwego zakończenia, oraz że jego losem od zawsze było bycie potępionym i sponiewieranym przez cały, znany mu całe życie świat. Taki był jego los i czy tego chciał, czy nie, musiał się pogodzić z tym, że bycie trzynastym w kolejce do tronu niesie za sobą pewne konsekwencje, w postaci ciągłego pecha, porażek i niemożności ułożenia sobie normalnego, spokojnego życia.

***

Tego poniedziałkowego, ponurego jak zwykle poranka, Hans wstał po kolejnej nieprzespanej nocy, próbując w spokoju zacząć kolejny dzień ciężkiej i żmudnej pracy. Chłopak obudził się na stajennym sianie, wiedząc, że jego najlepszego przyjaciela, Sitrona, jego rumaka, który zawsze był przy nim, gdy był bity do krwi przez braci, dawno już nie ma, gdyż trzy lata wcześniej został podle sprzedany do Arendelle, jako kolejny koń w królewskiej stajni i prezent przeprosinowy od Nasturii. Hans zdążył jednak pogodzić się z nieobecnością najlepszego przyjaciela i jak co ranka, wstawać na kolejny dzień ciężkiej harówki i upokorzeń. Gdy tylko książę wyprostował mięśnie i obudził się w pełni, wziął w swoje pokryte ranami ręce łopatę, brudną od codziennego odgarniania nią obornika i mając pozorną nadzieję na lepszy dzień, zabrał się do pracy. Hansa na zewnątrz stajni przywitało poranne słońce, jednak nawet ono nie było w stanie naprawić mu jego humoru. Czuł pustkę, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, oraz czy kiedykolwiek czeka go lepsze jutro, w jakiekolwiek formie. Był wrakiem człowieka, a świadomość, że wszyscy dookoła nienawidzą go jak najgorszego potwora, przyprawiała go o mdłości.

Chłopak zaczął swoją pracę, przez następną godzinę odgarniając kolejne warstwy obornika, męcząc się przy tym niemiłosiernie. Nienawidził tej pracy, ale świadomość, że nie ma szansy na inne, lepsze życie, kazała mu pozostać w sytuacji, w której się obecnie znajdował, gdyż mimo wszystko, nie miał innego wyboru na lepsze, godniejsze życie. Niespodziewanie jednak, gdy Hans po godzinie pracy otarł intensywny, zimny pot ze swojego czoła, usłyszał kobiecy głos, znajomy mu od lat, a jednocześnie tak daleki, który podświadomie dawał mu pewnego rodzaju komfort, nawet, jeśli sam nie chciał się do tego przyznać.
-Hans, mam ci coś naprawdę ważnego do przekazania... jesteś tutaj? - zapytała zaniepokojona, młodsza siostra księcia, idąc w stronę jego miejsca pracy. Siostra, z którą Hans już dawno przestał mieć bliższy kontakt, a która niegdyś była jego najlepszą przyjaciółką, a teraz zdawała się chcieć naprawić z nim kontakt. Hans nie miał jednak ochoty na rozmowę z nikim, a szczególnie z siostrą, która już od prawie dziesięciu lat była dla niego obcą osobą. Oboje dorośli i mieli ważniejsze sprawy, niż rodzinne czułości, zwłaszcza w tak nieprzystępnym miejscu jak królewskie stajnie.
-Hannah... czego chcesz? - zapytał książę, odwracając się w stronę siostry, lekko uśmiechającej się do niego, a jednocześnie wyglądającej na zestresowaną sytuacją, o której chciała powiedzieć bratu.
-Pewnie w to nie uwierzysz, ale... ojciec po trzech latach chce ci ofiarować wolność - gdy Hannah wypowiedziała te słowa, łopata Hansa aż wypadła z jego rąk. Chłopak był w szczerym szoku, że jego nadzieje, a jednocześnie obawy co do powrotu do życia w zamku, zaczęły się spełniać, tym bardziej, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw, zwłaszcza tak szybko.
-Jak to... - zdołał wyszeptać Hans, a Hannah uśmiechnęła się do niego, pochodząc bliżej.

-Zdołałam przekonać ojca, że jesteś lepszym człowiekiem, niż dawniej, a on cudem się zgodził... - mówiła dziewczyna z entuzjazmem, jednak Hans wcale nie wierzył w jej optymizm. Nie widziało mu się wracać do miejsca pełnego przemocy i nienawiści, w jakim dorastał całe życie, z drugiej strony jednak, było to wciąż lepsze, niż codzienna harówka w brudnej, mrocznej stajni.
-Ja... nie wiem co powiedzieć - odpowiedział książę, czując, jak po jego rękach i czole spływa zimny pot - Jakoś nie widzi mi się wracać do zamku...
- Dlaczego? Wreszcie wydostaniesz się z tego miejsca, a ojciec wreszcie ci przebaczy... tak jak chciałeś tego od trzech lat... nie cieszysz się? - Hannah najwyraźniej nie rozumiała powagi sytuacji, przez co krew Hansa zaczęła gotować się coraz bardziej.
-Nie rozumiesz, że jestem rozdarty? - odpowiedział Hans, próbując zignorować stojąca obok niego siostrę - Z jednej strony, nie chcę pracować tu w nieskończoność, ale z drugiej, nie chcę, aby ojciec po raz kolejny się nade mną znęcał!
-Hans... zrozum, jeśli okażesz im łaskawość, oni także zrozumieją... musicie dać sobie szansę, ty i ojciec...
-Żebym przeszedł z jednego koszmaru w drugi?! - krzyknął Hans, a Hannah odsunęła się nieco, jednak w jej oczach wciąż tliło się zaufanie, które Hans w głębi serca doceniał - Ty dopiero co wróciłaś z seminarium, do którego wysłał cię ojciec na dobre dziesięć lat, od dawna miałaś wszystko, czego pragnęłaś... ja żyłem inaczej, a teraz tak po prostu mam wrócić do bycia popychadłem?
-Ojciec nie bez powodu dał ci szansę...

- zaczęła Hannah, lecz wściekły Hans, z gorącymi łzami w oczach, gwałtownie jej przerwał - Powinieneś docenić, to co ofiaruje ci łaskawe życie, zwłaszcza, że gniłeś tu trzy lata, odpracowując próbę zabicia królowej... świat daje ci szansę na nowe życie, a ty tak niewdzięcznie ją odrzucasz?!
-A MOŻE JA PO PROSTU NIE CHCĘ TAM WRACAĆ? - krzyknął książę, a w pobliżu stajni zapanowała cisza - Zresztą nieważne, zostaw mnie w spokoju... ty nigdy nie zrozumiesz, co czułem przez tyle lat...


Hannah przez chwilę patrzyła na niego z pozornym zrozumieniem, a następnie odeszła w kierunku zamku.
-Jak sobie życzysz, Hans... - w jej piwnych oczach, tak podobnych do oczu jej brata, zapanował smutek, jednocześnie pomieszany ze złością na winnego swojej własnej tragedii brata, a po chwili Hans ponownie został sam w miejscu pracy. Wiedział, że siostra chce dla niego dobrze, a jej niewinność poniekąd rozgrzewała jego zimne serce, jednak nie zmieniało to faktu, że Hannah nigdy nie zrozumiała by, co przeżył, oraz że jeśli rzeczywiście ma wracać do domu pełnego przemocy i nienawiści, to woli do końca życia męczyć się z ciężką pracą. Nie mógł pokazać, że można po raz kolejny go zranić.

___________________________

Postać Hannah jest inspirowana siostrą Hansa o tym samym imieniu, która miała podobno pojawić się we wczesnej wersji "Krainy Lodu 2", jak podają źródła z portalu Tumblr ;)

MÓJ DAWNY SKARB (DISNEY'S FROZEN X TANGLED CROSSOVER BOOK I)Where stories live. Discover now