10.

88 5 1
                                    

   Wakacje minęły bardzo szybko. Był właśnie 31 sierpnia. Jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Nie byłam kompletnie gotowa. Mój stan psychiczny w stanie wakacji był w tragicznym stanie, więc co jeśli dołożę do tego jeszcze szkołę?

Zeszłam powoli do kuchni. Była tam moja mama, która robiła sobie kanapki. Wzięłam wodę i się napiłam.

- Gotowa na jutro? - zapytała, nieodrywając wzroku od pomidora, którego kroiła.

- Jeśli chodzi o ubranie, to tak.

Parsknęła. Odstawiłam wodę i wróciłam do pokoju. Reszta wieczoru minęła normalnie. Chwilę rozmawiałam z Archerem. To on się pierwszy odezwał!
Nasze relacje nie uległy jakiejś dużej zmianie. Często przychodziliśmy do siebie, albo kiedy nie było czasu to rozmawialiśmy przez telefon.

  Rano było wstać koszmarnie trudno. Nie chciałam tam wracać. Szłam właśnie do 2 klasy liceum. Nie bałam się, ale miałam jakieś wątpliwości.

Ubrana w białą sukienkę w rękawami, lekkim makijażem i rozpuszczonym włosami zeszłam na dół. Buty miałam moje białe Air Forc'y z czarną łeską. Mój brat oraz mama siedzieli już w samochodzie. Wyszłam z domu i poszłam do samochodu. Wsiadłam a po chwili odjechaliśmy. Sprawdzałam powiadomienia na moim telefonie. Pisałam z Mayą. W wakacje kontakt był, ale słaby. Musiałyśmy go odnowić. Z Willem miałam trochę lepszy kontakt.

Kilka minut później stałam już na podwórku przed moją szkołą. Nie tęskniłam. Po chwili zobaczyłam jak idzie Maya, a za nią Will. Oboje pięknie wyglądali. Dziewczyna była ubrana w małą czarną a Will w białą koszulę i czarne spodnie.

- Boże, ale się stęskniłam za tobą! - krzyknęła Maya i się do mnie przytuliła. Zaraz po niej zrobił to samo Will. Kilka osób posłało nam spojrzenia.

- Wyrwałaś jakiegoś hot ratownika? - zapytałam Mayi.

- Nieeeee.

- To co? Dzisiaj pijemy! - powiedział wesoło Will. Nie wiedziałam czy chciałam iść, ponieważ chciałam odpocząć ostatni dzień. W końcu jednak zdecydowałam, że pójdę. Musiałam się trochę rozerwać.

- O której i u kogo? - zapytałam odsuwając się od Mayi i Willa.

- Można u mnie. Nikogo nie ma w domu do jutra - powiedział Will. Uśmiechnęłam się.

Po rozpoczęciu (zmęczyłam się samym staniem) poszliśmy do auta chłopaka. Był bogaty, zresztą tak jak Maya i ja.

Całą drogę przegadaliśmy. Wytłumaczyłam im co się stało w wakacje. Oni gadali co u nich się działo. Kilka minut później byliśmy pod domem Willa. Weszliśmy do budynku. Napisałam mamie, że jestem z Mayą u Willa w domu i wrócę późno.

- To od czego zaczynamy? - zapytała dziewczyna, siadając przy wyspie kuchennej. Siadłam obok niej, a po chwili Will dosiadł się do nas z butelką wódki i sokiem pomarańczowym.

Pierwsza chwyciłam butelkę i wzięłam spory łyk wódki. Odstawiłam na blat.

- Skoro tak, to ja lecę drugi! - powiedział Will i zrobił to samo co ja. Po chwili się skrzywił. Maya nie czekała i zrobiła to samo.

Gadaliśmy i piliśmy. Było naprawdę wesoło. Koło osiemnastej gdy Maya opowiadała jakąś historię z wakacji, która była naprawdę śmieszna, zadzwonił mi telefon. Wzięłam go i poszłam do łazienki. Byłam lekko pijana. Lekko. Odebrałam połączenie od Archera.

- Hej, chciałabyś wpaść do mnie? Rodzice wrócą późno i mam wolny dom - usłyszałam przyjemny głos chłopaka. Mimo, że chwilowo chciałam przyjść to zdecydowałam, że za mało poświęciłam czasu Mayi i Willowi.

Było okejWhere stories live. Discover now