2.

161 4 0
                                    

Rozdział zawiera samookalczanie się.

Myślałam, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Myliłam sie. Jak się miałam wytłumaczyć własnemu bratu?

- To nie tak jak myślisz.. - powiedziałam.

Brat spojrzał na mnie. Martwił sie.

- Laura, co się dzieje?

Co sie dzieje? Ja już sama nie wiem.

- Poprostu.. nie daje rady.

Powiedziałam prawdę. Nie chciałam by mówił mamie. Wystarczyło to, że przeze mnie płakała pewnie całą noc.

Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił. Odwzajemnilam jego uścisk. Co prawda nie był tak mocny jak jego, ale zawsze jest.

Odsunął sie i popatrzył mi w oczy. Później na nadgarstki. I znów na oczy.

- Chodz do łazienki, pomogę opatrzeć Ci to.

Słodkie to było. Poszłam za nim do łazienki. Pomógł zmyć mi krew. Wyjął z szafki bandaż i owinął mi nim reke. Był kochany.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, pamiętaj że jakby coś sie działo to masz mi mówić, dobrze?

Przepraszam, James.

- Jasne.

Poszłam do pokoju a on został w łazience. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Nie musiałam długo czekać by mój brat znów mnie odwiedził.

- Oddaj mi żyletkę.

Kurwa. Zapomniałam. Nie chciałam mu jej oddać.

Nie mając wyboru, wstałam, wzięłam przedmiot i oddałam bratu.

Wyszedł a ja zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Ciągle miałam ochotę coś sobie zrobić.
Wiem, że nie powinnam ale muszę. Nie myśląc wiele, wzięłam portfel i nałożyłam na siebie bluzę. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Powiedziałam mamie, że idę do sklepu kupić sobie jakieś słodycze. Miałam torebke wiec może nie będzie nic po powrocie podejrzewać albo co gorsza sprawdzać moje rzeczy.

Ubrałam buty i wyszłam. Kilka minut później weszłam do sklepu. Szukałam żyletek. Nie znalazłam ich, więc postanowiłam kupić temperówkę i odkręcić z niej ostrze. Znalazłam. Wzięłam też jakiś baton dla przykrywki. Kupiłam i poszłam w stronę domu. Weszłam do budynku i ruszyłam do swojego pokoju. Miałam nadzieje, że James nie powie nic mamie.

Zdjęłam buty i ruszyłam w stronę pokoju. Mama mnie zatrzymała.

- Hej, co kupiłaś?

O nie. Tego się bałam najbardziej.

- Batona.

- Możesz mi go pokazać?

Kurwa, kurwa, kurwa.

- Nie wierzysz mi? - spytałam, ale moja mama nie odpowiedziała, wiec spytałam jeszcze raz. - Nie ufasz mi, mamo?

- Ufam ci, ale chciałabym sprawdzić po prostu czy na pewno tylko baton.

Pewnie jej powiedział. Pokazałam batona i poszłam na górę nie czekając na odpowiedź.

Weszłam do pokoju Jamesa i odrazu spytałam sie.

- Powiedziałeś o tym co zrobiłam mamie? - mój ton głosu był stanowczy.

- Co? Nie, chociaż uważam, że powinienem powiedzieć to pomyślałem, że nie chciałabyś żebym jej o tym mówił.

O wow. Tego sie po nim nie spodziewałam.
Wydusiłam z siebie tylko szybkie „okej" i wyszłam z pokoju wchodząc do mojego.
Myślałam co mogło spowodować jej zachowanie. Może bandaż? Miałam bluze wiec nie mogła zauważyć.

Zamknęłam drzwi. Usiadłam przy biurku, zaczęłam szukać pewnej książki. Książki która była dla mnie domem. Po chwili znalazłam.

Zaczęłam ją czytać. W ten sposób musiałam sobie poradzić gdy mama i brat pilnowali mnie po mojej próbie samobójczej. Było ciężko, ale dałam radę.

Czytałam ją cały dzień. W wieczór mama zawołała nas na kolację. Zeszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Nie miałam ochoty zbytnio jeść, ale musiałam. Nałożyłam sobie trochę sałatki. Zaczęłam jeść a raczej próbować ją jeść.

- Laura, wszystko okej? Grzebiesz w tej sałatce kilka minut.

- Tak, tak, poprostu nie jestem zbytnio głodna.

Nie odpowiedziała już. Zamiast tego zaczęła jeść. James nic sie nie odzywał.

Gdy już „zjadłam" poszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Łazienkę miałam w pokoju. Otworzyłam drzwi do niej i sie zamknęłam. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam sie w piżamy i położyłam do łóżka. Wzięłam telefon i popatrzyłam tylko czy nikt nie napisał.

Brak starszych powiadomień.

Ale w sumie czego ja oczekiwałam. To ja zawsze musiałam pisać pierwsza by był jakikolwiek kontakt, a jak już nie pisałam przez dłuższy czas to nagle czemu nic nie pisze. Pogodziłam sie z tym faktem. Odłożyłam telefon i próbowałam zasnąć.

Miałam przeczucie, że w nocy wydarzy się coś złego.

Obudziłam sie cała zlana potem. Rozejrzałam sie po pokoju. Było ciemno. Spojrzałam na zegarek. Była 03:45. Położyłam się i próbowałam zasnąć. Nie mogłam. Cały czas miałam to cholerne przeczucie. Wpatrywałam się w sufit. Jakiś czas później zasnęłam.

Tej nocy śnił mi się koszmar.

***

Hejj, rozdział troche krótszy ale obiecuje że następny będzie dłuższy!!🫀

Do następnego!!💕😘

Było okejWo Geschichten leben. Entdecke jetzt