45.

5.5K 157 21
                                    

LILY

Budzi mnie dźwięk budzika o godzinie ósmej, bo chcę się normalnie ogarnąć na spotkanie z Camem, więc musiałam go nastawić na tą godzinę. Patrzę na swój telefon i zauważam tam kilka powiadomień od bruneta, który piszę, żebym napewno nie zaspała i abym pamietała o popcornie. Odkładam urządzenie i idę do łazienki się odświeżyć. Wychodzę z pod prysznica, siadam przy toaletce i nakładam na twarz dosyć dużą ilość kosmetyków, bo przez to, że ostatnio miałam na sobie ogromną tapetę, której nie zmyłam w odpowiednim momencie, wyjebało mi niewyobrażalną ilość pryszczy. Wklepuje w twarz podkład, którego nienawidzę, bo napewno mi się zmażę, ale chce wyglądać choć trochę przystępnie. Tuszuję rzęsy, nakładam róż i trochę poprawiam sobie brwi. Idę do szafy w poszukiwaniu stylizacji, która odda mój stan emocjonalny, więc pada na czarny dres oraz czarną bluzę z kapturem.

Chodząca depresja.

Śmieję się pod nosem na to co pomyślałam, a później patrzę na komórkę, aby sprawdzić ile czasu zostało mi do wyjścia. Chcę wiedzieć czy zdążę zrobić śniadanie czy Cameron będzie musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. Widzę, że do wyjścia pozostało mi dziesięć minut, więc zbiegam na dół i robię sobie nieśmiertelne tosty. Mama wyszła już do pracy, więc siedzę w domu sama. Czuję się lekko dziwnie, bo jednak przez ostatni miesiąc przebywałam z kimś dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale w pewnym sensie to miła odskocznia od ciągłego harmidru. Kończę jeść dwa tosty, które sobie przygotowałam, a następnie wkładam talerz do zmywarki i wychodzę z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Mam do Camerona trzydzieści minut piechotą, więc zdążę podskoczyć do sklepu po popcorn. Wchodzę do supermarketu i biorę dwie paczki karmelowego popcornu oraz paprykowe chipsy dla siebie. Płacę ekspedientce, która nie ma dobrego dnia, bo widać na jej policzkach zaschnięte łzy, ale nie oceniam, bo sama mam ochotę co chwilę płakać. Docieram w końcu pod dom chłopaka i udaję mi się nawet być pięć minut przed czasem. Unoszę rękę, aby zapukać do drzwi, ale one otwierają się jeszcze przed tym, zanim zdążę to zrobić. Moim oczom ukazuję się uśmiechnięty od ucha do ucha mój przyjaciel, który widocznie śledził mnie z okna.

-Lily! Jak ja cię, kurwa, dawno nie widziałem. Chodź do mnie.-odzywa się jako pierwszy, a następnie przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej.

-Ciebie też miło widzieć Cam.-śmieje się.

Odciąga mnie od siebie za ramiona i wyraźnie skanuje moją twarz.

-Co on odjebał? Zabije go, a później oderwę mu jaja i przyniosę w prezencie jego matce, która wychowała takiego zjeba.

Nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem. Kochałam Cama, za to, że zawsze potrafił mnie rozbawić, nawet w takiej sytuacji.

-Spokojnie.-kładę mu rękę na ramieniu.-Na własne życzenie sobie to zrobiłam, on tak naprawdę nie jest winny.

-Natychmiast wchodź i chcę usłyszeć każdy szczegół. Pamiętaj, że jedno twoje słowo, a znajdę go i dopilnuje, aby żadna dziewczyna nie zbliżyła się do niego nawet na metr.-patrzy ma mnie poważnie.-Masz popcorn? Bo jak nie, to sorry, przyjdź kiedy indziej.

-Cam naprawdę jest okej i tak, mam popcorn.-macham mu torebką przed twarzą, a jego twarz się rozpromienia.

Przepuszcza mnie w drzwiach, a następnie zatrzaskuje je z głośnym hukiem.

-Jesteś głodna? Bo ja napewno muszę coś zjeść. Wstałem pół godziny przed twoim przyjściem, a rozmowy na pusty żołądek nie są dla mnie.

-Jakim cudem pisałeś do mnie o jakiejś piątej rano, a nagle obudziłeś się o dziewiątej trzydzieści?

The enemy of loveजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें