rozdział 12.

145 19 17
                                    

Hogwart po przerwie był w pewnym sensie nie do końca przyjemnym miejscem. Uczniowie rozleniwili się przez te dwa tygodnie, więc nikomu nie chciało się wytężać umysłu nad czymkolwiek. Huncwoci z kolei uznali, że to odpowiedni czas na kilka żartów — takim oto sposobem w ciągu jednego tygodnia miały miejsce cztery kawały.

Oczywiście otrzymali za to miesięczny szlaban od McGonagall, gdyż kobieta była bardziej zdenerwowana niż zwykle, co zapewne spowodowane było tym, że dwa z nich spotkały właśnie ją.

— Robiłaś notatki na OPCM? — zapytała Melanie w przerwie od malowania paznokci.

Jakiś czas temu wróciły z codziennego sprzątania szkoły, jakie zafundowała im nauczycielka. Tym razem musieli podzielić się na dwie grupy i czyścić salę od Obrony Przed Czarną Magią. Chłopaki zajęli się podłogą, a na ich barki spadł ciężar mycia okien.

Izzy do tej pory czuła ból w rękach od prób wyczyszczenia wyższych partii szkła.

— Nie — odparła zgodnie z prawdą, nie przerywając głaszczenia Ansela. — Jaki kolor? — Kiwnęła głową w jej stronę.

— Czerwony. — Rudowłosa uśmiechnęła się i zaprezentowała jej jedną dłoń. — Też chcesz? Mam dobry nastrój, więc korzystaj — zaśmiała się.

— Kiedy indziej — odmówiła, na co Rudowłosa wywróciła oczami.

Isabella nigdy nie kryła swojego braku zainteresowania tymże tematem.

— Brenna, może ty się skusisz? — Melanie spytała brunetkę, która właśnie wyszła z łazienki.

Dziewczyna posłała jej pytające spojrzenie, na co panna Robinson wskazała jej na lakiery stojące przed nią.

Blondynka z kolei zastanawiała się, skąd przyjaciółka ma tego tyle i przede wszystkim jak jej się chce to robić. Leniwa strona Izzy nie mogła tego zrozumieć.

— Podziękuję — odpowiedziała Brenna. — Idę zaraz do biblioteki, więc nie zdążyłybyśmy — dodała przepraszająco.

Isabella jak najbardziej zaaprobowała jej odmowę, posyłając jej wesoły uśmiech.

— Co z wami? Przecież nie gryzę. — Mel nie odpuszczała.

— Ale możesz podrapać paznokciami — mruknęła blondynka, wzruszając ramionami.

Rudowłosa nie kryła swojego oburzenia, wzdychając gwałtownie i ogarniając cały ten bałagan, jaki się wokół niej znajdował. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, więc już po chwili zajęła się szukaniem swojego pióra, chcąc dokończyć zadanie na Wróżbiarstwo.

Izzy zaś odpłynęła myślami do dzisiejszego poranka. Na początku Transmutacji zostawiła na stoliku Regulusa liścik z prośbą o spotkanie dzisiaj wieczorem. Miała nadzieję, że chłopak przeczytał informację i nikt inny nie zdążył znaleźć kartki przed nim.

Inaczej to byłaby chyba tragedia.

— Dziewczyny, która jest godzina? — zapytała.

— Dziewiętnasta, a co? — odparła Brenna, patrząc na zegarek.

Została jej tylko godzina. Przeklęła w myślach swoje zapominalstwo, wiedząc, że znów nie zdąży nauczyć się niczego na Numerologię.

— Nie no, nic. Tak chciałam wiedzieć — odpowiedziała szybko, wykręcając się od odpowiedzi.

Brenna nie drążyła tematu, w przeciwieństwie do Melanie, która posłała jej przenikliwe spojrzenie. Następnie wskazała blondynce drzwi, co było jasnym sygnałem, że zanosiło się na poważną rozmowę w pokoju wspólnym.

Fallen Dignity | Regulus BlackWhere stories live. Discover now