Powrót

2.9K 153 13
                                    

Dwa lata wcześniej

Gdy cała nasza grupa dziewczyn zebrała się na korytarzu, nagle usłyszeliśmy krzyk naszej surowej dyrektorki całego tego ośrodla dla dziewczyn.

— W szeregu! — Krzyknęła. — No to numer dla rodziny dzisiaj dostaje Eliana — wypowiedziała moje imię już spokojniejszym tonem.

Gdy pani Harris otwierała buzię, żeby coś powiedzieć, nagle jakaś dziewczyna, jeśli się nie mylę, to chyba Ashley zaczęła kaszleć.

Biedna.

— Kto ci pozwolił? — Powiedziała kobieta uniesionym głosem patrząc się na nią surowym wzrokiem.

— Prze-przepraszam — jeszcze raz kaszlnęła dusząc się jednocześnie.

— Dziś nie zjesz kolacji tylko damy ci krzesło i pomyślisz nad swoim zachowaniem, reszta marsz do jadalni — oznajmiła i zawołała swoich "sługów".

Wszystkie dziewczyny razem ze mną poszłyśmy w stronę kuchni pod nadzorem dwóch umięśnionych mężczyzn.

Było czuć naleśniki, w czwartki zawsze były najlepsze obiady.

Dwa dni później

Weszłam do mojego pokoju, który dzieliłam z Olivią i od razu położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą całe moje ciało. 

Olivia leżała na łóżku i czytała jakąś książkę.

— O wróciłaś — usłyszałam głos dziewczyny.

— Nic nawet nie gadaj, moja ręka za chwilę eksploduje.

Trafiłam do inwestycji, ponieważ podczas telefonu powiedziałam rzecz, której nie powinnam.

To i tak nie była najgorsza kara spędzeniu tam dwóch dni pisania. Mogłam trafić na tydzień do czerwonego pokoju...

— Chcę już skończyć ośmienastkę i wypierdolić stąd — powiedziałam.

— Jeszcze dwa lata, ja tu muszę jeszcze rok dłużej siedzieć — powiedziała już lekko smutna.

Wstałam z łóżka i usiadłam obok niej.

— Hej, spokojnie, gdy tylko wyjdę spróbuję coś zdziałać, obiecuję. Może pomogę ci stąd uciec? Co ty na to? — Pytałam pełni nadziei, że się zgodzi, ale to graniczyło z cudem.

— Nie chcę być poszukiwana przez okrągły rok, a potem przesłuchiwania, dam radę i obiecuję ci to, że, gdy stąd wyjdę od razu skontaktuję się z tobą.

Olivia nigdy nie była jakoś mocno przebojowa, była bardziej osobą cichą i zamkniętą w sobie, a z tego co mi mówiła wysłali ją tutaj surowi dziadkowie, (jej rodzice nie żyją) ponieważ było z nią źle psychicznie po stracie (czego jej dziadkowie nie zauważyli wysyłając ją od razu tutaj zamiast pogadać i jej pomóc) oraz często omijała dni nauki szkolnej.

Pamiętam, gdy ja tutaj przyleciałam. Nawet przez chwilę myślałam, że może będzie fajnie, że się może ułoży... Tuż po sprawdzeniu mnie u pielęgniarki (co było okropne), zaprowadzeniu mnie do pokoju i pierwszym obiedzie, zrozumiałam, że to nie jest żadna szkoła tyko jak więzienie dla niepełnoletnich.

Tutaj karają za kichnięcie, kaszlnięcie lub nawet za zaśmianie się.

Musisz mówić dziękuję, przepraszam, a czasami musisz błagać, żeby nie dali cię do gorszej grupy.

Tak, są tutaj grupy, od najgorszej do najlepszej, najniebezpieczniejszej do najbezpieczniejszej.

Musisz być posłuszna jak piesek.

Dają ci codziennie antydepresanty nie zważając czy jesteś zdrowa czy chora.

(I tak ich nie połykam, mam tajny trik)

Czasami wysyłają nas na inwestycję, zazwyczaj za złe zachowanie lub, gdy przerwiesz naszej dyrektorce czyli poprzez kichnięcie lub kaszlnięcie. Spędzasz tam dzień lub tydzień, zależy jaki błąd popełniłaś. Musisz pisać tam przez ten cały czas religijne modliwy, co jest okropne.

Niektórzy są tutaj zdolni do wbicia osobie, na którą są wkurzeni ołówka w rękę.

Byłam tego świadkiem...

Czekam tylko do osiemnastki, która jest w dzień zakończenia roku szkolnego i od razu wylatuję stąd.

Codziennie odliczam te dni.

Teraz

Obecnie stoję przed domem mojego ojczyma oraz matki.

Pociągnęłam za klamkę i  bez pukania lub dzwonienia weszłam do środka domu.

No co? Trzeba jakoś zrobić niespodziankę rodzicom, którzy mnie ani razu przez te trzy lata nie odwiedzili w tak zwanym więzieniu dla nastolatek.

Ściągnęłam po cichu buty, plecak odstawiłam na bok oraz walizkę.

Ciekawe jak zareagują?

Nagle usłyszałam śmiech ludzi. 

— Tak, nasze dzieci, Noah oraz Chloe są niesamowici — usłyszałam moją matkę. — Kochamy je z Markiem bardzo. Nasze jedyne dzieci — podkreśliła środkowe słowo. 

Szybko zapomniała o jeszcze jednej córce, którą wysłała na drugi koniec Stanów Zjednoczonych...

Weszłam ze świstem do pokoju, gdzie siedziała moja matka, Mark, Noach, Chole oraz jacyś inni ludzie, których nie znałam, ale na których i tak nie zwróciłam specjalnej uwagi.

— Może teraz przy wszystkich odpowiesz mi na pytanie, które zadałam ci trzy lata temu — zaczęłam. — "Czy serio aż tak mnie nienawidzisz?".

Wszyscy wlepiali swój wzrok we mnie.

— Wróciłaś — powiedziała Emily już nie Flores, a Taylor, moja matka. — C-co ci się stało w policzek? Dyrektorka mnie nie powiadomiła o żadnym incydencie — mówiła zszokowana? Może trochę wkurzona i była może jakoś zamroczona?

Oczy automatycznie zaszły mi łzami przez okropne wspomnienie.

Zostałam zgwałcona w łazience przez wicedyrektora szkoły, a przy okazji oberwałam od niego nożem, niestety ślad został i zostanie na zawsze, ale zawsze może się udać zakryć dobrym korektorem.

Chciałam powiedzieć, ale odpowiedziałam tak:

— Może dlatego że nie chciałaś mnie słuchać od początku, gdy wołałam cię o pomoc.

Nastała cisza. 

Kocham ciszę.

— A może jakieś życzenia urodzinowe? W końcu jestem pełnoletnia — powiedziałam zadowolona. 

AloneWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu