7.Nop x Tankhun

139 13 0
                                    

(Nop)
Przyjechałem poraz kolejny z tym dzieciakiem do posiadłości głównej rodziny, oczywiście Macau był z nami, ale ten 10 letni anioł nie sprawia takich problemów jak 14 latek z problemami z agresją.

Wiem dobrze, że mój szef jest chujowym ojcem, ale potrzebuje kasy na spłatę długów moich rodziców. Mój ojciec też dla nich pracuję.
Na moje szczęście od zawsze byłem uczony poświęcenia i zrobię wszystko dla tych dzieci. Obiecałem ich chronić nawet jakbym miał umrzeć.

Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi Macau, który grzecznie szedł obok mnie, podeszłem do drzwi Vegas i otworzyłem je

- wyskakuj.- powiedziałem poważny

- nie idę.- warknął na mnie

- jak wyjdziesz zabiorę was na ryż jak będziemy jutro wracać - no tak muszę spędzić noc w tym wariatkowie.- dorzucę też Mrożoną herbatę.- jak na zawołanie wyszedł, poszedł do środka, spojrzałem na Macau

- za herbatę i jedzenie zrobi wszystko- zaśmiał się i ruszyliśmy za Vegas.

O dziwo dziś naprawdę było spokojnie, tylko raz była jakaś większa awantura.
Macau spał z Vegas w pokoju gościnnym, a ja pilnowałem ich pod drzwiami tak jak życzył sobie tego pan Korn...
Będąc szczerym jest tu tak wiele Bodyguard'ów, że nie muszę tu stać.
Robię to tylko po to by Macau w razie gdyby się obudził mógł zobaczyć, że jestem przy nich.

Mając dość stania, kucnąłem sobie przy ścianie, kurwa na tym piętrze jestem tylko ja? Nudy w chuj.
Nagle jak ma zbawienie drzwi otworzyły się, oho z pokoju Tankhun'a, prawie się nie odzywa i zawsze siedzi w pokoju, wiem, że został porwany za dziecka i teraz jego psychika jest naprawdę zniszczona...Vegas mówi, że mimo to to i tak jedyna osoba z tej rodziny której ufa.

- dlaczego tu jesteś?...na moim piętrze jest zakaz bycia...- wydawał się naprawdę przestraszony moją obecnością.

- wiem wiem paniczu Tankhun, ale nie mogę zostawić Macau , to dziecko, jak się obudzi może się bać -od razu jak na zawołanie wrócił do pokoju z ale po chwili z niego wrócił z kocem. Bez słowa usiadł obok mnie.

- popilnuje go z tobą - powiedział pod nosem, myślałem, że nienawidzi drugiej rodziny tak samo jak jego brat...

- myślałem, że ich nienawidzisz - powiedziałem i zamiast kucać usiadłem.

- nienawidzę Tylko jednej osoby na tym świecie...- zapewne mówi o porywaczy, jakoś mi się go naprawdę żal zrobiło, poprawiłem mu przy długie włosy z twarzy

- jak tu byłem ostatnio z dzieciakami to nic nie mówiłeś wręcz nie reagowałeś...- powiedziałem , a on spojrzał na mnie

- przestałem brać leki od taty, czuję się bez nich lepiej...- oznajmił patrząc mi w oczy...kurwa jest ładny- proszę nie mów mu o tym

- nic nie wiem, nie wiem o czym mówisz - udałem głupiego co chyba mu się podobało, delikatnie się uśmiechnął i oparł głowę o mój bark

-jesteś zabawny - powiedział pod nosem.

Z dnia na dzień coraz bardziej zbliżałem się do niego, oczywiście tylko nocami kiedy Vegas i Macau byli w posiadłości głównej rodziny.
Chcąc nie chcąc zaczęliśmy się z Tankhun'em wymieniać informacjami z domów, on tylko udaję taką małą cichą myszkę, jest sprytny i bardzo dużo rozumie. Poraz kolejny przyjechałem z dzieciakami do ich posiadłości, o dziwo na więcej niż jedną noc bo posiadłość ostatnio została zaatakowana i dla dzieci to może być niebezpieczne. Oczywiście mój szef sam tego nie wymyślił tylko pan Korn na to nalegał.
Jak tylko Macau i Vegas zasnęli wyszedłem z pokoju i stanąłem pod drzwiami, nawet chwila nie minęła, a Tankhun wyszedł ze swojego pokoju.
Stanął przede mną, przyglądał się mojej twarzy, no tak podczas ataku na posiadłości chroniłem Macau i mam na twarzy kilka zadrapań, ale za to z Faceta, który próbował wejść do pokoju mojego dziecka nie zostało nic. Nawet ciało.
Położył ręce na moich policzkach i dokładnie mi się przyglądał

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 07, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

dawno temu w Tajlandii Where stories live. Discover now