Z wizytą w Bree

59 5 24
                                    

Kompania opuściła Wichrowy Czub ledwo zrobiło się widno. Okazało się, że prócz prowiantu krasnoludy, które nie przeprawiały się przez góry z Thorinem, Dwalinem i Miriam otrzymały od wędrowców z Gór Błękitnych dodatkowe płaszcze, dzięki czemu wszyscy byli na nowo okryci i gotowi do drogi – i bardzo dobrze, bo kiedy następnego dnia pobudzili się na skraju Komarowych Bagien poranek powitał ich szronem. Plus był tego taki, że na bagnach nie cięły komary. Niemal nie napotkali robactwa, żadnej maści, jedynie mgłę wiszącą gęsto nad podmokłym terenem. Przeprawa szła im mozolnie, we mgle trudno określało się kierunek, a grunt był niepewny. Raz po raz zapadali się w nim, mocząc sobie buty i stopy.

Nikt nie miał ochoty nocować na bagnach, próba przeprawiania się przez nie w nocy byłaby jednak samobójcza, odnaleźli więc najbardziej solidny kawałek ziemi i tam biwakowali, aż nie wstał świt. Wydostawszy się z moczarów weszli w końcu na gościniec, a wtedy z nieba począł prószyć śnieg.

– Słodka mateńko – Dori stanął w miejscu, wyciągnął przed siebie dłoń. Kilka pojedynczych białych płatków upadło mu na nią i stopniało wolno w kontakcie z jego cieplejszą od otoczenia skórą. – Sypie śniegiem.

– Rewelacja – Dwalin otrzepał ze śniegu łysą głowę.

Śnieg utrudniał i tak już ciężką wędrówkę, nim się obejrzeli poczęło sypać płatkami tak grubymi, że w mgnieniu oka porobiły się zaspy. To spowalniało marsz wcale nie gorzej niż bagniska. „Jakby nie mogło zaczekać z tymi zaspami aż znajdziemy się w Bree", Thorin powiedział do Balina i miał rację. Jakby pogoda nie mogła podarować im jeszcze tego jednego dnia, wystarczyłby im, by dotrzeć do miasteczka. Zziębnięci ujrzeli przed sobą zabudowania dopiero, gdy zapadł już zmrok i zrobiło się od cholery zimno. Mroźno. Zimny wiatr dął, a mróz szczypał w policzki. Po przyjemnej, cichej nocy na Wichrowym Czubie nie został ślad. Thorin obejrzał się za siebie, zmierzył kompanię wzrokiem oceniając prędko, czy wszyscy są i w jakim znajdują się stanie. „Ori opatul się szczelniej, na Durina", bąknął, jego wzrok na krótką chwilę spoczął na Miriam. Krasnoludzkie futro, jego futro, bo choć zdobyli nowe płaszcze nie zamieniła go na nic, a on nie kazał jej go oddać, otulało ją, nie narzekała, szła w ciszy, jako właściwie jedyna z całej paczki. Ich buty zanurzały się w śniegu, przebijając ze zgrzytem jego przymrożoną powierzchnię, prawie skorupę. Wietrzysko zamiatało puch z zasp i sypało im nim w oczy. „Naprzód, do Bree!", zachęcił ich, głośno. Mieli szczęście, że miasteczko było już widoczne i dzieliło ich od niego tak niewiele, żadne z nich nie wyobrażało sobie bowiem nocować na zewnątrz w takiej zawierusze. Wizja ognia na kominku i ciepłej strawy dodawała im otuchy, motywowała, by nie przystawać.

Wpuszczono ich za bramę krótko po dziewiątej. Ciepłe światło w oknach budynków po jednej i drugiej stronie ulicy grzało samo z siebie.

– Gdzie się zatrzymamy? – zapytał ktoś.

– W gospodzie „Pod Rozbrykanym Kucykiem" – Thorin odparł, kierując ich we właściwą stronę. – Ilekroć zawędrowałem w te okolice, zawsze tam bywałem. Należy do Balderica Butterbura i jego syna Barlimana. To zacne miejsce, trunki i jedzenie serwują w nim przednie. Trzeba się jednakże mieć na baczności, jak wszędzie zresztą. Za mną!

Balderic Butterbur przywitał ich uprzejmie, choć nie da się ukryć, że z pewną dozą nieufności. Trudno mu się dziwić, banda krasnoludów i dwie elfickie kobiety skryte pod kapturami, wędrujący po nocy w mrozie – to miało prawo przyprawić o podejrzenia. Dostali pokoje i wskazano im stoły. Właściciel gospody podparł się pod boki i zlustrował sceptycznie ściekającą z płaszczy całej gromady wodę po roztopionym śniegu.

– Barli – z westchnieniem odezwał się, do syna. – Skoczże no po mopa.

– Niech mnie kule biją, kolacja – Kiliemu natychmiast rozjaśniło się oblicze, wystarczył rzut okiem na wypełnione po brzegi talerze. – To sery, chleb i mięso. I jajka! Tauriel, chodź – pociągnął ją za sobą, za rękę. – Niech mnie gąska. Jestem taki głodny!

DROGA DO SHIRE [REUPLOAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz