Góry Mgliste

70 5 18
                                    

If you remember me, then I don't care if everyone else forgets./Jeśli ty mnie pamiętasz, to nie obchodzi mnie czy wszyscy inni zapomnieli.

Tato, zobacz! Zrobiłem łódkę!

Legolas podbiegł do ojca, by mu pokazać wystrugany z drewna okręcik z jednym masztem i żaglem. Łódeczka była niewielka, mieściła się w dwóch jego dłoniach odsuniętych od siebie na niewiele ponad dwadzieścia centymetrów; Thranduil pochylił się, by na nią spojrzeć.

Brawo – ocenił, przyjrzawszy się okręcikowi. – To bardzo ładna łódka. – Wyprostował się, poczochrał syna po włosach.

A będę mógł ją puścić? Na Leśnej Rzece?

Leśna Rzeka wzburzona jest po wiosennych roztopach.

Czyli... nie?

Nie.

Ouch – elfikowi wyraźnie opadł entuzjazm, rączki opuściły trzymaną drewnianą zabawkę. Królowa Miriel podeszła do niego od tyłu i ujęła go za jedną z nich, syn sięgał jej ledwie pasa. Wzrok jej męża przeniósł się z chłopca na nią.

Czas na mnie. Trzymajcie się siebie nawzajem i uważajcie, jedno na drugie – król rzekł, całując ją w czoło. Rano pod północną bramą pokazali się orkowie, to z pewnością nic, od czasu do czasu zauważano ich tu i tam, nie przekraczali granic jego ziem; ale wolał to sprawdzić. Wolał być stuprocentowo pewien, że jego rodzina jest w Leśnym Królestwie bezpieczna. – Wrócę przed świtem. Kocham was – wyszeptał i tym razem pocałował ją w usta, oddała, wargi otarły się o wargi. Legolas puścił jej dłoń, „ble!", skrzywił się i uciekł, zaśmiali się razem, Thranduil i Miriel, nie przestając się całować, pozwolił, by się do niego przytuliła. Gi melin [kocham cię]. Gellon ned i galar i chent gîn ned i gladhog [uwielbiam, jak oczy błyszczą ci, kiedy się śmiejesz.]

Strażnicy powinni patrolować północne granice – odpowiedziała, w języku elfów.

Patrolują. Ale to ważna sprawa i muszę tam pojechać. Nie róbcie pod moją nieobecność nic głupiego.

Zupełnie, jakby spodziewał się, że to właśnie zrobią.

Pomachali mu na pożegnanie, odjechał na północ na swoim jeleniu, z całą świtą. Zielony Las wiosną był w istocie... zielony, kochała go o tej porze roku. Lubiła w zasadzie każdą z nich – na wiosnę upajała się żywością zieleni, soczystością kolorów. Latem podziwiała długie cienie drzew w ciepłe wieczory. W jesieni chłodny wiatr smagał jej policzki i rozwiewał włosy, zaś zimą... było cicho. Doceniała ten spokój i ciszę, gdy świat wokół niej spał pod śniegiem, odpoczywając, by przygotować się na kolejny ciepły sezon. Po ostatnich roztopach woda ze stopionego śniegu i lodu spłynęła do Leśnej Rzeki tak, jak jej mąż zauważył. Fale potoku były nieokiełznane. Wiedziała o tym. Dlaczego więc zdecydowała tak, jak zdecydowała? Dlaczego przyszło jej to do głowy i postanowiła PODZIELIĆ SIĘ TYM z synem?

A gdzie łódka? – spytała, Legolas wzruszył ramionami. Król Leśnego Królestwa i jego oddział zniknęli w lesie.

I tak na nic się nie przyda.

Bardzo chcesz ją puścić? – przykucnęła przy nim, by spojrzeć mu w oczy. Książę Legolas miał urodę swojego ojca, nawet jeśli pewne cechy wyglądu odziedziczył po matce kolor oczu i włosów dzielił z nim. W gruncie rzeczy wyglądał jak jego mniejsza kopia. Różnice leżały w charakterze, Thranduil był dostojniejszy. Legolas miał w sobie swoistą dzikość, a dostał ją od Miriel. – Więc chodźmy – powiedziała, kiedy skinął główką. Ponownie wzięła go za rączkę. – Rzeka może i płynie prędko na prostych odcinkach, ale znam miejsce, w którym zwalnia i skręca. Tam może popłynąć twój okręt.

DROGA DO SHIRE [REUPLOAD]Where stories live. Discover now