Wybawca

173 18 14
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Edit:
Zapomniałam dać tutaj dedykację:
Dedykuję to szanownej pani Uzi___doorman oraz jej siostrze
21.09.2023
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się. Nareszcie koniec tego... A jednak nie, nadal jestem na statku. Próbuje użyć solvera, żeby wydostać się z więzów ale... Nie działa... Nie mogę się wyswobodzić.. Próbuje raz, dwa, trzy, cztery razy... To nic nie daje.... Czy... N... Naprawdę to zrobił...? Po mojej twarzy zaczeły lecieć łzy
💭: Nie... Muszę być silna... Muszę
- o, widzę, nasz króliczek doświadczalny się wybudził.. Hehe
- CZEGO ODE MNIE CHCESZ?!
- oj no wiesz, zemsty
- Nie rozumiesz tego, że zrobiłam to dla samoobrony?!
- Hmm.. Nie, poczekaj tu, zaraz wrócę z pistoletem -
Jej to zmienia się w bardziej morderczy, a na ekranie pojawia się znak ><- nie bój się... Nie będzie bolało.
Przerażenie. Jedyne słuszne aktualne uczucie. Zamykam oczy i czuje jak ktoś majstruje przy więzach.. Otwieram je i widzę... Lizzy
- cicho - zauważa że chce coś powiedzieć - nie mamy za dużo czasu
Uwalnia mnie z lin i pomaga wstać.
- Idziemy, i ani mrumru, zrozumiano?
No dobra, może to wredna menda i lafirynda, ale w tym wypadku chce mi pomóc, więc posłucham. Kiwam głową. Wychodzimy ze statku i kierujemy się w stronę kolonii. Jestem cały czas jeszcze roztrzęsiona wszystkim co się wydarzyło, ale i tak... Ehhh. Weszliśmy przez drzwi numer 1, nareszcie w domu. Rzadko mówię rzeczy w ten deseń na temat tego miejsca, ale tym razem jest na odwrót. Czuję się tu bezpieczna. Dotarłyśmy do mojego domu, Lizzy kazała mi siedzieć cicho na ten temat. Obiecałam. Weszłam do domu, byłam sama. Ulga. Po chwili jednak przypomniałam sobie, co wydarzyło się na statku i... Trudno mi to mówić, ale N NAJPIERW zdradził swoją "firmę", a teraz..mnie....
Nie wytrzymałam presji, rzuciłam poduszką o ścianę. Usłyszałam trzask rozbijanego szkła.
- O nie...
Podbiegłam do miejsca z którego wydobył się dźwięk i podniosłam poduszkę. Pod nią leżało parę kawałków szkła i zdjęcie. Podniosłam je. To zdjęcie, które moi rodzice zrobili po moim pojawieniu się na świecie (aka. Narodzeniu się) Wyjęłam zdjęcie z ramki, trochę się przy tym kalecząc. Odłożyłam je na stolik, skąd spadło i zaczełam sprzątać szkło. Po ogarnięciu bałaganu, spojrzałam na swoją rękę, olej dalej z niej ciekł. To nie możliwe... Przecież... Musieliby mi rozgrzebywać cały system żeby dokopać się do plików solvera. Przecież... Tak się nie da(no najwidoczniej da). Ja już... Naprawdę nie wiem co zrobić...
Położyłam się na łóżku i zaczełam opatrywać ranę. Przestało boleć.
Uff... To dobrze
Zaczęłam zasypiać....
Otworzyłam oczy, było ciemno (NO BO JEST NOC DZBANIE) przetarłam je delikatnie. Zauważyłam że okno od mojego pokoju jest otwarte, postanowiłam, że się przejdę, chce po korzystać z wolności póki ją mam, ale... Muszę być ostrożna.
Zdjęłam moją białą bluzę, no dobra, pójdę w samej koszulce, nałożyłam krótkie spodenki i wyszłam przez okno, niefortunnie, bardziej wypadłam. Głowa zaczęła bardzo mnie boleć, z każdym krokiem czułam, jakby moja głowę była coraz lżejsza, w końcu obróciłam się i dostrzegłam plamę oleju ciągnącą się za mną. Złapałam się za głowę, ale nie zdążyłam zobaczyć swoich rąk bo zemdlałam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem, wiem jak czekaliście na kolejny rozdział, ale wiecie szkoła i te sprawy. Chcę tylko wam powiedzieć, że raczej znowu potem nie będzie długo kolejnego rozdziału*, mam nadzieję że się podoba :) **
~Autorka

* - ponieważ czuje się tragicznie psychicznie
** - dedykuje to moim wiernym czytelnikom ^^

Pokochaj Mnie (N x Uzi)Where stories live. Discover now