Niesamowite drugie wrażenie

2 0 0
                                    

Po zjedzeniu objadu czyli spaghetti bolonese pierwszego ciepłego posiłku od tygodni w tym świecie i prawie dwóch latach w innych rzeczywistościach przyszedł czas na trening szermierki o którym poinformował mnie Carlos. Strój załorzyłem w domu i ubrania na zmianę zabrałem w torbę ponieważ później planowałem wyjść na miasto. Przybyłem tam chwilę spóźniony przez Ogniste Serce bo kocur nie chciał mnie opóścić na krok i cały czas próbował wskoczyć mi do torby. W sumie nic dziwnego bo po tak długiej rozłące potrzebował mojego towarzystwa ale po ponad kwadransie odpuścił i łaskawie poszedł spać na kanapie. Obserwowałem więc pierwszą walkę z boku. W pierwszej parze przed mną walczyła Kagami z Adrienem. Byli świeżo po zerwaniu ale nie spodziewałem się że Kagami będzie tak wkurzona. Adrien był zdolny tylko blokować jej parady aż dziewczynie puściły nerwy i odepchnęła blondyna barkiem a on poleciał z impetem na metalowy filar. Gdy chciała zadać ostatni cios wtrąciłem się i sparowałem go od niechcenia.
-Kagami tak się nie walczy. To nie pole walki.
-Leon?! To ty? Gdzieś ty się podziewał?
-Mniejsza o to. Może ci powiem gdy mnie pokonasz. Chociaż w tym stanie nie masz ze mną szans.
-Nie lekceważ mnie. To ty nie miałeś treningów przez miesiąc.
-A więc przyjmujesz wyzwanie. Tylko ma być czysto.
-Oczywiście.
Zaczeliśmy walkę i jak zwykle w takich sytuacjach wszyscy zaczeli się na nas gapić. Jednak ja byłem już do tego przyzwyczajony i byłem w pełni skupiony. Czego nie można powiedzieć o mojej przeciwnicze która ciężko oddychała z gniewu. Jak się spodziewałem od razu ruszyła do ataku jednak w przeciwieństwie do Adriena nie broniłem się a tylko zbijałem jej ciosy paradami co z boku mogło wyglądać jakby dziewczyna cieła powietrze wokół mnie ale nie mogła trafić. W końcu gdy spostrzegłem że jej ciosy osłabły zrobiłem moją popisową sztuczkę i wybiłem jej rapier w mate a następnie jednym wypadem zakończyłem pojedynek. W tym momencie wszyscy zamarli nie mogąc uwierzyć że tak nagle pojedynek się skończył.
-Leon co za wielki powrót musiałeś sporo ćwiczyć po kryjomu bo czegoś takiego nigdy nie widziałem.
Zachwycał się nauczyciel szermierki. Wrzawa i wyciąganie wniosków zaczęła narastać gdy niespodziewanie zamarła ponieważ ktoś stanał w drzwiach.
-Kto jest tutaj najlepszym szermierzem?
Zapytała nieznajoma zamaskowana dziewczyna której nikt nie znał i tylko ja wiedziałem kto kryje się pod maską ochronną. Jej strój nie był biały jak większości tylko był czarny ze złotymi chaftami oraz biało czerwoną flagą na lewym ramieniu. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie a ja bez wachania podniosłem rękę. Zastanowiało mnie tylko jak ona dostała ten strój bo jest on sprzed ładnych trzydziestu lat jednak utrzymany jest perfekcyjnie jakby nie miał w ogóle śladów znoszenia.
-A więc z tobą zawalczę.
Kiwnąłem tylko głową i ustawiłem się na jednej z mat w bojowej pozycji. Nie mogę ukryć że zrobiła piorunujące wrażenie tą pewnością siebie. Tylko czy to pewność siebie czy wiedza jakie ma umiejętności lub jedno i drugie. Nie wiedziałem a dowiedzieć się mogłem tylko przez skrzyżowanie z nią mieczy. Nie byliśmy podłączeni do maszyn więc tak jak w przypadku walki z Kagami zostaliśmy otoczeni aby móc określić kto pierwszy zostanie trafiony. I po słynnym "touché prêts alle" powiedzianym przez pana Dangercurta zaczeliśmy walkę. Na początku oboje się testowaliśmy robiąc bezpieczne wypady i zwykłe parady aż w końcu zaatakowałem symulując cięcie z prawej i w trakcie wypadu zmieniając kierunek na przeciwny jednak Lena odbiła ten atak jakby od niechcenia i przeszła do swojego ataku zarzucając mnie gradem szybkich ciosów które blokowałem posówając się do przodu często zmieniając ustawienie nóg i bioder. Zdezoriętowało ją to trochę więc zwiększyłem nacisk ale jej parady były zbyt dokładne aby w ten sposób je przełamać. Praca jej nóg była fantastyczna i poruszała się z gracją nawet w obronie. Byłem pod ogromnym wrażeniem zresztą pewnie tak jak cała publika. Po moim ataku złotowłosa przejeła inicjatywe ale nie dałem się zepchnąć tak jak ona i walka ponownie toczyła się na bezpiecznym dystansie. Był to więc czas na wykorzystanie mojego manewru którego do tej pory nikt nie był w stanie przełamać aż do teraz. Bo gdy broń dziewczyny leciała prosto w w mate i dosłownie dwie sekundy po tym została by trafiona wykonała niesamowicie zwinny obrót który miał siłę przeciwstawić się mojemu rapierowi który ciągnął jej. Byłem tym niesamowicie zaskoczony na tyle że prawie udało się jej mnie trafić jednak zdąrzyłem optrzytomnieć i sparować ten cios. Walka trawła już dobre pięć minut i oboje z trudem łapaliśmy oddech ponnieważ tempo było zawrotne. Jednak dzięki mojemu treningowi trzymałem się lepiej. Zacząłem coraz bardziej sobie poczynać aż w końcu oboje zrobiliśmy wypad i tylko dzięki lekkiemu odbiciu jej ostrza moim na samym początku jej wypadu to ja trafiłem w nią a ona chybiła o dosłownie centymetr mój brzuch. Gdy pozostali uczniowie zrozumieli co się stało podniosły się owacje jeszcze głośniejsze niż wcześniej. Ale my byliśmy w innym świecie. Huczało mi w uszach a oddech był nierówny i płytki. Złapałem się za kolana i uspokoiłem się. Gdy to zrobiłem ściągnąłem maske z twarzy i przeczesałem palcami spocone włosy. Po czym podszedłem do Leny która łapała jeszcze oddech kucając. Podałem jej rękę a ona chwyciła ją pewnie w międzyczasie sama zdeła maskę. Jej policzki były płomiennie czerwone ale oczy dosłownie świeciły się ze szczęścia.
-Jestem Leon niesamowicie walczysz i prawie mnie pokonałaś czego tutaj nikt nie dokonał jeszcze ale prędzej czy później dasz radę. Tylko ty jesteś do tego zdolna.
-Dziękuje za komplety dużo one znaczą z ust kogoś takiego jak ty. I nazywam się Helena ale mów mi Lena.
-Miło mi cię poznać Lena i powiem ci że nie dość że zrobiłaś piorunujące wejście to ta walka była niczym huragan ten obrót na mój najlepszy atak był przepiękny jak to zrobiłaś?
-Tak wyszło zrobiłam to instynktownie ale ty byłeś lepszy zmieniając tor mojej ostatniej parady to było coś.
-Jeżeli umiesz robić takie rzeczy to będę mógł się od ciebie sporo nauczyć.
-I wice wersa ten twój atak z wbiciem rapiera mnie fascynuje.
-Szybko załapiesz a jeśli chodzi o naukę to nie przyjechałaś tu z polski tylko na lekcje szermierki chyba.
-Skąd wiesz że jestem z polski?
-Akcent i twój strój. Jest on orginałem sprzed 30 lat czy to tylko inspirowany nowy koncept?
-Orginał. Moja mama dostała go za wygranie kobiecej olimpiady w 95 ale nie był używany aż do dzisiaj ponieważ mama po olimpiadzie zawiesiła szable na ściane a ja dopiero teraz do niego dorosłam.
-Jest piękny nie powiem ale zmieniliśmy temat będziesz chodziła tu do szkoły?
-Tak dokładnie tutaj jeszcze rano nie było to wiadome jednak Lwie Serce pomógł mi się tu dostać. A ty gdzie chodzisz do szkoły?
-Też tutaj do klasy pani Bustier.
-Czyli to ty jesteś tym polakiem o którym mówił dyrektor. Będę chodziła do tej samej klasy co ty.
-To fantastycznie może w takim razie zechciałabyś pozwiedzać szkołę aby jutro się oriętować co i jak.
-Z przyjemnością.
-Chodźmy zatem.
Połorzyliśmy maski i rapiery obok schodów po czym dziewczyna sama z siebie chwyciła mnie pod ramię i ruszyliśmy zwiedzać szkołę. Jeśli chodzi o resztę uczniów to byli tak zajęci analizowaniem tego pojedynku że nikt poza Adrienem nie zwrócił uwagi że rozmawialiśmy tyle ze sobą po walce oraz że opóściliśmy trening. Oprowadziłem złotowłosą po budynku szkoły pokazując wszystkie sale lekcyjne oraz stołówkę i bibliotekę. Cały ten czas rozmawialiśmy o tym jak szkoła tutaj funkcjonuje oraz o szermierce gdy zaczęło się ściemniać poszliśmy się przebrać w zwykłe ubrania gdzie mogłem pomyśleć w końcu jak szybko nawiązałem z tą dziewczyną więź zarówno emocjonalną jak i fizyczną bo kto chodzi pod rękę w ten sam dzień co się spotkało? Ale nie chciałem tak szybko urywać tego wieczoru. Gdy wyszedłem z szatni Lena już czekała w drzwiach szkoły.
-Jesteś może głodna?
-Oj tak dosłownie umieram z głodu.
-To co byś powiedziała na wizytę w restauracji?
-Z chęcią masz jakiś pomysł?
-Tutaj niedaleko jest świetna włoska pizza co ty na to?
-Tak tak tak też miałam na nią ochotę.
-W takim razie chodźmy.
Złapałem ją delikatnie za dłoń i poprowadziłem niczym dame ze schodów po czym znowu chwyciła mnie pod ramię ale tym razem jakby mocniej i udaliśmy się do restauracji. Tam gadaliśmy już o bardziej przyziemnych tematach czyli o polsce i skąd pochodzimy gdzie uczyliśmy się walczyć oraz o błahostkach takich jak ulubione jedzenie filmy seriale napoje i muzyka. Dowiedziałem się że pochodzi znad morza i to w gdańsku uczuła się walczyć. Oraz wiem że uwielbia azjatyckie jedzenie uwielbia oglądać my hero academia i czytać mangi oraz słucha muzyki z tik toka lub filmowej. Oraz zrobiliśmy zawody z piosenek z bajek w których dostałem na głowe i jedynie w tej filmowej byłem w stanie realizować. Po doskonałej pizzy zamówiliśmy jeszcze tiramisu. Oczywiście ja zapłaciłem za wszystko jednak zrobiłem to po cichu i Lena zoriętowała się że to zrobiłem przy samym wychodzeniu z restauracji.
-Trzeba powoli wracać do domów Leno jutro szkoła i musimy się wyspać.
-Niestety masz racje ale najpierw odprowadzę ciebie do domu dopiero wrócę. -Na te słowa Lena pokryła się rumieńcem.- Coś nie tak Lena?
-Po prostu nie chcę abyś przyszedł do mojego mieszkania.
-Nie naciskam ale pozwól że odprowadzę cię chociaż do połowy drogi nie mogę pozwolić abyś całą tą trase zrobiła sama o takiej porze nawet jeśli umiesz walczyć. Kiedy mi powiesz że dalej idziesz sama to żegnamy się i idziemy już osobno do swoich mieszkań dobrze?
-Tak na to jestem się w stanie zgodzić.
Poszliśmy więc przez uliczki miasta zakochanych ponownie trzymając się pod rękę. Po jakiś dziesięciu minutach Lena się zatrzymała.
-Tutaj musimy się roztać.
-Oczywiście. -Wziąłem jej dłoń i pocałowałem z wierzchu po czym wyprostowałem się i spojrzałem jej prosto w jej błękitne oczy.- Dziękuje za wspólną kolacje i bardzo miło spędzony czas Lena było wspaniale.
Dziewczyne aż zamurowało stała tylko i patrzyła na mnie po czym nagle się ocknęła i podeszła do mnie przytulając się i dając mi jeden pocałunek w policzek.
-Ja również dziękuje za wszystko za cały dzień za twoją pomoc i za kolacje. Do zobaczenia jutro w szkole Leon.
-Do zobaczenia.
Gdy dziewczyna trochę się oddaliła zrobiłem zwrot na pięcie i rzucając jej ostatnie spojrzenie przez ramię zacząłem iść jednocześnie wydobywając naszyjnik z miraculum wilka.
-Leon czemu je zakładasz przecież nie miałeś go urzywać.
-Spokojnie Herro potrzebuję tylko pomocy Alphy.
-Jestem gotowa do działania.
-A ja to co?
-Ty jesteś moim kwami i potrzebuję mieć cię blisko a to jest misja na odległość.
-Aaa teraz zaczynam łapać przepraszam że się tak uniosłem.
-Nie ma sprawy. A teraz posłuchaj Alpha polecisz teraz za Leną i będziesz mieć na nią oko. Gdyby coś jej się stało lub groziłoby jej niebezpieczeństwo przyleć do mnie natychmiast. Do tego sprawdź czy nadaje się na posiadaczkę twojego miraculum. I ostatnie zabraniam ci mówić gdzie ona mieszka co robiła nawet z kim się spotykała chyba że ta wiedza będzie potrzebna do pomocy jej.
-Nie będzie cię ciekawiło czy myślała o tobie?
-Oczywiście że będzie ale dałem słowo. A teraz leć jutro w szkole wlecisz do mojej torby gdzie będzie czekał cały słoik dżemu truskawkowego za twój trud.
-Leon za niedługo będziesz strażnikiem czy nie byłoby dobrze wiedzieć wszystko o przyszłych posiadaczach? To będzie twój pierwszy wybór więc czemu sam tego nie kontrolujesz?
-Ponieważ przestraszyłbym ją. Dziewczyna miała i tak mnóstwo wrażeń i nie potrzeba aby zaprzątała sobie głowe jeszcze raz Lwim Sercem. I apropo niego to trzeba pogadać z bohaterami Paryża. Więc Herro lwia skóra!
Po przemianie zacząłem skakać po dachach i nie musiałem długo czekać aby na swojej drodze spotkać superbohaterów.
B-TY! GDZIEŚ ŻEŚ SIĘ PODZIEWAŁ! PONAD MIESIĄC MINĄŁ OD WALKI Z WŁADCĄ CIEM A TERAZ JUŻ WŁADCĄ MROKU. I DZISIAJ POJAWIASZ SIĘ JAKBY NIGDY NIC I POKONUJESZ POTĘŻNEGO ZŁOLA KTÓREGO GONILIŚNY PÓŁ MIASTA W ZALEDWIE MINUTĘ?! LWIE SERCE WYTŁUMACZ SIĘ ALE JUŻ!
Po tej tyradzie biedronki zapadła głucha cisza a dziewczyna w utkwionymi we mnie zimnymi oczami przeszywała mnie na wylot.
-Nie było mnie w tej rzeczywistości.
B- Co ma to niby znaczyć dostałeś czymś w głowe i dostałeś śpiączki?
-Nie było mnie w tym universum podróżowałem po trzech innych zbierając doświadczenie jednocześnie będąc poddawany próbie.
B- O czym ty bredzisz? Jakie inne universa?
-Wojowników, Harrego Pottera i Hobbita. Wcielałem się w główne postacie i przeżywałem ich przygody tylko nie pamiętałem książek i filmów a jedynie ich wspomnienia więc odkrywałem wszystko na nowo.
Cz- Jakim cudem tego dokonałeś może masz takie moce i byłbyś w stanie wysłać mnie do świata gdzie jestem parą z biedronką.- Zrobił maślane oczy mówiąc to
B- KOCIE!
Cz- No co pomarzyć nie można?
-Nie jestem w stanie. Dokonał tego mój odpowiednik z innego universum.
BCz-Że co?
-Tak wiem ciężko w to uwierzyć ale serio tak było a na potwierdzenie tego mam coś od niego. Jest to dawno zapomniane i zarazem ukryte miraculum wilka ze szkatułki amerykańskiej.
B- Faktycznie to jest miraculum ale gdzie jest kwami?
-Na misji.
B- Co czemu wysłałeś je na misje to skrajnie nieodpowiedzialne.
-Powiedziała biedronka która nigdy nie zrobiła niczego nieodpowiedzialnego.
B- Uhhh dobrze też robiłam takie rzeczy ale dla ciebie jestem strażniczką więc mogę cię prosić abyś oddał mi to miraculum?
-Nie masz nad mną władzy. Moje miraculum nie pochodzi z twojej szkatułki tak samo jak miraculum wilka a dopuki używam ich w dobrych celach nie będziesz ze mną walczyć.
B- Będziesz kiedyś strażnikiem Lwie Serce mówię ci.
Cz- No to jak atmosfera się trochę poprawiła to mogę powiedzieć że jesteś pierwszą osobą od dawna oprócz mnie która dostała taki ochrzan od kropeczki.
B- Prosisz się o niego kocie cały czas.
Cz- Kiedy? Przecież zawsze purrfekcyjnie się zachowuje.
B- Grabisz sobie właśnie tymi słabymi żartami.
Cz- Moja ukochana biedrunsiu sama mi powiedziałaś że lubisz moje gry słowne.
B- Tak w ograniczonych ilościach!
-Jak tak was słucham to nic się nie zmieniliście jedynie biedronka przeżywa małe załamanie...
B- Jakie załamanie jestem w doskonałym stanie!
-Więc czemu tak podnosisz głos? Nie zauważyłeś tego czarny kocie?
Cz- Faktycznie może ciutkę.
B- Zamknijcie się już we dwójkę idę spać a my Czarny kocie widzimy się na patrolu a ty Lwie Serce gdybyś chciał to możesz dołączyć.
-Mam teraz sporo na głowię więc jutro odpadam ale w sobotę postaram się być.
B- Dobrze to do zobaczenia.
W trakcie powrotu do domu oraz szykowania się do spania miałem w końcu możliwość przeanalizowania co się dzisiaj działo. Ogólnie dostałem to czego chciałem czyli poznanie lepiej Leny oraz niezwykle szybkie zbliżenie się do niej i to fizyczne. Przecież trzymanie się pod ręce i przytulanie to na prawdę dużo jak na pierwszy dzień. Ale nie narzekam potrzebuję takiej bliskości i od zawsze o niej marzyłem. A Lena bez wątpienia jest w stanie mi ją zapewnić. A teraz cięższy orzech do zgryzienia jakie kłamstwo powiedzieć w klasie aby oszukać Marintte. Bo jednak Adrien zna prawdę już i w sumie prędzej czy później będę musiał powiedzieć jej prawdę bo to znacznie ułatwi nam współprace. Hmmm może powrót do polski na przykład związany z czyimś pogrzebem. Tak to jest pomysł i powinien wypalić. A trzecia rzecz która mi wpadła do głowy przed zaśnięciem jest to jak idzie Alphie oraz co robi teraz Lena? Pewnie już śpi a ja niepotrzebnie myślę i snuje teorie...

Lwie Serce Opowieści z MiraculumWhere stories live. Discover now