00SzukamSiebie00 - Urodziłam się w hidżabie |Madame|

1.8K 310 8
                                    

Autorka: 00SzukamSiebie00

Tytuł: "Urodziłam się w hidżabie"

Recenzentka: @MadameDuSoleil

Liczba słów: 2497


Uwielbiam książki poruszające tematykę kultury islamu. Ucieszyłam się więc, gdy swoją pracę zgłosiła do mnie @00SzukamSiebie00. Pomyślałam, że to króciutkie opowiadanko będzie przyjemną lekturą, odpowiednio lekką na leżaczek na plaży. Okazało się jednak, że mam naprawdę wiele do powiedzenia odnośnie samego stylu oraz treści, a zatem pomiędzy drinkami i nurkowaniem w basenie skrobię sobie tę oto recenzję, zanim z mojej głowy wyparuje wszystko, co chciałabym przekazać autorce. Dzisiaj zapraszam was na kilka słów krytycznoliterackich, choć w nieco lżejszym, wakacyjnym tonie.

Zanim rozprawimy się z wszelkiego rodzaju niedopatrzeniami, rzućmy okiem na fabułę. Główna bohaterka (czasami pełniąca funkcję narratora, czasami nie, ale o tym będzie zaraz) urodziła się w Polsce w muzułmańskiej rodzinie z irańskim pochodzeniem. Oprócz wypełniania typowego dla nastolatki obowiązku szkolnego musi również usługiwać swojemu ojcu, który znęca się nad nią fizycznie i skutecznie ogranicza jej wolność. Dziewczynie nie wolno przyjmować w domu koleżanek, zbyt dobrze się uczyć lub realizować jakichś pasji, a dnie spędza głównie na "tym, czym baba powinna".

Jej dzień rozpoczyna się około trzeciej nad ranem. Przy świetle latarki nakłada podkład, korektor i puder, by przykryć trądzik na twarzy w tajemnicy przed ojcem. Następnie przygotowuje tyranowi śniadanie, udaje się do szkoły w hidżabie i stara się robić postępy w nauce (ukrywa przed rodzicem swoje sukcesy naukowe) by móc kiedyś wyrwać się z przemocowego środowiska.

Wszystko zmienia się w momencie, gdy postanawia zapalić papierosa w szkolnej łazience i popada w nałóg. Poznaje dzięki temu nowe koleżanki oraz rozpoczyna swój okres nastoletniego buntu, zamawiając przez jedną z dziewczyn paczkę z używkami. Kiedy jej ojciec zostaje postawiony przed sądem za znęcanie się nad żoną i córką oraz wykorzystywanie seksualne, wcześniej zaszczuta Rachelle zeznaje przeciwko niemu, po czym rozpoczyna swobodne, zupełnie nowe dla niej życie. Farbuje włosy na różowo, nosi ciemne bojówki z topem, nakłada mocny makijaż, organizuje pierwsze przyjęcie urodzinowe i spotyka się ze znajomymi.
Mimo że całość brzmi całkiem sensownie, akcja leci szybciej niż Polak na wakacjach all inclusive po trzecią dokładkę obiadu. Ledwo dowiedziałam się, kim jest Rachelle i przez jakie piekło przechodzi w domu, a jej ojciec został już zamknięty w więzieniu.

Nie chce mi się też wierzyć, że muzułmanka przyzwyczajona do zakrywania swojego ciała, z dnia na dzień tak radykalnie zmienia swój styl i czuje się przy tym niezwykle dobrze. Sam tytuł sugeruje przecież, że niejako "urodziła się w hidżabie". Prawdopodobnie wynika to z nieobeznania autorki z kulturą islamu, gdyż muzułmanki na ogół świetnie czują się w hidżabie, traktują go jako element swojej tożsamości, wygodę i po prostu zwykłą część garderoby (oczywiście generalizuję i nie wypowiadam się o burkach). Wiąże się to z innym sposobem postrzegania ciała i nagości — zdjęcie hidżabu może być dla nich tak niekomfortowe jak dla niektórych kobiet chodzenie np. bez stanika. Na pewno zdarzają się jednostki, które wolałyby ubierać się inaczej, lecz nie jest to bardzo popularny pogląd i dotyczy on raczej muzułmanek wychowanych w Europie, krajach takich jak Turcja lub pojedynczych przypadków. Jeśli Rachelle zalicza się do tego grona, powinna o tym wspomnieć. W przeciwnym razie powielamy szkodliwy stereotyp, wedle którego kobiety są zmuszane do hidżabu (nie, Koran nie wspomina nic o chustach na włosy, serio.)

Niezwykle brakuje mi jakiegokolwiek odniesienia się do religii. Autorka ani razu nie wspomniała o modlitwach, o chodzeniu do meczetu, o restrykcjach dietetycznych, o odłamie islamu praktykowanym w Iranie (różnica szyici-sunnici), o Koranie, nie pojawia się nawet żadne specyficzne słówko, które każda osoba interesującą się światem arabskim powinna doskonale znać np. Insha'Allah, Mashallah... Tego typu wyrażenia padają w każdej scenie dowolnego arabskiego lub tureckiego serialu, a ja bez przerwy słyszę je w angielskich i francuskich rozmowach z moimi znajomymi pochodzącymi z tych regionów świata. Dlaczego tak bardzo się tego czepiam? Cóż, muzułmanie są znacznie bardziej związani ze swoją religią, niewielu jest niepraktykujących i sam islam stanowi znaczną część ich życia.

Recenzje spod Słońca i KsiężycaWhere stories live. Discover now