14 ❖ LAST NIGHT I THINK I LOST MY PATIENCE

673 108 63
                                    

Dobrej zabawy, tygryski! — wika



—❖—

Changho opuścił pomieszczenie z miną pozbawioną emocji, lecz ze zdradzającym go ogonem, który zjeżył mu się od nasady aż po samą końcówkę. Uszy też miał zjeżone i postawione na baczność, wyłapywał nimi własne szmery oddechowe, gdy zaciskał zęby i starał się kontrolować oddech przez nos. Zakrwawione rękawiczki oraz maskę oddał Wooseopowi, który nie pozwolił mu długo być samemu. Pojawił się ni stąd, ni zowąd, pytając go, czy wszystko w porządku, a tygrys zmrużył jedynie oczy i ruszył przed siebie.

Nie chciał zostawać tutaj ani chwili dłużej, toteż od razu udał się do wyjścia. Wooseop podążył tuż za nim, przyspieszając kroku, aby nie pozostać w tyle. Poruszał się za nim jak cień.

— Co z tą kobietą? — zapytał, niemal truchtając. — Hyungnim...?

— Nic — mruknął Changho, zatrzymując się w holu. Obejrzał się za swoimi butami i odnalazłszy je, wsunął prędko na stopy.

— Nic? Przecież... mówiła, że to ona. Powiedziała ci, kto wydał jej taki rozkaz?

— Nic nie powiedziała — odparł, po czym wyprostował się i wyciągnął rękę. — Płaszcz.

Mężczyzna podał mu odzienie krótką chwilę później, wyjąwszy je z ogromnej szafy, mieszczącej jedynie te elementy odzieży wierzchniej, które Changho nosił na co dzień. Reszta znajdowała się na piętrze, w jego przestronnej garderobie, która częściowo ucierpiała w wyniku eksplozji kilka dni temu. Na razie nie myślał jednak o złożeniu wizyty w luksusowym domu towarowym, by poszerzyć uszczuploną kolekcję płaszczy, koszul, swetrów czy garniturowych spodni. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Mnóstwo spraw.

Zanim jeszcze wyszli z budynku, tygrys przywołał do siebie kamerdynera, któremu następnie szepnął coś na ucho. Twarz słuchającego go staruszka nie zdradzała niczego — po prostu kiwnął głową na znak, że zrozumiał, a chwilę później już go nie było. Wtedy też Changho pośpieszył na zewnątrz, do zaparkowanego pod rezydencją auta, a Wooseop zaraz za nim, by zająć miejsce kierowcy.

— Do mieszkania? — zapytał, zapiąwszy pasy i odpaliwszy auto. Kiedy jego szef kiwnął głową, on zwolnił hamulec ręczny, po czym płynnie ruszył z podjazdu.

Nie rozmawiali ze sobą przez całą drogę, jadąc w kompletnej ciszy. Hybryda nie lubiła słuchać muzyki w aucie, stroniła również od radia, więc Wooseop nawet ją o to nie zapytał. Być może wyczuł, że lepiej będzie, jeżeli przestanie się odzywać. Changho mógł doskonale maskować emocje na swojej twarzy, ale jego zjeżony ogon był dostatecznym sygnałem, traktującym o tym, aby dać mu spokój.

— Wejść z tobą na górę? — spytał mężczyzna, gdy znaleźli się już w podziemnym parkingu apartamentowca.

— Dziękuję. — Tygrys pokręcił głową. — Jedź do siebie i odpocznij, jutro będzie towarzyszył mi Haon.

Mówił spokojnym, acz niezwykle poważnym tonem.

Hyungnim... Czy ja zrobiłem coś nie tak?

— Gdyby tak było, na pewno bym ci powiedział — zapewnił swojego pracownika, unosząc prawy kącik ust w grymasie przypominającym uśmieszek. Jedna z jego dłoni znalazła się na metalowej klamce i otworzyła drzwi. — Jesteś jednym z moich najbardziej zaufanych ludzi, Wooseop. Wiesz doskonale, że zaufanie jest dla mnie ważne. Nie zapominaj o tym.

Zostawił go z tymi słowami i opuścił auto, udając się powolnym krokiem w stronę windy. Choć nie obracał się za siebie, wiedział doskonale, że mężczyzna obserwuje go zza szyby pojazdu. Nie poświęcił mu już jednak ani jednego spojrzenia, tylko zniknął za drzwiami windy i natychmiast wcisnął przycisk odpowiedniego piętra.

TIGER MOTHWhere stories live. Discover now