4 ❖ I'LL BE DRUNK TEXTING YOU

691 141 30
                                    

Dobrej zabawy, tygryski! — wika

—❖—



Wieść o wynikach testów antydopingowych Jehy w mgnieniu oka obległa każdy zakamarek sportowego światka. Mówiono o nim i w Stanach, i Europie, i również na ojczyźnie, którą okrył niewiarygodną hańbą. Jeszcze kilka dni temu był faworytem osób obstawiających zakłady bukmacherskie, chwalebnie ochrzczony drugim Tysonem. Dziś? Oszustem sięgającym po doping i rozczarowaniem. Wielkim rozczarowaniem.

Kiedy powtórzone w poniedziałkowy poranek badanie wykazało obecność tych samych substancji, co pierwszy test, nikt nie chciał mu już dłużej wierzyć — ani jedna osoba spośród kilkunastu wchodzących w skład zespołu. Trener spoglądał na niego z rosnącym zawodem i goryczą, zaciskał szczękę i oddychał tak ciężko, że dźwięk jego sapania z łatwością docierał do uszu Jehy, siedzącego dwa metry dalej, pod ścianą.

Świat boksera z dnia na dzień stawał się pusty — najpierw zabrano mu honor, następnie długo wyczekiwaną walkę, zespół i pieniądze. Mnóstwo pieniędzy. Za pojedynek, który nie mógł odbyć się z jego winy, musiał zapłacić dokładnie tyle, ile zainwestowano w promocję oraz wysoką jakość przedsięwzięcia — całe sto sześćdziesiąt milionów dolarów. Kiedy kwota zsumowała się z karą, jaką nałożyły na niego federacje bokserskie, odbierając mu zdobyte pasy, Jeha wiedział już, że będzie zmuszony zmniejszyć swój majątek, począwszy od drogich, sportowych aut.

Przestał rozmawiać z Danielem, który z jednej strony twierdził, że w to wszystko nie wierzy, a z drugiej próbował namówić go, aby przyznał się do winy.

— Kurwa mać, przecież mówiłem ci, że nic nie biorę! — wrzasnął Jeha, gdy po raz kolejny usłyszał oburzające kalumnie ze strony Koreańczyka. — Jak możesz we mnie wątpić, co? Rozumiem wszystkich innych ludzi, fuck them all, ale ty, Daniel? Ty...?

Mężczyzna odsunął kubek mrożonego latte od ust i westchnął, patrząc na boksera. Siedzieli w salonie, z mnóstwem teczek i dokumentów, umów, aneksów, faktur, które spłynęły do nich w ciągu ostatniej doby. Daniel bez przerwy był na gorącej linii. Korzystał z trzech telefonów, by móc to wszystko ogarnąć.

— To nie tak, że w ciebie wątpię, stary — odparł po dłuższej chwili, odstawiwszy naczynie na szklany stolik. — Za pierwszym razem coś mogło pójść nie tak. Nie wiem, kurwa, mogli się pomylić, tak jak przy teście ciążowym. Ale drugi raz? Jest ci głupio i nie wiesz, co robić, czaję, wstydzisz się, CZAJĘ. Mnie możesz powiedzieć.

— Mówię, ale mi nie wierzysz.

— Nawet gdybym ci wierzył, to i tak gówno daje. — Daniel wzruszył ramionami, po czym sięgnął po jedną z teczek, tę z logiem Hyundaia. — Zerwali z tobą umowę i nałożyli karę. To samo FILA, Gucci, Chilsung, Live Smart, Samsung, kurwa, nawet Coca-Cola. Niedługo zajebią ci twój dom, bo nie będzie cię stać, aby go utrzymać.

— Jeszcze parę dni temu to był nasz dom — wtrącił Jeha, parskając. Nie spał od pięćdziesięciu godzin, miał przekrwione oczy i szarą skórę. Sok żołądkowy podchodził mu do gardła, pozostawiając po sobie kwaśną, gęstą gulę.

— Moją rolą było pokazywanie cię światu, szukanie okazji i zarządzanie wszystkim, byś mógł pławić się w sukcesach i kolejnych osiągnięciach. To ty pozbawiłeś mnie w tym momencie pracy. Mógłbym cię za to pozwać. Jesteśmy w Ameryce, Jay, tu pieniądze muszą się zgadzać.

— Och, przestań pierdolić.

— Beze mnie nie byłbyś tu, gdzie teraz, ale to przez ciebie wracamy do punktu wyjścia.

TIGER MOTHحيث تعيش القصص. اكتشف الآن