Rozdział 2

2 0 0
                                    

Obudziły go promienie letniego słońca. Mrużył oczy myśląc o wczorajszym dniu. Strasznie go bolała szczęka od ściskania jej gdy płakał; głowa, którą najchętniej znów by położył na poduszkę, ale i po raz pierwszy oczy jego tak były opuchnięte oraz czerwone, że nie mógł ich otworzyć. Wiedział jednak, że powinien wstać do pani Ani, która zapewne już mu robiła śniadanie. Usiadł najpierw na łóżku, obkręcił głowę dookoła i wstał. Zaczęło mu się kręcić w głowie, a i ledwo co widział na oczy, zaczął myśleć jak to nie dobrze muszą się czuć osoby po alkoholu. Napił się wody, która leżała na jego biurku i otworzył drzwi. Wyszedł z pokoju i zaczął iść w stronę kuchni. Zszedł z schodów i zmęczony, bez kapci skręcił w prawo. Przywitał się z sprzątaczkami, które akurat szły. Miny miały jak z horroru, przerażone nie wiedziały zbytnio co zrobić z Freakiem w domu. Był pewien, że nie zdradzą nic rodzicom, nawet jak również nie mają przechylnej opinii do tej części społeczeństwa. Tłumaczył to intuicją oraz wrodzoną życzliwością tych kobiet, nie sądził jednak, że mógłby choć przez moment być naiwnym nastolatkiem. 

Dotarł do kuchni całkiem rozbudzony. Spacer po dużej willi, po zimnych płytkach dobrze mu zrobił. W kuchni zastał panią Anię, która coś mieszała w misce na blacie. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się miło i przywitała się z nim. Wiedział, że nie był to uśmiech, który zawsze mu dawała, niewinny i bez skazy, ten był blady z smutną prawdą. Nico odpowiedział jej równie serdecznym uśmiechem i usiadł na krześle obok blatu. Pani Ania spojrzała na niego jednym kątem oka, nie przestając mieszać. Nico się domyślił, że robi ona ukochane przez niego naleśniki. Nikt nie robił tak dobrze naleśników jak pani Ania. Gdy skończyła mieszać, odłożyła ciasto, które musiało postać chwilę, żeby urosło. Gdy się znów do niego odwróciła, Nico zauważył, że kobieta miała szkliste oczy, na dodatek czerwone. Musiała wiele przepłakać albo do późna siedzieć. Nico nie wykluczał żadnej z tych opcji.

— Nicolasie  Zaczęła ona dość poważnie, przez co chłopak się zląkł. Przełknął ślinę i zaczął słuchać uważnie  Nie będę owijać w bawełnę  powiedziała i oparła dłonie o stół, trzęsąc się cała  Masz takie szczęście, że wywodzisz się z zamożnej rodziny. Dyrektor pozwolił Ci zacząć szkołę na drugim roku. Jest to szkoła z internatem imienia Kortela Porta. Dzisiaj po południu przyjedzie wóz, który Cię zawiezie do szkoły na północy Anglii. Będziesz się tam uczyć przez następne trzy lata, zdasz maturę i będziesz mógł robić co chcesz.  Wzięła głęboki oddech i rozłożyła ramiona. Łza jej popłynęła po policzku  Nic więcej nie wiem na temat tej szkoły, wszystkiego się dzisiaj dowiesz.  Peter wstał z stołka i przytulił panią Anię. Był zaskoczony, że już teraz będzie musiał iść do szkoły, w końcu dopiero się zaczęły wakacje, a on nie zdążył porządnie odpocząć. Wiedział jednak, że musi być dzielny, żeby sprostać nowej rzeczywistości.

 Okej  powiedział spokojnie, nie dając po sobie poznać, że się stresuje  Pomożesz mi się spakować?  zapytał, a pani Ania potaknęła i się odsunęła od chłopca, ocierając swoją łzę. Smutny był to dla niego widok, ale postanowił być dzielny, choć mentalnie nie rozumiał jeszcze powagi sytuacji. Był to nadal jeden wielki sen

 Oczywiście Nico  powiedziała i zaczęła smażyć naleśniki. W ich jadalni nastała ponura cisza, która mogła tylko zwiastować burzę lub tornado, które szło w jego stronę. Nie przypuszczał jednak, że w każdym działaniu jest ta dobra strona medalu, w końcu po burzy nie dość, że wychodzi tęcza, to na dodatek zjawisko to odbiera nam wraz z swym silnym wiatrem rzeczy niestałe, prostackie i delikatne.

The Synergy of Our EyesWhere stories live. Discover now