°•°Rubinowe oczy°•°

290 14 0
                                    


°•°•°•°•°

Coś więcej niż słodkie

°•°•°•°•°

Mógł uznać ją za dziwaczkę. Bo była. Przynajmniej tak twierdził. Dziewczyny powinny trzymać się razem tak? Powinny malować sobie paznokcie, czekać na promocję na drogie kosmetyki, biegać wolnymi dniami po galeriach. Powinny wszystkie się przyjaźnić i trzymać razem, pomagać, wygadywać, obgadywać. Ona trzymała się jak najdalej od wszystkich. Siedziała za nim w ławce, sama. Na przerwach, gdy wszyscy opuszczali salę, zakładała słuchawki i zasypiała odwrócona w stronę okna. Gdy jednak większość zostawała w sali lekcyjnej, opuszczała ją. Wychodziła idąc w swoje miejsca. Na przerwach obiadowych, znikała. Nigdy nie widział jej na stołówce.
Jednak to jaka była, nie zmieniało faktu, że czuł do niej szacunek. Słuchała jego ulubionych wykonawców, przesiadywała na siłowni. Była silna i dobrze korzystała ze swojego quirku.
Zawsze rumieniec wkradał się na jej twarz kiedy ktoś z klasy się do niej odzywał. Wszyscy ją uwielbiali. Z niewiadomych przyczyn, była pupilkiem aizawy, który również nie zdawał sobie sprawy z tego, że ją faworyzuje. Może to przez jej wewnętrzny spokój ducha. Albo przez ogólne opanowanie.
Zawsze lekko się uśmiechała, będąc zarumieniona, kiedy Kaminari z Kirishimą próbują się z nią zaprzyjaźnić. Pomimo, że ma ładne imię, wszyscy nadali jej już ksywkę, na którą zgodę się nie pytali.

- Ohayo, Sonic. - Kaminari uśmiechnął się ponownie zajmując miejsce równolegle z nią. Jedyne co, uśmiechnęła się. Nie mówiła zbyt dużo.
Jedyne co o niej wiedzieli, to to, że była hybrydą. Pierwszym jej quirkiem była szybkość. Można było rzec, że była szybsza od światła, a to robiło wrażenie na każdym. Nikomu nie zostało wyjawione jaka jest jej druga zdolność.
Nieraz widział jak przerażona wpatruje się w jedno miejsce, jak kiwa głową, lub rozmawia sama ze sobą.
Zawsze wychodzi z sali ostatnia, nawet jak próbuje dłużej zostać, przetrzymać się, zawsze wyjdzie ostatnia.

Na przerwie obiadowej został w klasie. Na początku myślał, że wyszła do swoich ulubionych miejsc w szkolnym parku. Jednak wróciła po chwili. Wyglądała na zmęczona bardziej niż jest zawsze. Jej cera była blada i matowa, a jedynym kolorem byly jej sińce pod oczami. Oczy miała białe z niebieską obwódką. Rzęsy gęste i długie. Podkreślała je ciemna kredka wokół oka. Włosy, proste jak druty, ciemne jak noc, opadały na jej twarz zasłaniając widok z boków. Odgarnęła niezdarnie motylkową grzywkę. Usta naturalnego koloru. Nie chciał żeby ktoś zauważył, że ma do jej osoby słabość. Od samego gimnazjum czuł motylki w brzuchu na sam jej widok, a serce biło szybciej, ściskało się jak widział ją w takim stanie, jak nie czuła się szczęśliwa. Czuł wzrok Todorokiego na sobie i zmuszony opuścił wzrok spowrotem na swoje śniadanie.
Burknął pod nosem obrazę na chłopaka, który po chwili się odezwał.

- Tomoko, wszystko w porządku? - Stał obok jej ławki. Trzymał dłoń na ramieniu. Wpatrywał się w nią intensywnie próbując, wyczytać wszystko jak z książki. Podniosła głowę patrząc na niego. Uśmiechnęła się lekko przekrzywiając głowę.

- Jak najbardziej, Todoroki-kun. Miałam problem dzisiaj zasnąć i tak jakoś wyszło, że z dwudziestej drugiej zrobiła się siódma rano. - Uznał, że nie potrzebnie będzie zamartwiać się tym, jak go nazwała. Nie spała całą noc?

- Nie powinnaś przyjść do szkoły. Jeżeli nie czujesz się na siłach możesz wrócić do domu. Poinformuję Aizawę o twoim stanie. - przykucnął trzymając dłoń na jej dłoni. - reszta lekcji będzie potrzebować siły fizycznej. Nic nie zjadłaś ani nie spałaś. Nie mogę pozwolić na to by coś Ci się stało.

- Naprawdę jest wszystko dobrze i dam radę - uśmiechnęła się kolejny raz, zakładając kosmyk włosów za ucho.
Westchnął wiedząc, że dziewczyna jest uparta.

- w takim razie kupię ci coś słodkiego w automacie - wyszedł nie słuchając kolejnych protestów.

Wpatrywał się w nią swoimi rubinowymi oczami. Jego twarz nie wyrażała złości, tylko zmartwienie. Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Odchrząknął i postawił przed nią niedokończony posiłek. Ryż z warzywami i mięsem.

- Powinnaś zjeść coś więcej niż coś słodkiego - starał się nie brzmieć chamsko. Wydawała mu się taka wrażliwa. Bał się powiedzieć cokolwiek. Jakby była lalką z porcelany. Nie chciał jej stłuc. Zdążył zauważyć, że nigdy nic nie jadła, a tkanka tłuszczową na jej ciele nie istniała. - naprawdę nie chce słuchać twoich odmów, więc to jedz. Wstałem dzisiaj specjalnie godzinę szybciej żeby to zrobić, a ja już sam tego nie zjem. Szkoda wyrzucić. - wzruszył ramionami. Było mu gorąco. Pierwszy raz od zakończenia gimnazjum się do niej odezwał.

- To jest naprawdę smaczne Bakugou - uśmiechnęła się zjadając kolejny kęs jedzenia. - jesteś super kucharzem - zaśmiała się cicho.




























720

Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Where stories live. Discover now