Gladstone Gander

10 0 0
                                    

Gladstone podskoczył słysząc za sobą odgłos którego nie potrafił zidentyfikować. Spojrzał za siebie jednak nie dostrzegając niczego był zmuszony ponownie odwrócić wzrok by w wątpliwym światłe pochodni patrzeć pod nogi i przypadkiem się nie potknąć, znowu. Szczerze mówiąc to, że to się w ogóle stało chociaż raz było jak na jego możliwości po prostu nieprawdopodobne. To był zdecydowanie jeden z jego najmniej szczęśliwszych dni w całym jego życiu i to go zaczynało po prostu przerażać. Nie wiedział czy to było spowodowane towarzystwem Donalda który był najbardziej pechowy w całej ich rodzinie czy może przypadkiem nie zaraził się jakąś klątwą po dotknięciu jakiegoś super drogiego i starego artefaktu którego wujek kazał mu pod żadnym pozorem nie dotykać.

Zaczęło się od tego, że postanowił zrobić coś miłego co naprawdę rzadko robił pod jakąkolwiek postacią, zwyczajnie nie był do tego stworzony i nawet się z tym nie krył ku niezadowoleniu swojego kuzynostwa. Chciał zrobić najzwyklejsze w świecie naleśniki jednak najwyraźniej się dość mocno przeliczył w swoich możliwościach do czego nie chciał pod żadnym pozorem się przyznać. Potem próbował ją posprzątać na szybko zanim ktokolwiek zdołał to zobaczyć co miał wrażenie, że udało mu się cudem chociaż tak naprawdę nie musiał się nawet wysilać, zupełnie tak jakby myśl o tym, że nie chciał ponownie zostać wysłanym do swojego pokoju dodawała mu sił. Zjedli śniadanie przyrządzone przez Duckworth'a, a następnie mieli trochę czasu dla siebie przed następną przygodą.

Większość czasu spędził z Fethry'm ponieważ to właśnie z nim dogadywał się najlepiej z całej trójki. Koniec końców ponownie skończyli w bibliotece na co nie przestawał głośno narzekać, starszy jednak się tym zbytnio nie przejmował opowiadając mu o różnych rzeczach, które znalazł w książkach. Nie wiedział ile dokładnie nad tym spędzili jednak w pewnym momencie został poproszony o to żeby podał ubranemu na czerwono chłopakowi jedną książkę za nim. Obrócił się na pięcie, a następnie chwycił ją pociągając w swoją stronę, i nic się nie wydarzyło co powinno być normalnym i powszechnym zjawiskiem jednak nie dla niego. Nie dla dzieciaka który został wychowywany na tym, że nawet jak będzie chodził po starożytnych korytarzach jakiejś świątyni to zawsze w końcu nadepnie na jakiś banknot który nie będzie się chciał potem od niego w ogóle odkleić.

Ogólnie Gander miał wrażenie jakby jego szczęście zostało w ostatnim czasie szwankować, raz ono było, a raz znikało zupełnie jakby wymieniało się co jakiś czas tylko ten czas nie był do końca ustalony. Na dodatek zdarzało się to kompletnie w różnych i niespodziewanych momentach więc po prostu nie rozumiał o co w tym wszystkim chodziło. Wolał jednak sobie mówić, że to powinno za chwilę mu przejść i jego dobra passa wróci za chwilę na dobrą drogę żeby dalej mógł cieszyć się swoim statusem najszczęśliwszej kaczki w rodzinie.

— A więc tak się bawimy co?

Wraz z resztą zatrzymał się w miejscu słysząc głos Scrooge oraz uniósł głowę do góry nawet nie zdając sobie sprawy kiedy opuścił go na swoje ręce. Wbił spojrzenie w plecy wuja opierając się o ścianę obok nie zważając na to czy powinien to zrobić czy nie, i tak jego kurtka nie pobrudziła się w żadnym miejscu mimo wielu pajęczyn i kurzu który nagromadził się przez lata. Przed nimi znajdowała się ściana w której nie dostrzegał niczego nie zwykłego w przeciwieństwie do najstarszego który przyglądał się jej z aż zbyt dużym zainteresowaniem. Znając życie nie miało się to skończyć zbyt dobrze jednak pocieszał się myślą, że przynajmniej on sam wyjdzie z tego cało i w razie czego będzie on mógł się stamtąd wydostać.

— Co to jest wujku Scrooge? — Zapytała Della podchodząc w jego stronę jednak starzec odepchnął ją do tyłu za pomocą swojej laski.

— Pułapka, Fethry chłopcze, wiesz coś na jej temat? — Obrócił się w stronę chłopca trzymającego w swoim rękach książkę którą teraz z zawzięciem kartkował by wyszukać daną informację.

"Ulubieńcy" || Ducktales ||Where stories live. Discover now