8. na kacu przed telewizorem

314 10 1
                                    

Isabella

Tydzień minął nieubłaganie szybko. Nim się obejrzałam był już piątek wieczór. Niezadowolona jechałam z chłopakiem pod jego jednostkę treningową aby go pożegnać.  Tego wieczora wyjeżdżali na mecz, który był jutro po południu. 

Dni spędzałam na nauce w szkole, pomaganiu w domu, wychodzeniu ze znajomymi. Resztę tego czasu zajmował chłopak. W ten sposób zaparkowałam pod budynkiem i spojrzałam zbitą miną na chłopaka. On się uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wysiadłam wraz z nim i mocno go przytuliłam zanim dołączył do kolegów z drużyny. 

Ledwo zaparkowałam a przede mną pojawił się Jobe i natychmiast pociągnął do mojego pokoju. Adam oraz Sue wywracali moją szafę, Kevin czytał opakowania kosmetyków a Maria przeglądała w lusterku. 

-Co tu się do chuja pana wyprawia? - spytałam całkowicie zszokowana. Oni jak jeden mąż odwrócili się w moim kierunku i wzruszyli ramionami. 

-Jak to co? - Maria się zaśmiała. - siadaj na krzesełku malujemy cię i na jakiś klub idziemy. Pierwszy dzień izolacji od chłopaka. 

-I Jobe się na to zgodził? - nie wierzyłam w to ale posłusznie usiadłam i oddałam się w ręce jak miałam nadzieje profesjonalistów. 

Nie minęła godzina a już wszyscy wsiadaliśmy do taksówek. Miałam na sobie dość obcisłą, materiałową sukienkę oraz parę wysokich kozaczków. Ekran mojego telefonu się zaświecił a siedzący obok mnie Jobe zaśmiał się. 

Jude
wiem o wszystkim, baw się dobrze

Polubiłam tylko wiadomość a następnie wyłączyłam telefon. Wszyscy wiedzieli o  tym nikczemnym planie poza mną. Mogłam się zapierać rękami i nogami a i tak wylądowałabym na parkiecie wśród obcych mi ludzi. Nie słuchałam o czym dokładnie mówią moi przyjaciele. Myślami krążyłam po półwyspie Iberyjskim. Za kilka miesięcy miałam szansę zamieszkać blisko swojej najlepszej przyjaciółki i brata. 

Jedynym wtedy dla mnie problemem będzie kilka godzin podróży między dwoma miastami. A jeszcze przed tym informacja czy aby na pewno dostałam się na daną uczelnie. Tina doradzała mi wyluzować i faktycznie wykorzystać fakt, że jadę na imprezę i bawić się jakby jutra miało nie być. Pablo jedynie prosił aby nie przesadziła z alkoholem. W długiej wiadomości, którą czytał mi przez ramię Jobe, była historia zachlanego Balde. Tuż po wygraniu Superpucharu Hiszpanii poszli w taki, jak to on nazwał, melanż, że zastanawiali się dlaczego obudzili się tulący się do siebie w hotelowym lobby. Ich zatrucie alkoholem sprawiło, że całego kaca przesiedzieli w łazience wymiotując naprzemiennie. Dodatkowo potem okazało się, że struli się lokalnym jedzeniem. 

Biorąc to sobie za przestrogę wyszłam jako przed ostatnia z samochodu. Kierowałam się za przyjaciółmi na wynajętą przez nich loże. Oparłam się plecami o skórzaną kanapę i zdałam się na wybór Sue w sprawie drinków. Gdy tylko wróciła powiedziała, że za chwilę będą. 

Jej słowa okazały się prawdą i na naszym stole pojawiło się sześć identycznych drinków. Popijając swoje mojito patrzyłam jak losowi ludzie tańczą lub rozmawiają przy barze. Czułam się tu dziwnie a dziewczyny chciały jak najszybciej oddać się w wir tańca. Siłą zaciągnięta na parkiet, poruszałam swoim ciałem w rytm Danza Kurduo. 

Gdy tylko udało mi się ponownie wrócić do loży w której byliśmy od razu podstawiono mi olejny alkohol pod nos. Westchnęłam i wznosząc kieliszek w górę, błagałam się o to aby moja samokontrola jeszcze istniała. Nie chciałam skończyć jak swój brat oraz jego najlepszy przyjaciel. 

Balde i Torre to nierozłączny duet. Byli jak Pat i Mat w hiszpańskiej edycji. Po rozmowach z chłopakami mogłam wnioskować, że pewnie już od dawna podpierdalają sobie czyste gacie z szafy. A może nawet zęby tą samą szczoteczką myją. Mogli iść razem śpiewać do chórku kościelnego a następnie pozbawić ich największego wspólnego wroga ostatniego oddechu. 

just love me || Jude BellinghamWhere stories live. Discover now