11 ❖ I FUCK BEST WHEN I'M MAD AS FUCK

Start from the beginning
                                    

— Jesteś już gotowy, hyungnim? — zapytał Wooseop, podnosząc się z kanapy. Wyglądał, jakby poczuł ulgę, ujrzawszy swojego szefa.

Tygrys skinął pojedynczo głową, oddał mu zapakowane w pokrowce ubrania i poprosił, aby mężczyzna zabrał pięciolatkę do samochodu. Sam miał zamiar dołączyć do nich chwilę później, gdy tylko pożegna się z Jehą.

Usłyszawszy dźwięk zamykających się drzwi, podszedł do milczącego dwudziestopięciolatka, który w dalszym ciągu opierał się o boczne oparcie kanapy, zaciskając na niej palce obydwu dłoni. Robił to tak mocno, jakby miał zamiar doszczętnie podziurawić mebel. Kiedy tygrys stanął przed nim, uniósł wzrok na jego twarz, wciąż marszcząc brwi.

— Dziękuję, że nas przenocowałeś — odezwał się starszy, a jego ogon powędrował w stronę uda sportowca, na nieszczęście przysłoniętego bawełnianym materiałem.

— To ty się tutaj wepchnąłeś — przypomniał mu Jeha. Głos miał chropawy, pełen kipiącej w nim złości. — Sam z siebie bym cię nie zaprosił.

— I sam z siebie nie umiałeś mi odmówić?

— Jestem teraz zbyt wkurwiony, aby znosić twoje gadanie — skwitował, odwracając wzrok. Czuł łaskotanie w miejscu, które muskał ogon hybrydy. — Idź już, Eunha na ciebie czeka.

Changho pokiwał głową, lecz zanim faktycznie się wycofał, postanowił pochylić się na chwilę w stronę Jehy, dotykając jego rozgrzanego policzka, i powiedzieć:

— Jeżeli będziesz chciał się wyżyć gdzie indziej niż na treningu, to do mnie zadzwoń. Wiesz, jak mogę ci pomóc.

A kilkanaście sekund później już go nie było, pozostał po nim jedynie zapach piżma, szarej ambry i oudu, kilka naczyń w zlewie i w połowie pełne opakowanie płatków Chex. Nic więcej.

Choć bokserowi wdawało się wcześniej, że gdy tylko zostanie sam, będzie czuł się lepiej, w rzeczywistości natrętne myśli jeszcze sprawniej wgryzały mu się w głowę. Zaczął zastanawiać się, czy to w ogóle była prawda — ta cała sprawa z Brantem. Przecież Daniel nigdy by mu tego nie zrobił. Urwali ze sobą kontakt w wyniku głupiego nieporozumienia, ale wciąż byli przyjaciółmi, którzy mieli się prędzej czy później pogodzić. Zresztą... Jeha nie potrzebował się godzić. Wystarczyłoby mu tylko, aby Daniel zadzwonił do niego i powiedział, że powinni zacząć od nowa. W końcu byli naprawdę zgranym duetem. Nie mogli tak po prostu o tym zapomnieć.

Poczuł, że musi jak najszybciej znaleźć się na sali treningowej, że jeśli tego nie zrobi, zdemoluje całe mieszkanie. W biegu dopakował więc rzeczy do sportowej torby, a potem, przewiesiwszy ją przez ramię, wyleciał jak poparzony z mieszkania. Śpieszyło mu się tak bardzo, że aż nie potrafił wycelować kluczem w zamek, więc koniec końców zostawił drzwi otwarte, świadom, że w środku znajduje się przecież jego ojciec.

Czekając na przystanku autobusowym, stał oparty ramieniem o szklany bok wiaty wyklejonej plakatem z jakimś idolem świętującym urodziny. Po drugiej stronie znajdowała się z kolei reklama najnowszej książki Han Kang, na którą Jeha zerknął przelotnie, wyciągając komórkę.

W końcu odważył się sprawdzić w internecie, czy słowa Hyosanga były prawdą. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że nie, jednak gdy tylko wpisał imię i nazwisko przyjaciela, jego oczom ukazało się mnóstwo artykułów z ostatniej doby, potwierdzających to, czego tak bardzo nie chciał zobaczyć.

Ledwie doczytał jeden z artykułów do końca, a już wybierał numer do Daniela, nie przejmując się różnicą czasową między Busan a Los Angeles, która wynosiła szesnaście godzin. To był ten moment, kiedy wydawało mu się, że media kłamią i że tylko przyjaciel powie mu, jak jest naprawdę.

TIGER MOTHWhere stories live. Discover now