ROZDZIAŁ 1

132 10 5
                                    

-Wyglądasz przyzwoicie jak na ciebie - powiedziała mi matka gdy, poprawiała sobie włosy.

 Szykowałyśmy się wtedy na  bal z okazji 20 lat panowania na tronie przez mojego ojca. Ojciec zawsze był dla mnie dobry ale, matka to zupełne przeciwieństwo niego. Gdy byłam mała nie rozumiałam dlaczego nie może być dla mnie tak dobra jak ciocia Beatrice dla Catherine lecz, teraz rozumiem nie zależało jej na mnie. Przynajmniej prywatnie jej nie zależało bo gdy, byłyśmy przy publice zachowywała się jak ciocia Beatrice tylko, bardziej sztucznie? W każdym razie mruknęłam jej jakieś podziękowania lecz, uważam że były one niepotrzebne ale, po co parę minut przed wyjazdem się z nią kłócić. Zaraz potem przyszła Florencia by oznajmić nam że Mathew czeka na nas już w samochodzie. tak więc, szybko spakowałam telefon i parę innych rzeczy do torebki i ruszyłam w moich strasznie niewygodnych szpilkach za matką .Gdy, weszłyśmy do samochodu czekała już tam na nas cała cała rodzina królewska. Tak uprzedzając wszystkie pytania należę do rodziny królewskiej. Usiadłam obok Catherine i, powiedziałam :

-Hej- mówiąc to uśmiechnęłam się do niej.

-Hej-odburknęła. 

Aha czyli nadal jest obrażona za wczoraj. Tak naprawdę wcale nic takiego nie powiedziałam. Naprawdę chciałam jej tylko  pomóc. Ja tylko krzyknęłam do paparazzi by przestali do niej krzyczeć że czy to prawda że żywi uczucia w stosunku do lorda Philipa. więc ja krzyknęłam na nich że jak tak to co? Zabiją ją? No i, potem dostałam srogą karę w postaci dwóch godzin zrzędzenie matki jak to nieodpowiedzialna byłam i nie nadaję się na tron. To ostatnie trochę bardziej zabolało lecz, nie może równać się  z tym jak zabolało zawiedzione spojrzenie ojca. Ojciec miał tą minę tylko wtedy jak naprawdę spieprzyłam sprawę. Jeżeli chodzi o Catherine jest na mnie zła o to (z jasnych przyczyn) ale, wie że mi wybaczy. Zawsze tak robi. A więc co zrobiłam? Jak zwykle żyjąc zgodnie z moja zasadą najpierw mów potem myśl wypaliłam:

-Jesteś na mnie zła?-Jak tylko powiedziałam to na głos zrozumiałam że to pytanie było oczywiste.

-Zgadnij cymbale!-krzyknęła jeszcze bardziej naburmuszona niż była.

Chciałam coś powiedzieć ale wtrąciła się ciocia Beatrice. Jak zawsze w najlepszym momencie. Ciocia Beatrice była dla mnie jak matka. Co bardzo irytowało Catherine. Choć nigdy tego nie powiedziała widziałam to w jej oczach. Były smutne lecz, najwięcej w nich było widać było  zazdrości.

-Dosyć Catherine Mery Clarke! Twoje zachowanie w stosunku do twojej kuzynki jest naganne! Victoria popełniła błąd ale, cię przeprosiła na miłość boską!

chciałam cos dopowiedzieć lecz, Catherine  nie dała mi dojść do słowa.

-Mamo czy, ty nie rozumiesz? Ona od dziecka rujnuje mi życie w szkole, w prasie i, wielu innych miejscach. Mało tego raz jedyny kurwa raz spodoba mi się jakiś chłopak i jej o tym powiem to na następny dzień  dowie się o tym cały jebany świat! A ty jeszcze jej bronisz?! Gdzie jest ta jebana sprawiedliwość którą wszystkim wygłaszasz? zaraz, kurwa świętą zostaniesz! A wiesz co jest najgorsze? Że ten chłopak będzie na tym balu I będę musiała się tłumaczyć dlaczego moja jebana młodsza kuzynka rozpowiedziała całej prasie że jestem w nim zakochana!

Przez chwile wydawało mi się że, ciocia chciała coś powiedzieć ale, chyba ją zatkało. Pewnie jeszcze nigdy nie widziała jak jej córka klnie. A na pewno nie aż, tak. O dziwo nikt z naszej rodzinki się jeszcze nie przyczepił. Co było dla mnie szokiem biorąc pod uwagę że są w tym specjalistami. Nie dano mi się nad tym długo zastanowić ponieważ, zaczęłam słyszeć głosy paparazzi co mogło znaczyć tylko jedno. Dojechaliśmy na bal a ten bal nie będzie łatwy to będzie rzeź

DIADEMWhere stories live. Discover now