– Nigdy nie przepraszaj za radość. Masz prawo do szczęścia, Karolina. Możesz jednocześnie cieszyć się z życia i nosić w sercu ludzi, którzy nie mogą dłużej tu być. Powinnaś to robić choćby dla nich.
– Ania by tego chciała... – szczerze przyznałam mu rację.
– Chciałaby też, żebym zabrał cię na weekend za miasto.
– Nie żartuj sobie.
– Nie żartuję.
– Nigdzie nie pojadę.
– Dlaczego?
– Bo chciałabym wybrać się gdzieś z jej córkami.
– Rozmawiałem z Tomkiem. Nie wróciły jeszcze od dziadków.
– Aha. Jak on się czuje?
– Trzyma się. Ania zostawiła mu trzysta sześćdziesiąt pięć prezentów, by przez pierwszy rok otwierał jeden dziennie.
– Cała Ania. – Zacisnęłam usta, by się nie rozkleić. – Mnie też coś zostawiła, ale jeszcze nie potrafię tego otworzyć.
– Mogę to zrobić z tobą, jak będziesz chciała.
– Nie dzisiaj.
– Dzisiaj muszę popracować, bo za trzy dni wyjeżdżamy.
– Teo, ja naprawdę nie mogę.
– Dlaczego?
– Mam... zobowiązania i inne wydatki.
– Jakie?
– Nieważne.
– Ważne. Mogę ci pomóc.
– Poradzę sobie.
– Nie chcę, żebyś sobie sama radziła. Chcę być dla ciebie podporą.
– Jesteś.
– Czyżby? – Zirytował się.
– Tak, Teo, jesteś dla mnie podporą – zapewniłam. – Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Ale są rzeczy, o które nie mogę cię prosić. To byłoby zbyt wiele...
– Czy ty nie widzisz, że przychyliłbym ci nieba, gdybyś tylko dała mi szansę!? – Wkurzył się. Opuścił luźno obie ręce, jednak nie cofnął się ani o krok.
– Ja tobie też! – Również podniosłam głos. – A jednak to ty nieustannie przychylasz mi nieba, nie dając jednocześnie możliwości, by się odwdzięczyć – dodałam prawie szeptem.
– Wiele razy pomagałaś mi w restauracjach. Nigdy nie miałem żadnych oporów, by cię o to prosić, gdy potrzebowałem dodatkowej pary rąk. Raz do rana stałaś za barem.
– I dobrze się przy tym bawiłam – przypomniałam.
– Zrobiłaś mi do wszystkich dań listę alergenów, ułożyłaś dietę Kamili i mojej kuzynce, której nawet nie znasz, robisz najlepsze masaże na świecie, wyjęłaś mi kilka kleszczy. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy mi pomogłaś!
– To nic takiego! To się nawet nie może mierzyć z pomocą, jaką dostałam od ciebie. Stawiasz mnie na nogi, Teo, i dobrze o tym wiesz!
– A ty mnie uczysz, jak być lepszym! – wydarł się. – Ale dobra, nieważne. – Machnął rękami, jakby się poddał. – Chcesz zrobić dla mnie coś ważnego?
– Oczywiście.
– To pojedź ze mną na weekend do rodziców. – Nie dawał za wygraną.
– Do rodziców?
YOU ARE READING
Nie pożałujesz
RomanceŻycie bywa trudne, a cierpienie to nieodzowny element. Czasem gorzej już być nie może. Niezastąpionym może okazać się wówczas uparty, charakterny i całkowicie rozbrajający samiec.
Rozdział 36
Start from the beginning