6. "Dziękuję"

10 1 4
                                    

Że co? - to jedyne co przeszło mi przez myśl w tamtej chwili. Rozpoznałam ten głos.

Należał do Willa.

Uniosłam wzrok znad telefonu i ujrzałam ten szczery uśmiech rozciągający się na jego ustach.

Włosy miał w nieładzie, oczy mu się cieszyły, a białe zęby szczerzyły się do mnie wesoło.

Nie mogłam nie zerknąć na jego ubiór; beżowy fartuch był elegancko wyprasowany, w końcu był w pracy, a pod spodem dało się zobaczyć flanelową koszulę w kratę.

Idealna nieidealność.

Na piersi widniała plakietka z napisem "William".

Jego imię brzmiało tak dumnie, jakby należało do ważnej persony, za to moje...

Cóż, dosłownie oznaczało roślinę.

Przez moje rozmyślania zapomniałam o Bożym świecie i ocknęłam się dopiero, gdy Will przypomniał mi, że jestem wśród żywych.

- Przepraszam... - podrapałam się po głowie. - Mówiłeś coś?

Parsknął rozbawiony.

- Pytałem, czy mogę ci coś podać.

- William! - gdzieś z tyłu lokalu rozległ się zachrypnięty głos. - Dwa razy latte na sojowym!

- Się robi! - odparł i ponownie zerknął na mnie. - Zaraz do ciebie przyjdę - puścił oczko i oddalił się w stronę szafek.

Gdy tak czekałam, minuty dłużyły się niemiłosiernie. Nie myślałam o tym co zamówić. Myślałam o tym, co się stało.

Bo to, że Will jest baristą to jedno, ale to, że zaparło mi dech w piersi na jego widok to drugie.

Postanowiłam odłożyć te rozmyślania na bok i lepiej pomyśleć o kawie.

Na kredowej tablicy widniały rodzaje kawy, mleka i dodatków, co wprawiło mnie w kompletne osłupienie.

Rozweselony Will przyleciał w podskokach do lady. Spojrzałam na niego pytająco.

- Jakaś starsza pani powiedziała mi, że jestem przystojny. W sumie... miała rację! - położył rękę dumnie na piersi.

Trudno mi to stwierdzić, ale chyba...

Chyba tak, był całkiem przystojny.

Nie wiedzieć czemu zaczerwieniłam się. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo blondyn rzucił mi pytanie.

- To może mrożoną?

- Co? - musiałam totalnie odlecieć, bo nie byłam w stanie ani trochę się skupić. A wzorowa uczennica powinna mieć koncentrację opanowaną w małym palcu.

Blondyn ponownie się roześmiał, tym razem w głos, przez co niektórzy ludzie zwrócili wzrok w naszą stronę.

- Przepraszam, ale czasami jesteś naprawdę zabawna. To co, mrożoną?

- Mhm... - przytaknęłam. - A... Czy to się czymś różni od zwykłej kawy, poza tym, że ma kostki lodu?

Czułam się zażenowana stojąc w jego obecności. Pogrążałam się coraz bardziej.

- Wiesz, nie musi to byc lód w czystej postaci. Ja często zamiast niego używam lodów waniliowych - sprzedał mi kolejny z tych swoich firmowych uśmiechów, a ja postarałam się go odwzajemnić. - Dodaję też bitej śmietany ana wierzch, a dla specjalnych klientów mam przygotowane polewy.

Znowu się zamyśliłam. Nie chciałam nawet liczyć, który to już raz w ciągu tego dnia.

- Wolisz karmel czy czekoladę?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 18, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Carpe DiemWhere stories live. Discover now