– Bella jest feministką, nie lubi męskiego uścisku na swojej kierownicy – zażartowałam. Zdecydowanie czułam się bardziej komfortowo, gdy między nami było wesoło.

– Każda feministka lubi męską dłoń, ale nie potrafi tego przyznać.

– Widzę, że masz doświadczenie. – Ugryzłam się w język, bo już poczułam rumieniec.

– Właśnie nie za duże, dlatego chciałbym ujarzmić Bellę.

– Masz. – Wystawiłam do niego dłoń z kluczykami i zamknęłam oczy, udając, że żałuję swojej decyzji.

– O yeah! – krzyknął i wziął je natychmiast. – Wsiadaj, mała, i zapnij pas. – Otworzył auto i wskoczył za kierownicę z entuzjazmem łobuza.

– Boże, co mi odbiło, że się na to zgodziłam? – zadałam retoryczne pytanie, gdy Teo dodał gazu.

– To mój urok osobisty sprawia, że kobiety tracą głowę.

– Bez urazy, mój drogi, ale po przemyśleniu muszę stwierdzić, że to chyba jednak była litość – zripostowałam.

– Jeśli będziesz zwracać się do mnie „mój drogi", będę częściej brał cię na litość.

– Nie musisz w takim razie nic robić, mój drogi.

– Ej! To zabolało moje wrażliwe serce. – Złapał się za pierś i westchnął.

– Żartowałam...

– Wiem, młoda. – Uśmiechnął się i przyspieszył, mimo że patrzył na mnie. – Ja ciebie też lubię. – Puścił mi oczko i skierował wzrok na drogę. Nie potwierdziłam i nie zaprzeczyłam. Zawstydził mnie. Zapadła niezręczna cisza, którą musiałam przerwać, bo Teo zaczął trochę za bardzo szaleć, a ja nie miałam pedałów po swojej stronie, by zahamować.

– Przepraszam, że przeszkadzam ci w zabawie, dzieciaku, ale jak robiłam pół roku temu przegląd, to już wtedy tarcze i klocki nadawały się do wymiany. Tak że weź to pod uwagę zawczasu – powiedziałam tylko półżartem, bo niestety mój samochód wymagał wielu napraw, na które nie miałam pieniędzy.

– Żartujesz?

– Tak jakby nie do końca...

– Wiesz, jest taka podstawowa zasada, że szybkie samochody muszą mieć dobre hamulce. Nie sztuką jest się rozpędzić, tylko zahamować.

– Tylko że Bella służy mi do przemieszczania się, a nie do rajdów.

– Tylko że, moja droga... Żeby szybki samochód był sprawny, trzeba go czasem przycisnąć. Podzespoły muszą się dosmarować. Ty w ogóle wiesz, jak eksploatować swoje turbo?

– To znaczy?

– Nie wiesz. – Wytrzeszczył na mnie oczy. Teraz jechał już przepisowo. – Rozumiem, że nie dajesz turbinie za bardzo poszaleć, więc przynajmniej poprawnie ją dogrzewasz. A studzisz ją przed zgaszeniem?

– Ale że jak? – Niczego nie rozumiałam z tego, co mówił.

– Młoda! – krzyknął z przerażeniem i zaczął się śmiać. – Biedna Bella. – Pogłaskał kierownicę i sięgnął do schowka. – Masz tu papier z przeglądu? – Wyjął książkę serwisową i obsłużył się, gdy stanęliśmy na czerwonym świetle. – Jezu, Karol, przecież tu trzeba zrobić remont. O, widzę, że masz nawet kosztorys z serwisu. Trzydzieści osiem tysięcy. – Zaśmiał się i zamknął książkę. – Chcieli cię ładnie ubrać. – Pokręcił głową. – Nie zrobiłaś nic od tamtej pory?

– Nie – przyznałam zawstydzona.

– Czemu?

– Bo przypadkiem nie miałam trzydziestu ośmiu tysięcy.

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now