Klatka (fragment)

11 0 0
                                    

Co wtedy, gdy budujemy w sobie wyobrażenie drugiej osoby takiej, jaką ją postrzegamy; na podstawie wspólnych doświadczeń, przeżyć, rozmów? Czasem wyobrażeń, tęsknot, marzeń. Może zdajemy sobie sprawę, że ten obraz jest przerysowany, wyidealizowany. Życzeniowo taki jakim chcielibyśmy go widzieć, a nie jakim faktycznie jest. A może nawet jest dokładnie taki, jaki racjonalnie możemy stworzyć w oparciu o dostępne dane. Zero-jedynkowo. Ankietowo. Ale co wtedy, gdy w pewnym momencie okazuje się, że ten zero-jedynkowy obraz, w którym akceptujemy wszystkie wady, które dostrzegliśmy, może je nawet kochamy na równi z zaletami okazuje się plagiatem? Bohomazem?

Jakie znaczenie będzie miało to, czy fałszerstwo zostało dokonane w dobrej, czy w złej wierze? Wartość spadła. Arcydzieło staje się czymś znośnym, czy wręcz kłującym w oczy, nie pięknym. Pospolitym, nie wyjątkowym.

„Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Slogan, którym często szukamy usprawiedliwienia, dla czegoś, o czym wiemy, że jest w jakiś sposób niepoprawne. Niepoprawne? Kolejne zbagatelizowanie. Złe! Bolesne! Zakazany owoc, który kusi, sięgamy po niego, kosztujemy.
I czasem delektujemy się jego smakiem, a czasem nie zostaje nic innego jak wypluć gorycz i... No właśnie.. I co? Sięgać po kolejne, jeżeli smak nam przypadł do gustu? Brnąć w tajemnice? Jak długo i w ile? Jedno kłamstwo rodzi drugie, i kolejne. Łańcuszek robi się coraz dłuższy, cięższy.
I ciągnie w dół jak kotwica ciągnięta za statkiem po dnie. Im smaczniejsze, tym mamy większą ochotę na więcej. Jeśli nie smakowało? Cóż... Zostaje może tylko niesmak.

I dopóki oczy nie zobaczą zostajemy sami z rozterką, albo satysfakcją. Gdy zobaczą, a kiedyś pewnie zobaczą, czar pryska. I nagle ta osoba, dla której byłeś, lub byłaś, kimś najwspanialszym, najcudowniejszym, kto kiedykolwiek się przydarzył, czuje, że ten sam, jak nie cięższy już łańcuch zaciska się na szyi. Odbiera oddech, siły, energię. Przynosi wątpliwości, załamanie. Czasem nie da się ich po prostu wypłakać. Umiera cześć duszy, a z duszą część miłości. A miłość jak nie jest kompletna zwykle umiera do końca...

***

Nie potrafiła określić swoich uczuć. Miała męża. Ale to co czuła teraz było inne niż to co przeżywała do tej pory. Zrzucała to na karb zauroczenia. Ale z drugiej strony – ile ono może trwać? Miesiąc? Trzy? Pół roku? Rok? Jeżeli rok – była na półmetku. Więc jeszcze ją trzymało. Ale jednak – było inaczej. Było cos więcej. A przynajmniej było coś, dla czego nie potrafiła znaleźć definicji. Coś, co buzowało w podbrzuszu, pobudzało wszystkie neurony w mózgu, synapsy iskrzyły, a majtki robiły się mokre na samą myśl o Tomaszu.

Nie potrafiła powiedzieć kiedy się zaczęło. Zaczęli razem pracować ponad dwa lata temu. Podobał jej się. Tak zwyczajnie. Po prostu. Może nawet trochę imponował. Czy coś do niego czuła? Sama nie wiedziała. Na pewno dobrze się czuła w jego towarzystwie. Czasami, gdy wracała do domu szukała kogoś z kim można było porozmawiać. Zabić czas powrotu. Może nie bezwiednie – jak teraz – ale często wybierała jego numer. I często odbierał. I często – jak nie odbierał – ogarniał ja najzwyklejszy, najpodlejszy smutek.

Wszystko się zmieniło pod koniec roku. Niewiele pamięta z imprezy firmowej. Nie chciała nawet wracać myślami do tej nocy kiedy kompletnie urwał jej się film, co nie zdarzało się tak często. Ale wówczas zaliczyła kompletny zgon. Porażka.

„Zakochałam się w Tobie" – czy na prawdę to powiedziała? Nie pamiętała. Ale nie chciała mu robić przykrości. Nigdy nie przyznała się do tego, że jeśli nawet, to były słowa, które padły z jej ust, to raczej przez nadmiar wchłoniętych procentów, niż z głębi serca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Klatka (fragment)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz