Lampka wina została rozlana 0.01 ♣

194 9 5
                                    

  Zwyczajny dzień w zwyczajnej pracy. Praca w barze na dwie zmiany to nie marzenie ,każdej osiemnastolatki. Od ,kiedy spłoną mój dom zostawiając na moim cielę bliznę oraz słone łzy po matce nic nie jest łatwe. Młodszy brat jest przykuty do łóżka szpitalnego ,a siostra musi mieć co jeść. Z tej nikłej pensji kelnerki opłacam szpital, jedzenie i rachunki.

 Właśnie wyszłam na papierosa ,by trochę się rozluźnić po całym dniu pracy ,gdy Karubę zaczął się ,miętosić na świeżo wypolerowanym blacie z dziewczyną szefa. Mieliśmy umowę. On nie wygada szefowi ,że kradnę alkohol .

Ja ,że ma romans z jego dziewczyną. Oboje kochali się nad życie ,jak mogłabym im to zrobić. 

Zaciągając się, spojrzałam w stronę baru ,gdzie obojętny szef wszedł, jak gdyby nic. A nasze gołąbeczki odskoczył od siebie udając, że zajmowali się ,czymś innym niż obściskiwanie. Zgasiłam papierosa i sprawnym ruchem znalazłam się w barze.

 -Czołem szefie .- kiwnął głową blondyn na znak przywitania.

-Dobry. Jesteś wcześniej Karubę. - odpowiedział lekko przybity pracodawca.

 Dziewczyna w żółtym topie spojrzała przelotnie z zdezorientowaniem na mnie, po czym pociągnęła wzrok do jej chłopaka. Lekko zdenerwowana rozpoczęła czyścić szklanki .

 - Tak się złożyło.

Szef ściągać z ręki drogi, markowy zegarek po to ,żeby zaraz odłożyć go na ciemną ladę.

- Co tu robisz o tej porze Kazu?- spytała niewinnie Emi.

- Mam coś do załatwienia.
 
Gdy tylko barman podszedł bliżej dostał soczysty cios z pięści w nos .Z narządu prysnął strumieniem czerwonej farby.
Syknęłam z bólem i dodałam ciche:

- Ałć.
 
Oboje zaczęli się, lać. Gdybyśmy nie zareagowały skończyłoby się na ostrym dyżurze. Zaczęłam odciągać szefa a Emi swojego kochanka. Gdy to nic nie dało, postanowiłam użyć większej siły.

Sięgając po kij od szczotki zaczęłam odkładać nim Kazu.
 
Od razu wstał i zaczął mnie gonić. Działał ,jak w jakimś amoku. Sprytnie przeskoczyłam przez ladę rozbijając kilka drobnych rzeczy i biegłam ile tchu do małego mieszkanka blisko mojej pracy. Schowałam się między garażami. Dostrzegł mnie i złapał za łachy.

Zły i nabuzowany przyciągnął mnie do siebie.

-Zwolniona. - powiedział przez zaciśnięte zęby i odszedł, puszczając moją szarą koszulkę.

Wlazłam do brudnego, starego bloku. Z kieszeni szybko wybrałam klucz i otworzyłam masywne drzwi. Po chwili już mała osóbka tuliła się do moich nóg.

- Dziś wcześniej wróciłaś dokładnie o 14:52. Jesteś zdyszana. Co się stało? Może usiądź!

Uśmiechnęłam się do troskliwej duszyczki mojej siostry. W końcu dotarło do mnie co ja narobiłam i, że nie mam gdzie pracować.

-Cholerka. -westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu. Na tyle było mnie stać przy sześciolatce, ale miałam ochotę, wykrzyczeć wszystkie przekleństwa, jakie znam ,w każdym możliwym języku.

-Co się stało...powiedz! Pomogę!

- Sądzę, że jednak w tej sytuacji nie pomożesz.-uśmiechnęłam się ciepło- Wylali mnie z roboty.

Aż wstyd było się przyznać przy takim maluchu.

- Nie martw się! Dziś w szkole bawiliśmy się w sklep i ja tam pracowałam, prawda! - zatrzymała się i krzyknęła- I nagle zostałam zwolniona, bo przyszła inna koleżanka. Stwierdziłam, że to nie far i wzięłam plastikową broń od chłopaków. I wszystkich wybobiłam.
 
- Dobrze nie dawaj się, ale raczej nie załatwiaj tego siłą...W tym posra- przedziwnym świecie trzeba sobie radzić.- zamyśliłam się przez chwilę. - Wiesz mam pomysł ,gdzie pójdziemy na poprawę humoru ,co?




---------- 
Witajcie moje ludzie mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie.
(538 słów )  

(👉゚ヮ゚)👉

♣️♠️Karty to odpowiedź♥️♦️- Alice In BorderlandWo Geschichten leben. Entdecke jetzt