.◜23◞.

122 20 25
                                    

◜✸◞

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

.◜✸◞.


Zimne, chude palce oplatały ciepłą, drżącą dłoń mokrą od kropel uporczywego deszczu, który wraz z wielkim zbiorowiskiem ludzi, po raz ostatni żegnał Lee Naeun. Zdjęcie szatynki ustawione przed wieloma wiązankami kwiatowymi mieniło się w błyszczących oczach Hwang Hyunjina skupionego na sobie. Jego kamienna twarz zwróciła na siebie uwagę wielu nieznanych mu osób, co przysporzyło go o szybsze bicie serca i odczuwalną panikę wędrującą po jego całym ciele. 

Felix płakał. Większość ludzi płakało, jednakże Hyunjin chłonął z ich przygnębienia niesamowite szczęście i satysfakcję. Kochał to uczucie.

Minęło tak kilka godzin. W deszczu, w ciszy przerywanej szlochem. 

Mokra twarz Felixa zwrócona ku Hyunjinowi wyrażała mnóstwo uczuć, począwszy od smutku, a kończąc na dobrze zauważalnym bólu. Jego dłonie oplecione wokół tych większych, bardziej szorstkich i zimnych były źródłem przyjemnego prądu wędrującego po ciele bruneta, źródłem przyjemnego trzepotania motylich skrzydeł w okolicach jego brzucha.

W końcu po dłuższym czasie przekroczyli próg pustego, cichego mieszkania blondyna. Hyunjin pomógł niższemu chłopcu ściągnąć z ramion czarny płaszcz, posyłając ku niemu smutny uśmiech. Felix odetchnął ciężko, niedługo po tym zawieszając swoje nadal drżące z nadmiaru emocji dłonie na karku wyższego nastolatka, by przybliżyć się do niego i zamknąć w szczelnym uścisku. Hwang chowając swoje szczęście za przygaszonym wyrazem twarzy przyciągnął Lee za biodra jeszcze bliżej, pozwalając mu płakać w swoją bladą, okrytą materiałem golfa szyję. Chłonął jego każdy szloch, każdy oddech i każde mruknięcie, czując się lekkim jak pióro. Jego umysł przyćmiony był gęstą warstwą nieodpowiednich, chorych myśli, kiedy Felix pociągnął go w stronę swojej sypialni.

Usiedli w ciszy na wygodnym łóżku blondyna. Przygaszone spojrzenie Felixa skrzyżowało się z tym Hyunjina, który z delikatnym, smutnym uśmiechem przyciągnął go do ciepłego uścisku po raz kolejny tego dnia. Jego palce wplątały się w mokre kosmyki jasnych włosów Lee, który zacisnął swoje dłonie na materiale golfa starszego. 

Hwang oddalił się od chłopca, delikatnie ujmując jego policzki we własne dłonie. Patrzył w jego błyszczące łzami oczy, czując dziwny ścisk w sercu, którego nie potrafił wytłumaczyć. 

Starł kciukiem każdą pojedynczą łezkę, nie mogąc oderwać wzroku od urokliwej, jednakże pogrążonej w niewyobrażalnie wielkim bólu twarzyczki. Odgarnął zlepione ze sobą kosmyki włosów blondyna, zakładając je delikatnie za ucho. 

Przybliżył się do niego jeszcze bardziej. Ich zgrzane czoła stykały się ze sobą, napawając ich przyjemnym spokojem. Błyszczące oczy Lee wpatrywały się w Hwanga niczym w obrazek, czekając na coś niezwykłego, czekając na krok z jego strony, czekając na niego.

Dotyk miękkich warg Lee na tych Hyunjina przysporzył go o przyjemne dreszcze. Rozpalił płonący w nim ogień jeszcze bardziej niż dotychczas. Pocałunek tak słodki, tak niewinny i powolny, usta delikatne, łagodne niczym płatek krwistoczerwonej róży. Wszystko to miękczyło serce brutalnego mordercy, o którego tożsamości wiedziały tylko i wyłącznie dwie osoby. 

Hwang utonął w tej wyjątkowej pieszczocie, nie martwiąc się niczym. 

Felix natomiast po krótszej chwili odsunął się od bruneta ze łzami w oczach, ponownie pochłonięty przez szloch, zajęty wirującymi po jego głowie myślami, które sztyletowały go zbyt boleśnie, by o nich zapomnieć. 

Wydawałoby się, że przez twarz Hwanga błysnął prawdziwy niepokój i zmartwienie, w momencie w którym Felix odwrócił się do niego plecami, walcząc ze wszystkim, co tylko go drażniło i męczyło. Wyciągnął dłoń w stronę blondyna, ujął w nią jego ramię, głaszcząc je bez słowa.

- Jeżeli zbliżymy się.. Jeżeli pozwolę ci być częścią mojego życia.. też niedługo umrzesz i zostawisz mnie samego?

Ciche, kruche słowa Lee odbijały się słabym echem w głowie zaskoczonego Hyunjina. Łzy błysnęły w jego ciemnych, zazwyczaj martwych oczach, a sercem zawładnął silny i ostry niczym piła ucisk, rozrywający je na kilka kawałeczków. Coś w nim pękło, sprawiło zawahanie, powitało prawdziwą niepewność, prawdziwe wyrzuty sumienia, coś bez litości mordowało go od środka.

Zapłakał cicho, czując się niczym największy potwór na świecie. Wszystko uderzyło w niego dopiero w momencie, kiedy Lee ponownie ujął go w swoich ramionach, obejmując go ciepłem. 

Hyunjin czuł się słaby, bezsilny w ramionach delikatnego Lee, który wprowadzał do jego przesiąkniętego trucizną serca dobro i piękną niczym rozkwitający kwiat białego lotosu miłość, oczyszczając je z bólu, zapełniając szczęściem.

- Nigdy cię nie zostawię, nigdy cię nie stracę, zawsze będę przy tobie. - Hyunjin wyszeptał jedynie.

Uśmiech Felixa był delikatny, przepełniony smutkiem i bólem, natomiast błyszczące oczy - nadzieją i wiarą. 

Tym razem jako pierwszy zainicjował pocałunek, przybliżając się jeszcze bliżej zdezorientowanego bruneta. Lee wplótł swoje palce między te Hyunjina, oddając się delikatnej pieszczocie.

✔.◜LoveSick◞. || HyunlixWhere stories live. Discover now